Nauka

Covid w Polsce bije kolejny rekord, rząd nadal w awangardzie bezmyślności

Zniszczony billboard promujący szczepienia Zniszczony billboard promujący szczepienia Włodzimierz Wasyluk / Forum
Srodze zawiedli się ci, którzy po ogłoszeniu w poniedziałek liczby 9 tys. nowych zakażeń wyciągnęli wniosek, że najgorsze tej jesieni mamy już za sobą. Dziś potwierdzono ponad 24 tys., a szczyt tzw. czwartej fali najpewniej jeszcze przed nami.

Podawane przez Ministerstwo Zdrowia dane trzeba umieć czytać, bo niestety są przedstawiane bez żadnego komentarza. A co tydzień falują zgodnie z rytmem weekendów, gdy wykonuje się mniej badań, bo jest na nie mniej zleceń. Ale i tak odnotowana 15 listopada względnie niska liczba 9 tys. zakażeń (dzień wcześniej, po piątku i sobocie, było ich 14 tys.) okazała się wyższa niż w poniedziałek tydzień wcześniej. Co można było potraktować jak zapowiedź kolejnego rekordu, który padnie przed następnym weekendem – i tak właśnie się stało dzisiaj, w środku tygodnia.

Po kilku dniach wolnych od pracy wynik poniżej 10 tys. na pewno nie odzwierciedlał sytuacji epidemicznej, tak jak dzisiejsze 24 tys. nie jest sumą wszystkich infekcji spowodowanych przez koronawirusa, bo nadal wielu lekarzy nie widzi powodu, by każdego, kto zgłasza się do nich z gorączką, bólem gardła czy kaszlem, testować pod kątem covidu. Niestety jest wiele sygnałów, że takie masowe testowanie to obecnie rzadkość.

Spora część przechodzi również zakażenie bezobjawowo i choć może mieć udział w rozprzestrzenianiu zarazków (zwłaszcza na populację niezaszczepioną), to nie uwzględnia ich żadna statystyka. Czyli co – wiemy, że nic nie wiemy? No nie, wystarczy odrobina wyobraźni i zdrowy rozsądek. Skoro z tygodnia na tydzień liczba zajętych łóżek i respiratorów się zwiększa, to znaczy, że czeka nas jeszcze trudny czas.

Czytaj także: W warszawskich szpitalach już brakuje miejsc

Polska w awangardzie bezmyślności

Polska nie jest jedynym krajem, w którym czwarta fala pandemii przybiera na sile.

Reklama