Nagroda Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny przyznawana jest każdego roku przez Zgromadzenie Noblowskie Instytutu Karolinska od 1901 r. Jako pierwszy otrzymał ją Emil von Behring za opracowanie szczepionki przeciw błonicy. Łącznie przyznano ją już 224 osobom, w tym zaledwie 12 kobietom. Pierwszą z nich była amerykańska biochemiczka Gerty Theresa Cori, która z mężem Carlem przyczyniła się do zrozumienia przemian glikogenu w glukozę, co było niezmiernie ważne dla opracowanych później terapii cukrzycy.
Kto otrzyma Nobla w tym roku, nie sposób dowiedzieć się wcześniej. Komitet pracuje w ścisłej tajemnicy, a badacze nie wiedzą, czy są brani pod uwagę. Jak wyjaśnia Juleen Zierath, jedna z członkiń obradującego zespołu, decyzja podejmowana jest w pierwszy poniedziałek października i dopiero wtedy sekretarz Komitetu Thomas Perlmann próbuje dodzwonić się do nagrodzonych naukowców, co nie zawsze jest zadaniem łatwym. Zazwyczaj tak radosne wieści, niekiedy przekazywane w środku nocy, są dla nich zupełnym zaskoczeniem.
Czytaj także: Kto i za co dostał medycznego Nobla w 2021 r.?
Jednak co roku o tej porze w środowisku akademickim dyskutuje się o tym, kto i za co otrzyma kolejną Nobla w różnych dziedzinach, w tym fizjologii i medycyny. Oczywiście z wykluczeniem tych, którzy podzielają zdanie Richarda Feynmana, laureata Nobla z fizyki w 1965 r. Stwierdził on, że nie rozumie sensu ani wartości tego wyróżnienia, bo przecież najwyższą nagrodą dla naukowca jest odkrycie zjawisk rządzących światem. Niewątpliwie jednak z przyznaniem Nobla wiąże się prestiż, globalny rozgłos (także dla poczynionych odkryć i samej nauki) oraz gratyfikacja finansowa. W zeszłym roku każdy z laureatów otrzymał 10 mln szwedzkich koron (obecnie to niemal 4,5 mln zł).
Nobel zachętą do szczepień?
Już w zeszłym roku niektórzy spodziewali się, że Nagroda Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny powędruje do naukowców, którzy przyczynili się do rozwoju technologii mRNA, na bazie której opracowano w 2020 r. szczepionki przeciw covid. Wskazywali, że takie wyróżnienie mogłoby nawet przyczynić się do zwiększenia wyszczepialności w różnych regionach świata, a tym samym do ratowania zdrowia i życia. Dość kontrowersyjny pogląd. Przede wszystkim dlatego, że nagroda naukowa raczej nie przekona tych, którzy nauce i tak nie chcą zawierzyć. Zwolennicy teorii spiskowych potraktowaliby takiego Nobla jako dowód słuszności swoich poglądów. Poza tym czy wyróżnienie powinno być przyznawane po to, by kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać, czy raczej za to, co dzięki danemu odkryciu udało się już osiągnąć?
Oczywiście, szczepionki mRNA przeciw covid przyniosły wiele sukcesów. Jak oszacowano niedawno na łamach czasopisma „The Lancet”, tylko w 2021 r. programy szczepień zmniejszyły śmiertelność z powodu covid-19 o prawie dwie trzecie, ratując, bagatela, 19,8 mln istnień ludzkich. Wykazano, że szacunkowa liczba zgonów, których uniknięto dzięki szczepionkom, była znacznie wyższa w krajach rozwiniętych, m.in. dzięki zdecydowanie lepszemu dostępowi do skutecznych preparatów mRNA. Z obliczeń wynika też, że gdyby do końca ubiegłego roku udało się spełnić cel WHO, którym było zaszczepienie przynajmniej 40 proc. populacji każdego kraju na świecie, śmierci uniknęłoby dodatkowe 600 tys. osób. Co więcej, szczepionki mRNA wciąż ograniczają żniwo zbierane przez koronawirusa. To przecież głównie na nich opierają się realizowane obecnie strategie podawania dawek przypominających.
