Nauka

Rząd znosi restrykcje. I co teraz? Jak traktować covid-19?

Maseczka ochronna przeciwko covid-19 Maseczka ochronna przeciwko covid-19 Mikhail Tyrsyna / Unsplash
Covid jest do zaakceptowania – ogłasza rząd i zapowiada rychłe zniesienie wszystkich restrykcji. Co oznacza ta nowa norma, w której koronawirus SARS-CoV-2 staje się jednym z wielu krążących wirusów układu oddechowego?

Zdumiewająco brzmią pytania, jakimi ostatnio zasypywani są minister zdrowia i rzecznik rządu, o termin zniesienia w Polsce obowiązku noszenia maseczek. Na przykład w poniedziałek dziennikarze radiowej Trójki chcieli koniecznie wydobyć tę informację od Piotra Müllera i dowiedzieli się, że „decyzje kierunkowe właściwie są przyjęte i mogą zapaść jeszcze na najbliższym posiedzeniu rządu [czyli we wtorek], aby od 28 marca lub 1 kwietnia maseczki stały się nieobowiązkowe”.

Powiem szczerze, że w ogóle mnie to nie interesuje – i tak przecież ludzie masek nie zakładają w miejscach, gdzie powinni, ani nie dbają o to, by nosić je prawidłowo. Rezygnacja z tego nakazu nic więc w praktyce nie zmieni i każdy powinien kierować się zdrowym rozsądkiem, czy z maski korzystać, czy nie.

Należę do grupy, która w chronieniu się za nią nie widzi żadnej uciążliwości. Należy do tej grupy również prof. Michał Witt, dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu, który na naszych łamach już zapowiedział, że nie zamierza z masek jeszcze długo w publicznych pomieszczeniach rezygnować: – Chyba nikt mi tego nie nakaże? Są kraje, gdzie od dawna kanonem kulturowym jest noszenie maseczki przy każdej infekcji dróg oddechowych, i musimy nauczyć się tego również w Polsce. Zwłaszcza gdy solidarność społeczna jest u nas na tak niskim poziomie.

A zatem wbrew temu, co niektórzy o maskach piszą – że są kagańcem, ograniczają swobodę etc. – nie tylko ja mam na ten temat inne zdanie i nie będę z nich rezygnować przy dłuższych podróżach w środkach transportu ani w ciasnych pomieszczeniach bez wentylacji. A także gdy na dworze wieje zimny wiatr, bo to całkiem wygodna ochrona przed przeziębieniem.

Czytaj też: Ukraiński kalendarz szczepień

Luzowanie restrykcji mimo dużej liczby zakażeń

Na szczęście pogoda w najbliższych tygodniach będzie coraz lepsza, co również powinno działać na naszą korzyść w zetknięciu z koronawirusem. Na otwartej przestrzeni trudniej zakazić się jakimkolwiek zarazkiem przenoszonym – tak jak koronawirus – drogą powietrzną, restauracje i kawiarnie znowu rozstawią dla gości ogródki, natomiast w pomieszczeniach zamkniętych nikt nie będzie marznął przy otwartych oknach.

Biorąc pod uwagę te wszystkie uwarunkowania, nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach Europy trwa obecnie rezygnacja z obostrzeń, które obowiązywały niemal przez dwa lata pandemii. Ta wiosna znacząco różni się jednak od poprzedniej, bo większa część populacji została w pełni zaszczepiona i przechorowało covid już tak wielu ludzi, że można mówić – oficjalnie lub nie – o odporności zbiorowiskowej. Nie daje ona absolutnej gwarancji wszystkim, że przy kontakcie zwłaszcza z nowszym wariantem SARS-CoV-2 nie da się ulec zakażeniu, ale – lekarze powtarzają to w nieskończoność – takie ryzyko jest zawsze wtedy mniejsze i przebieg infekcji u osób uodpornionych bywa łagodniejszy.

Niemcy, które w ostatnich dniach notują znowu rekordowe wskaźniki nowych przypadków zakażeń (1607 infekcji na 100 tys. osób – to jeden z najwyższych kiedykolwiek w Europie; 262,5 tys. potwierdzonych nowych przypadków dziennie w ostatnim tygodniu), jakoś już specjalnie się nimi nie przejmują i od następnego tygodnia konsekwentnie zamierzają zwolnić obywateli z nakazu noszenia masek w sklepach, restauracjach i szkołach (w przeciwieństwie do naszego społeczeństwa Niemcy wykazywali się pod tym względem dużo większym posłuszeństwem i respektowali te zalecenia co do joty).

Czytaj też: Zastrzyk w rozwój szczepionek

Niemcy oglądają się na Francję

Choć liczba chorych przyjętych na oddziały intensywnej terapii z powodu covid wzrosła, to wskaźnik zgonów utrzymuje się u naszych zachodnich sąsiadów na dużo niższym poziomie niż podczas poprzednich fal pandemii. Za wzrost zachorowań odpowiada podwariant BA.02 omikrona, który stanowi niemal połowę wszystkich zarejestrowanych przypadków (zaledwie 1 proc. infekcji wywołuje wariant delta, główny jak dotychczas sprawca cięższych zachorowań wymagających hospitalizacji).

