Mieli z nią niedawno do czynienia Niemcy, którzy przeżyli jeden z największych naturalnych kataklizmów w swojej historii. W Nadrenii-Północnej Westfalii i w Nadrenii-Palatynacie zginęło ponad 200 osób, a straty materialne są szacowane na dziesiątki miliardów euro. W wielu miejscach w tych niemieckich landach zniszczeniu uległo niemal wszystko. Aż trudno to sobie wyobrazić. A jednak. Renomowane czasopisma naukowe, na przykład amerykański „Science”, piszą, że to, co zdarzyło się w tak rozwiniętych i zorganizowanych państwach jak Niemcy i Belgia ponad dwa tygodnie temu, wprawiło naukowców w kompletne osłupienie. Rzeczywiście, skala zniszczeń i strat, a przede wszystkim liczba ofiar każą spojrzeć na zagrożenia powodziowe w Europie – i nie tylko – z zupełnie nowej perspektywy.
Czytaj także: Wisła się zatkała. Czy Płock znów czeka powódź?
Powodzie opadowe i roztopowe
Powodzie były zawsze, rzecz jasna. W Europie mamy do czynienia od dawien dawna głównie z dwoma typami powodzi: opadową i roztopową. Ta druga ma miejsce, gdy opady śniegu zimą są niezwykle intensywne i gdy ten śnieg zalega na zamarzniętym wcześniej podłożu, więc wiosną, gdy temperatura rośnie, nie może całkiem wsiąknąć w glebę, bo ta długo utrzymuje zmarzlinę. Gdy śnieg i lód topnieją, woda rozlewa się wszędzie, spływa do rzek. Powódź gotowa. Z kolei typowa powódź opadowa ma miejsce, gdy opady deszczu są długie i intensywne, zwłaszcza w rejonach górskich lub wyżynnych i cieki nie są w stanie przetransportować nadmiaru wody. Wtedy wylewają. Trwa to jednak zwykle dość długo, stany rzek sukcesywnie się podnoszą, osiągają pułapy ostrzegawcze, a potem alarmowe, ale jest czas na to, by jakoś zareagować: próbować się chronić przed wezbranymi wodami, coś robić, ewakuować się itd. W każdym razie jest czas, by zorientować się, że zagrożenie istnieje.
Czytaj także: Wisła się zatkała. Czy Płock znów czeka powódź?
Powódź błyskawiczna – czym jest i jak powstaje?
Niestety, zmiany klimatyczne na Ziemi spowodowały, że coraz częściej mamy do czynienia z powodziami nagłymi, które następują i osiągają swoją największą siłę w kilka lub kilkanaście godzin. Wtedy nie ma czasu na żadną przemyślaną reakcję; można tylko uciekać dalej od rzeki, w górę terenu lub na dach domu, o ile ten jest się w stanie oprzeć naporowi wody i wszystkiemu, co ta woda ze sobą niesie. Tak było w Nadrenii-Palatynacie dwa tygodnie temu. Powodzie błyskawiczne biorą się z ocieplenia klimatu, ponieważ im więcej jest w atmosferze ciepła, tym częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której atmosfera musi się tego ciepła szybko pozbyć. Uwolnić nadmiar energii. Pozbywa się jej przede wszystkim przez intensywne opady. Czyli im więcej mamy ciepła nad nami, tym opady są większe, a zjawiska atmosferyczne bardziej burzliwe. Klimatolodzy twierdzą, że to jest bardzo proste do wytłumaczenia.
