Artykuł na temat pierwszej udanej próby stworzenia „uniwersalnych płuc” – organu nadającego się do przeszczepienia każdemu biorcy, niezależnie od grupy krwi i układu zgodności tkankowej – ukazał się niedawno w „Science Translational Medicine”. Opisywanego osiągnięcia dokonał międzynarodowy zespół uczonych, którzy usunęli z tkanki płucnej wszystkie istotne klinicznie antygeny, czyli substancje mogące doprowadzić do odrzucenia przeszczepu i groźnej dla życia reakcji immunologicznej. Kolejnym etapem badań mają być testy kliniczne „uniwersalnych płuc”. Ale naukowcy chcą poszerzyć zastosowania swojej metody i stworzyć kolejne uniwersalne organy i tkanki, m.in. krew. Krew bowiem – choć przetaczana od ponad stu lat – nadal nie doczekała się skutecznego, laboratoryjnego zamiennika.
Pierwsze transfuzje
Chociaż w różnych źródłach można spotkać wzmianki o próbach przetaczania krwi dokonywanych przed XVII w., to dopiero procedury przeprowadzane po roku 1600 są dobrze i wiarygodnie udokumentowane. Kluczowymi postaciami byli tu lekarze: Brytyjczyk Richard Lower oraz Francuz Jean-Baptiste Denis, którzy dokonywali licznych prób transfuzji krwi pomiędzy zwierzętami oraz między zwierzęcym dawcą (zwykle owcą lub cielęciem) a ludzkim biorcą. Choć do zabiegu podchodzili bardzo starannie i metodycznie, jedni pacjenci przeżywali (i wedle relacji medyków – czuli się dobrze), inni zaś umierali. Dziś jest niemal pewne, że ta pierwsza reakcja wynikała po prostu z niewielkiej ilości krwi, którą wykorzystano do transfuzji. Jeśli jej objętość była znaczna, organizm pacjenta doświadczał gwałtownej reakcji niezgodności i umierał.
Analogiczny efekt: pozytywny (pacjent przeżywał) lub negatywny (pacjent umierał), obserwowano w XIX w.