Nauka

Wycinki drzew w całej Polsce trwają w najlepsze. Mimo okresu lęgowego

Wycinka drzew w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym Wycinka drzew w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Od Karpat do Bałtyku – wszędzie tną drzewa. Wycinki trwają niezależnie od tego, że ptaki siedzą na jajach albo wychowują młode. Teoretycznie w sezonie lęgowym takie prace nie powinny się odbywać, ale przepisy nie są egzekwowane.

W połowie czerwca pod piłami padły drzewa w Parku Zamkowym w Mysłowicach. „Wczoraj zaobserwowano latające nad ziemią pokrytą gałęziami z wycinki sikorki, które ewidentnie czegoś szukały” – alarmowała na Facebooku jedna z mieszkanek miasta.

Na warszawskim Muranowie lato to tradycyjnie czas wycinania drzew. Nawałnice przypominają Zakładowi Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Wola, że topole mogą być niebezpieczne dla ludzi. I w środku sezonu lęgowego tną drzewa na potęgę, tłumacząc to troską o mieszkańców. Ci wprawdzie protestują, ale urząd tłumaczy, że „nie stwierdzono ptasich gniazd na wyciętych drzewach”.

Czytaj także: Trudna walka o Puszczę Karpacką. Aktywiści żądają zaprzestania wycinek

Wieś pod Łowiczem. Lato to najlepszy czas na poprowadzenie asfaltowej drogi rowerowej kosztem półkilometrowego żywopłotu.

To codzienność na terenach zamieszkanych przez człowieka, ale w lasach jest jeszcze gorzej. W maju wielkopolscy przyrodnicy alarmowali o wycinkach w kolonii czapli siwej na obszarze nadleśnictwa Czerniejewo, większość piskląt zginęła.

Praktycznie codziennie docierają do nas informacje z różnych części kraju o wycince drzew na terenie gmin i miast, ale też Lasów Państwowych – mówi Piotr Kamont, prezes stowarzyszenia Jestem na pTak.

Lęgi trwają wiosną i latem

Wycinanie drzew w miastach budzi coraz większy sprzeciw, gdyż coraz bardziej jesteśmy świadomi, jak ważne są dla ochrony przed upałami. Jednak drzewa nie są wieczne, a spadające gałęzie czy uszkodzone pnie niosą ryzyko dla ludzi. Topole sadzone niedługo po wojnie często dożywają właśnie swoich dni, a że to kruche drzewa, to ścinanie ich jest często koniecznością. Tylko czy trzeba to robić, kiedy ptaki wychowują młode? Jak to wygląda w prawie?

Weźmy przykład bogatki, jednej z sikor, która występuje pospolicie w naszym kraju. Bogatka jest gatunkiem chronionym. – Oznacza to, że na mocy rozporządzenia o ochronie gatunkowej zwierząt należą jej się pewne prawa. Nie można jej np. zabijać, okaleczać, chwytać i przetrzymywać w niewoli. Nie wolno niszczyć jej gniazd i miejsc, w których je zakłada, żerowisk, czyli miejsc, w których zdobywa pokarm, odpoczywa itp. – tłumaczy Piotr Kamont.

Topolę można wyciąć o dowolnej porze roku. Ale jeśli jest siedliskiem bogatki, bo np. jest w nim dziupla, w której założyła gniazdo, to w zasadzie nie można. – Tak samo nie można jej wyciąć, jeśli jest to miejsce żerowania, czyli zdobywania pokarmu. Gniazdo może być na sąsiednim drzewie, ale „stołówka” jest tutaj i również podlega ochronie prawnej – wyjaśnia Kamont.

Czytaj także: Wycinka do potęgi. Kto zarabia na handlu polskim drewnem?

Okres lęgowy ma miejsce wtedy, kiedy ptaki zakładają gniazda, składają jaja, wysiadują je i karmią młode. Ustawa o ochronie przyrody nie precyzuje, kiedy dokładnie trwa, gdyż różne gatunki odbywają lęgi w różnym czasie, np. wróble od lutego/marca do sierpnia, a jerzyki – od maja do sierpnia. Generalnie jednak okres lęgowy zawiera się w terminach od marca do października. Wycinka drzew lub krzewów w tym czasie możliwa jest albo po uzyskaniu specjalnego pozwolenia wydanego przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, albo gdy drzewa lub krzewy zagrażają bezpieczeństwu, są chore czy martwe.

Jak tłumaczy Krzysztof Cibor z działu różnorodności biologicznej Greenpeace, ochrona gatunkowa nie ogranicza się do tego okresu. Niszczenie gniazd, płoszenie, chwytanie i zabijanie osobników gatunków chronionych jest zabronione również zimą, poza umownym okresem lęgowym.

