Rzeczywistość dogoniła fantastykę. W 2013 r. premierę miał drugi sezon popularnego serialu science fiction „Czarne lustro”. W odcinku „Zaraz wracam” Domnhall Gleason wcielił się w rolę mężczyzny, który zginął w wypadku samochodowym. Hayley Atwell grała jego pogrążoną w żałobie narzeczoną, która zamówiła kopię ukochanego, powstałą poprzez „nakarmienie” programu komputerowego wszystkim, co pozostało po mężczyźnie w sieci, z naciskiem na media społecznościowe, których ten był bardzo aktywnym użytkownikiem.
Tyle science fiction. Jeszcze w 2016 r. James Vlahos postanowił dać swojemu umierającemu na raka ojcu namiastkę nieśmiertelności, budując bazującego na nim chatbota, zwanego Dadbotem, który miałby imitować sposób mówienia Johna Jamesa Vlahosa i na życzenie tęskniącej za nim rodziny raczyć jej członków prostymi rozmowami i anegdotkami z życia ukochanego męża, taty, dziadka. W sierpniu 2020 r. Joshua Barbeau, opłakujący zmarłą osiem lat wcześniej narzeczoną, Jessicę Pereirę, wprowadził do bazującego na sztucznej inteligencji chatbota jej dane. Następnie rozpoczął serię rozmów z maszyną, które dały mu więcej niż lata terapii.
W maju 2018 r. Google opatentowało technologię tworzenia „wirtualnych klonów”, polegającą na tym, że obserwująca człowieka maszyna miałaby kopiować nie tylko jego cechy fizyczne, ale również „atrybuty umysłowe”. Niecały rok temu do gry włączył się Microsoft z patentem na „konwersacyjnego chatbota” bazującego na konkretnej osobie. Chatbot korzystałby z naszych danych z mediów społecznościowych i komunikatorów internetowych, a następnie – dzięki uczeniu maszynowemu – naśladowałby wzorzec, na bazie którego powstał.
Odpowiadając więc na pytanie, ile dzieli fantastykę naukową od rzeczywistości: 7 lat.