Wszystkie długoterminowe prognozy dla Polski przewidują, że najbliższe kilkanaście dni to będzie czas pogody dość zmiennej, miejscami deszczowej, z temperaturami ok. 20 st. C. Od czasu do czasu lokalnie może ta temperatura być nieco wyższa, ale nieznacznie. Będą też takie dni, gdy nie osiągnie 20 st. i w niektórych regionach będzie się wahać w okolicy tylko 15 st. w dzień. Średnio to będzie 17–19 st. W nocy powoli będzie się robić coraz zimniej – do 10 st. lub mniej.
Czytaj też: Grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie
Upały, burze i nawałnice wrócą za rok
Czyli wszyscy, którzy lubią prawdziwe upały, niestety tego lata się ich w Polsce raczej nie doczekają. Prawdopodobnie najcieplejszy będzie początek września z temperaturami do 23–25 st. w cieniu. Ale na wiele więcej liczyć nie należy. Jednak dwadzieścia czy dwadzieścia kilka stopni bez deszczu i ze słońcem to wcale nie jest zła pogoda. Można nawet iść na plażę, bo w słońcu ta temperatura będzie kilka stopni wyższa.
Poza tym temperatura taka wydaje się optymalna, i to dla wszystkich. Nie jest zimno, ale też nie męczą nas upały. Skwarów w tym roku na szczęście już raczej nie będzie; na szczęście, bo gdy trwają długo, są męczące, a nawet niebezpieczne. Dla naszego zdrowia i dla przyrody.
Oczywiście należy pamiętać, że niemal cały wrzesień to jeszcze okres letni. Dnia wprawdzie będzie szybko ubywać, jednak lokalnie może być jeszcze bardzo ciepło. Dobra wiadomość jest też taka, że nie przewiduje się w tych długoterminowych prognozach zjawisk gwałtownych: nawałnic, potężnych burz, sztormów czy tornad. A było ich tego lata nad Polską wcale niemało. Obecnie robi się chłodniej, jest mniej energii zgromadzonej w atmosferze, więc nie musi ona, pod postacią nagłych zjawisk pogodowych, szybko się jej pozbywać. Ale upały i burzliwe zjawiska atmosferyczne wrócą do nas za rok, i to jest pewne.
Czytaj też: Pożary w Europie. Żywioł goni żywioł, katastrofa katastrofę
Zawsze możliwy efekt motyla
Warto mieć też na uwadze, że długoterminowe prognozy pogody są obarczone zawsze dużym ryzykiem błędu. Bierze się to stąd, że na pogodę, i w danym obszarze, i w ogóle, na całym świecie wpływa mnóstwo zmiennych czynników działających jednocześnie, przez co układ taki staje się niezwykle chaotyczny. Im dalej staramy się przewidzieć, tym chaos układu zwiększa się. Prognozy w końcu giną jak we mgle. Dlatego obecnie, gdy są one tworzone z obiektywnych danych satelitarnych, naprawdę pewne mogą być tylko przewidywania kilku, dwu–trzydniowe – dłuższe już coraz mniej. Stąd upał na przełomie sierpnia i września, np. na Dolnym Śląsku lub w Małopolsce, a nawet na wybrzeżu, teoretycznie jest możliwy.
W latach 60. ubiegłego wieku słynny matematyk i meteorolog amerykański Edward Lorenz, jeden z współtwórców teorii chaosu, zasłynął stworzeniem modeli matematycznych, których znaczenie ukazuje tzw. efekt motyla. Nauka, która płynie z tych modeli, jest następująca: jest możliwe, twierdził Lorenz, że przelot motyla nad Singapurem po kilkunastu dniach wywoła burzę nad Karoliną Północną w USA. Czyli że nawet minimalne zmiany w atmosferze w jednym miejscu wywołają katastrofalne skutki na drugim końcu świata po pewnym czasie. I to jest prawda. Dlatego miłośnicy upałów mogą mieć jeszcze tego lata pewną nadzieję. Prognozy przewidują jednak inny scenariusz.
Czytaj też: Wzrost temperatur. Jaka przyszłość czeka Ziemię