Niemiecki minister zdrowia Olivier Véran decyzję o zniesieniu większości ograniczeń wprowadzonych w celu powstrzymania pandemii uzasadnia postawą Francuzów, którzy wobec również dużej liczby zakażeń wywołanych odmianą BA.02 w swoim kraju nie chcą schodzić z obranego kursu odwoływania restrykcji. Na tym tle decyzje polskiego rządu wydają się zrozumiałe, choć akurat w kwestii noszenia masek Niemcy nadal planują ich utrzymanie w transporcie publicznym, szpitalach i domach opieki (ale nie w sklepach, restauracjach i szkołach). Niektóre landy (np. Berlin, Brandenburgia i Badenia-Wirtembergia) chcą przedłużenia obowiązującego zestawu restrykcji chociaż do końca marca, bo wtedy – jak się ocenia – minie już szczyt obecnej fali.

Czytaj też: Covid przegrał z wojną, ale to nie koniec pandemii

Odejść od kwarantanny, zmienić podejście

Oczywiście do oficjalnego odwołania pandemii w skali globalnej droga jeszcze daleka. Światowa Organizacja Zdrowia nie będzie się z taką decyzją spieszyć, zwłaszcza że wyszczepienie przeciwko covid w wielu krajach Afryki i w innych uboższych regionach świata jest jeszcze bardzo niskie. To podatny grunt do powstania nowego mutanta koronawirusa, który – tak jak omikron – zagrozić może wszystkim. A może być dużo niebezpieczniejszy, gdyby zdołał przełamać odporność nabytą po szczepionkach – tego eksperci przewidzieć nie mogą.

Dlatego np. prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, mówi wprost: – Jak najszybciej powinniśmy odejść od kwarantanny, natomiast ze zniesieniem izolacji zaczekałbym do momentu, kiedy odsetek dodatnich wyników testów, dziś na poziomie ok. 14 proc., spadnie do 5 proc.

Zdaniem profesora kwarantanna we wcześniejszych falach pandemii miała jak najbardziej swoje uzasadnienie. – Natomiast wraz z początkiem fali omikronowej należało od niej odejść całkowicie, bo nie przynosiła efektów prewencyjnych – uzasadnia w rozmowie z „Polityką”. – Po prostu nie byliśmy w stanie wychwycić nawet ułamka faktycznych kontaktów osoby zidentyfikowanej jako zakażona. Do tego większość tych „zakażonych” miała tylko wynik dodatni i nie stwarzała realnego zagrożenia, zwłaszcza że obracali się w środowisku, w którym dominowały osoby uodpornione naturalnie lub przez szczepienie.

Innego podejścia należy także oczekiwać w placówkach ochrony zdrowia, które dziś tak bardzo skoncentrowane są na zakażeniach koronawirusowych, że z trudem przyjdzie im zaakceptować fakt, iż wykryty dodatni wynik testu PCR nie jest równoznaczny z zakaźnością i nie musi być to główny powód, z którym kieruje się pacjenta do szpitala (w dodatku przeważnie zakaźnego). – Najwyższy czas przyjąć w całym systemie opieki zdrowotnej założenie, które od zawsze stosują zakaźnicy: każdy pacjent jest potencjalnym źródłem zakażenia dla personelu i innych chorych – twierdzi profesor. – Dlatego personel musi być zaszczepiony i wyposażony w środki ochrony osobistej. Natomiast badaniom w kierunku SARS-CoV-2 należy przywrócić funkcję diagnostyczną zamiast przesiewowej, od wyniku której często niestety uzależnia się dalsze postępowanie z chorym.

Czytaj też: Jak zatrzymać covid-19. Coraz bliżej szczepionek do nosa

I co dalej? Choroba endemiczna?

Wśród ekspertów również z zagranicy zaczyna dominować przekonanie, że przy obecnym poziomie uodpornienia przynajmniej tej populacji, która mieszka w Europie oraz Ameryce Północnej, nadszedł odpowiedni czas oswajania covid i nadania mu statusu choroby endemicznej. Oznaczać to będzie, że nie ma zagrożenia gwałtownym i niekontrolowanym przyrostem liczby nowych zakażeń – zarazek będzie stale obecny w środowisku, a w pewnych okolicznościach należy spodziewać się wzmożenia jego aktywności, ale będzie pod taką kontrolą jak wiele innych infekcji górnych dróg oddechowych, na które narażeni jesteśmy przez okrągły rok, a najbardziej w sezonie jesienno-zimowo-wiosennym.

Trzeba zastrzec jedno – te uspokajające przewidywania specjalistów będą ulegały korektom, kiedy pojawi się nowy wariant SARS-CoV-2, na tyle groźny, że znów naruszy bariery naszej odporności populacyjnej. Nie można wykluczyć tego scenariusza, a świadomość takiego ryzyka nie powinna opuszczać nas nigdy. Podobnie jak to, że za jakiś czas inny wirus przełamie barierę gatunkową i wywoła nowe zagrożenie. I na to pytanie, a nie o termin zniesienia obowiązku noszenia maseczek, powinniśmy sobie teraz odpowiedzieć i oczekiwać tej odpowiedzi od rządu: czy nauczeni doświadczeniem covid będziemy do kolejnej pandemii lepiej przygotowani?

Czytaj też: Omikron w natarciu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Sztuczna inteligencja coraz prawdziwsza. Czy właśnie zaczyna czuć i myśleć jak człowiek?

AI nic nie rozumie, nie myśli, nie jest kreatywna. Nie może być świadoma i nie ma zdolności odczuwania emocji. To bowiem potrafi tylko człowiek. Czy na pewno?

Włodzisław Duch
20.10.2024
Reklama