Depresja z kontrowersją
Depresja z kontrowersją. Czy stosowane dziś leki są bezużyteczne?
Po 17 przekrojowych badaniach prof. Joanna Moncrieff, główna autorka publikacji, która ukazała się w „Molecular Psychiatry”, swoje stanowisko wyraziła jasno: „Wiele osób przyjmuje leki przeciwdepresyjne, ponieważ przekonano je, że depresja ma przyczynę biochemiczną, ale nasze ustalenia sugerują, że nie ma na to dowodów”.
Jej zespół stwierdził, że poziom serotoniny i produktów jej rozpadu we krwi lub płynie mózgowo-rdzeniowym nie różnił się między osobami ze zdiagnozowaną depresją a ludźmi zdrowymi. Ponadto ogłosił, że u setek zdrowych ochotników, u których w trakcie badań ilość serotoniny sztucznie obniżono, objawy depresji się nie pojawiły.
Leki bezużyteczne? Niezupełnie
– Czy mózg jest próbówką, w której nasze myśli, emocje albo objawy zaburzeń psychicznych zależą od stężenia określonej substancji pełniącej rolę w jego czynnościach? Wykluczone – stanowczo odpowiada na swoje pytanie dr Sławomir Murawiec, redaktor naczelny czasopisma naukowego „Psychiatria Spersonalizowana” i rzecznik Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (PTP). Wystarczyłoby to za cały komentarz do rewelacji z „Molecular Psychiatry”.
Zarząd PTP oraz konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii prof. Piotr Gałecki także zareagowali natychmiast, kiedy media zaczęły rozpowszechniać wyniki brytyjskich naukowców. Wyjaśnili na Facebooku, że depresja oczywiście nie wynika z samego niedoboru serotoniny (o czym więcej za chwilę), lecz nie należy wyciągać z tego wniosku, że leki, które regulują jej poziom w ośrodkowym układzie nerwowym, są bezużyteczne. – Na szczęście wielu pacjentów wsparło nasze stanowisko osobistymi komentarzami, że nie widzą powodu, by z leczenia rezygnować, gdyż im ono pomaga – uzupełnia dr Murawiec.