Tak powstają powodzie błyskawiczne, które są tak naprawdę też powodziami opadowymi, tyle że o niezwykle przyspieszonym przebiegu. Na przykład wieczorem jest jeszcze w miarę ok. Wprawdzie pobliska rzeka lub potok mają wysoki stan, ale wydaje się, że to minie, że ten stan jest w miarę stabilny. Nagle, w środku nocy, w godzinę lub dwie, rzeka wzbiera o kilka razy i zalewa wszystko na swojej drodze i wszystko po bokach. Porywa domy, samochody, mosty, drogi, linie kolejowe, niestety, także ludzi i zwierzęta. Miejscowość Shuld w dolinie rzeki Ahr w Nadrenii-Palatynacie została zniszczona niemal całkowicie. Wszystkie domy! To, co relacjonują świadkowie powodzi w powiecie Ahrweiler w Nadrenii-Palatynacie, jest nie do uwierzenia. Niewielka rzeka Ahr zamieniła się w istny potop. Zniszczyła wszystko i zatopiła ponad stu ludzi, także w ich własnych domach, w których poziom wody nagle sięgnął najwyższych kondygnacji. Jeden z ocalałych, już po kataklizmie zeznawał, że siedział struchlały ze strachu na dachu swojego domu, a olbrzymia woda pędziła z ogromną siłą tylko 40 cm poniżej. Gdyby jeszcze wezbrała trochę, byłoby po nim. Pędzący nurt z mnóstwem porwanej po drodze materii wchłonąłby go, poturbował i zatopił. Cudem przetrwał.
Czytaj także: Chińskie eksperymenty z rzekami grożą katastrofą
Powódź błyskawiczna w górach i w miastach
Powodzie błyskawiczne – coraz częstsze – atakują głównie dwa obszary: tereny górskie lub wyżynne oraz mocno zurbanizowane – czyli miasta. W górach powodzie są zawsze intensywniejsze z racji istnienia tzw. efektu orograficznego. Tereny górskie zwiększają wydajność opadów; zlewnie są tam nieduże, przez co skraca się czas dopływu wody ze stoków do koryta, do tego występuje duże nachylenie terenu i brak grubych warstw gleby, które mogą wodę pochłaniać. Powódź ma wielką szansę stać się błyskawiczną. To dlatego w Nadrenii-Palatynacie, który jest landem wyżynnym i już prawie górskim, powódź była najbardziej intensywna i pochłonęła najwięcej ofiar. W sąsiedniej, bardziej wysuniętej na północ Nadrenii-Północnej Westfalii, która jest landem typowo nizinnym – zdecydowanie mniej.
Czytaj także: Sami prosimy się o powódź?
I wreszcie miasta. Przez miasto w ogóle nie musi nawet przepływać rzeka, by zalała je powódź błyskawiczna. Miasta są wyspami ciepła i wręcz zapraszają burze, a burzom często towarzyszą nawałnice. Jeśli opady są nawalne, miasto zostanie zatopione wodą ponieważ instalacje burzowe nie są w stanie odebrać nadmiaru wody, a poza tym – co może jeszcze ważniejsze – współczesne miasta są niemal całkiem zabetonowane. Wszędzie są nawierzchnie utwardzone: kostką, asfaltem lub betonem. Wolnych terenów, czyli po prostu ziemi, jest w nich jak na lekarstwo. Miasta się rozrastają i coraz bardziej betonują, tymczasem kanały burzowe były projektowane i budowane najczęściej dawno temu, gdy miasta były znacznie mniejsze, więc teraz instalacje te podczas nawałnicy po prostu stają się niewydolne. Choć w dużych miastach bez rzek nie ma raczej problemu ofiar – woda po prostu zalewa ulice, place i domy, i to często wysoko – to jednak straty zawsze są znaczne.
Czytaj także: Skąd się biorą powodzie w miastach i jak z nimi walczyć
Powodzie błyskawiczne, występujące po nawalnych opadach będą coraz częstsze, niestety. Wszyscy musimy być na to przygotowani, zwłaszcza mieszkańcy dolin, przez które płynie nawet niewielka rzeczka. Robi się coraz cieplej, więc będzie coraz bardziej nieprzewidywalnie. I gwałtownie. Witajcie w nowych, hydrologicznych czasach.