Technologia mRNA to efekt wieloletniej pracy zespołowej
Z jednej strony wydawałoby się, że to aż nadto, by tym wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju technologii mRNA, przyznać już teraz Nagrodę Nobla. Należy do nich m.in. węgierska biochemiczka Katalin Karikó oraz amerykański biolog molekularny Drew Weissman, którzy wspólnie opracowali metodę modyfikacji nukleozydów w cząsteczce mRNA. Dzięki temu po podaniu nie jest ona niszczona przez układ immunologiczny, jest mniej prozapalna i z większą efektywnością dociera do komórek, by spełnić swoją funkcję.
W potencjalnym gronie laureatów Nobla za technologię mRNA wymienia się również Polaka, prof. Edwarda Darżynkiewicza, za prowadzone od lat 80. prace nad modyfikacją struktury zwanej czapeczką, dzięki której cała cząsteczka jest stabilniejsza. Wreszcie niewątpliwy udział w sukcesie mieli wszyscy ci, którzy przyczynili się do opracowania nanolipidowych nośników, w których umieszcza się cząsteczki mRNA. Umożliwia to ich łatwe pobieranie przez komórki i zwiększa skuteczność podawanego preparatu.
Ogromny potencjał to wciąż tylko potencjał
Warto jednak zaznaczyć, że szczepionki przeciw covid to jedyne autoryzowane zastosowanie technologii mRNA. Czy przyniesie ona więcej dobra medycynie? Możliwe. Trwają zaawansowane badania kliniczne preparatów tego typu przeciw grypie. Czy okażą się bardziej konkurencyjne, a przede wszystkim skuteczniejsze niż obecnie dostępne? Na razie nie wiadomo. W tym roku ruszyło badanie kliniczne pierwszej fazy szczepionki mRNA przeciw HIV, która wzbudza dużo entuzjazmu. Ma ona zmuszać układ odporności do produkcji przeciwciał rozpoznających dobrze zakonserwowane, niezmieniane przez mutacje regiony wirusa. Ale to skomplikowane wyzwanie – miliony dolarów wydane na wcześniejsze projekty szczepionek przeciw HIV okazały się fiaskiem. W oparciu o technologię mRNA powstały też m.in. potencjalne szczepionki przeciw wirusowi Nipah, Zika, RSV, Epstein-Barra... To jednoznacznie wskazuje na ogromny potencjał, który drzemie w tej metodzie wakcynologicznej. Ale właśnie – wciąż tylko potencjał.
Czytaj też: Zastrzyk w rozwój szczepionek
Lecznicze mRNA w poważnych chorobach
Od lat próbuje się także zastosować technologię mRNA jako metodę nowoczesnych terapii nowotworowych. Ponieważ układ odporności zbyt często zawodzi w walce z tą chorobą, preparaty mRNA mają na celu go odpowiednio ukierunkować na niszczenie nieprawidłowo zmienionych komórek. Przy pomocy takich preparatów można nawet spersonalizować terapię, dopasowując ją do profilu mutacji nowotworu występującego u danego pacjenta.
Preparaty przeciwnowotworowe oparte na mRNA są badane od lat. Obecnie w różnych fazach klinicznych testowane są m.in. terapie mRNA przeciw czerniakowi, rakowi jajnika, piersi, prostaty, jelita grubego, płuc, glejakowi mózgu czy nowotworom głowy i szyi. Brzmi imponująco i być może jest przyszłością onkologii. Dotychczas żaden z takich preparatów nie doczekał się jednak autoryzacji. Jednocześnie coraz więcej uwagi przywiązuje się do wykorzystania mRNA w leczeniu powszechnych i rzadszych schorzeń neurologicznych, jak również bardzo rzadkich chorób. To jednak wciąż melodia przyszłości.
Czytaj też: Szczepionki mRNA. Co je łączy, co różni, która jest lepsza
Cierpliwości. mRNA ma jeszcze dużo do udowodnienia
Nie ulega wątpliwości, że technologia mRNA niesie ogrom szans zarówno w profilaktyce chorób zakaźnych, jak i leczeniu innych poważnych chorób. Jeżeli spełni choć połowę pokładanych w niej nadziei, będzie to istna medyczna rewolucja. Bez żadnych wątpliwości zasługująca na Nobla. Do tego potrzeba jednak dalszych badań, a przede wszystkim wieloletniego sprawdzenia się preparatów mRNA w praktyce klinicznej. Może więc warto cierpliwie poczekać i pozwolić tej metodzie wykazać się pełnym wachlarzem możliwości, a dopiero potem nagradzać?
Czytaj też: Nowe szczepionki na covid w drodze. Czy warto wstrzymać się z zastrzykiem?