Oczywiście nie jest tak, że żadnego drzewa i w żadnych okolicznościach nie da się wyciąć, bo może w nim być jakieś gniazdo. – Najpierw trzeba się upewnić, że drzewo nie jest siedliskiem gatunków chronionych (ptaków, owadów, porostów itp.). Najlepiej, żeby zrobił to ekspert w danej dziedzinie, a nie przysłowiowy pan Zdzich, „co się zna”. Jeżeli jest – a trzeba przyjąć, że w 80–90 proc. przypadków jest – sprawę należy zgłosić do odpowiedniej instytucji, czyli Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, z prośbą o wydanie odstępstwa od zakazu niszczenia siedlisk gatunków chronionych. To Regionalna Dyrekcja wyda decyzję, kiedy i pod jakimi warunkami można drzewo wyciąć – mówi Piotr Kamont.

Czytaj także: Ludzkość wycięła już 50 proc. lasów naturalnych Ziemi

Lasy Państwowe są ponad prawem

O ile w miastach i wsiach wycinki – przynajmniej na papierze – obwarowane są szeregiem zakazów, o tyle leśnemu gigantowi wolno niszczyć gniazda i zabijać ptaki. I Lasy Państwowe korzystają z tego w pełni. Do lasów wjeżdżają harwestery, huk maszyn płoszy rodziców, pisklaki giną, gdy upadają drzewa.

Problemem jest dysonans pomiędzy deklaracjami w stylu „jesteśmy przyrodnikami, którzy najlepiej wiedzą, jak chronić lasy, dbamy o ptaki”, a wycinaniem zajętych przez ptaki dziuplastych drzew – mówi Kamont.

Czytaj także: Jak leśnicy sami sprywatyzowali Lasy Państwowe

Dlaczego jednak Lasy Państwowe cieszą się przywilejem pozbawiania życia ptaków pod ochroną? Za czasów ministra Jana Szyszki został wprowadzony przepis, który mówi, że „gospodarka leśna wykonywana zgodnie z wymaganiami dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej nie narusza przepisów o ochronie poszczególnych zasobów, tworów i składników przyrody”. – Oznacza to, że Lasy Państwowe mogą faktycznie działać poza prawem. Przy prowadzeniu wycinek nie muszą kierować się przepisami chroniącymi polską przyrodę. Ta sytuacja była od początku krytykowana przez organizacje pozarządowe i innych obrońców przyrody. Ostatecznie sprawą zainteresowała się Komisja Europejska, która uznała, że taki przepis jest niezgodny z prawem europejskim, i zapowiedziała, że skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE – tłumaczy Krzysztof Cibor.

Czytaj także: Lasy do pieca

Co można zrobić, widząc nielegalną wycinkę?

Przeciwstawianie się wycinkom, w czasie których giną ptaki, w praktyce jest bardzo trudne. Teoretycznie można zgłaszać to do RDOŚ, ale zwykle zanim nastąpi reakcja urzędu, po drzewie zostaje jedynie pień, a po ptakach pióra.

Ostatnio na własnej skórze przekonałem się, jak to działa. Rzecz dotyczyła dużej wycinki drzew zleconej przez powiat w Wielkopolsce – opowiada Piotr Kamont. – Zadzwonił do nas nasz sympatyk z informacją, że w ramach wycinki ma być usunięte drzewo z czynnym gniazdem krogulca. Przesłał zdjęcia i film potwierdzający, że ptak przylatuje do gniazda. Dzwonię więc do inwestora, czyli do powiatu. Miła pani z urzędu twierdzi, że była pod tym drzewem i niczego nie widziała. Do tego zapewniła mnie, że wykonawca – nazwijmy go panem Zbigniewem – jest fachowcem, ma doświadczenie i doskonale potrafi ocenić, które drzewo jest przez ptaki wykorzystywane, a które nie. Gdy powiedziałem jej, że właśnie widzę film, na którym ptak ląduje w gnieździe na rzeczonym drzewie, nastąpiła chwila ciszy i kolejne zapewnienie, że pan Zbigniew to pierwszej klasy fachowiec i dokłada wszelkich starań, by drzewa z gniazdami omijać.

Czytaj także: Obywatel walczy o las

Skutek był taki, że sprzęt został przeniesiony w inną część gminy, gdzie „klient był mniej awanturujący się”, i wycinkę można było prowadzić bez przeszkód. RDOŚ długo myślał nad podjęciem działań i po 15 dniach powiadomił policję o „możliwości wszczęcia postępowania w sprawie wykroczenia”, przy czym nikt z urzędu nie pofatygował się na miejsce ani nie porozmawiał z wykonawcą czy inwestorem.

Skuteczne bywają działania uchodzące za skrajne.

Jedyny sposób to stawianie granic przez nas, obywateli, i odważny sprzeciw. U nas rządzi rozum i inwestycja. Zbyt mało doceniamy emocje i nasze potrzeby. Wszyscy szukają paragrafów, pism, żeby drzewo zostało, żeby nie wycinali, nie niszczyli – a ja myślę, że ludzie mogą już wyjść, stanąć pod swoim ulubionym drzewem i mówić nie, bo nie, bo ono jest dla nas ważne. Wtedy znajdzie się paragraf. I chyba takie właśnie akcje mają największe szanse na sukces – podsumowuje Anna Pilarska-Cherek ze stowarzyszenia Jestem na pTak.

Czytaj także: Czyj jest las? Dlaczego mapa wycinek zezłościła leśników?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną