Kuzyni z jaskini
Svante Pääbo i jego denisowianie. Tajemniczy kuzyni z jaskini
Dekadę temu na czołówki gazet na całym świecie po raz pierwszy trafił tajemniczy lud denisowian. Lud? A dlaczego nie gatunek, skoro często mówi się o nich jako o nowym gatunku człowieka? Po pierwsze, gatunek musi otrzymać swoją dwuczłonową nazwę łacińską, a denisowianie się jeszcze żadnej nie doczekali (choć pojawiły się propozycje: Homo altaiensis lub H. denisova). Po drugie – i to tłumaczy ten brak ich formalnego uznania – opisani zostali na podstawie samych genów, i to kopalnych, a nie jakichkolwiek materialnych szczątków, więc nie mają swojego holotypu, czyli okazu typowego, na podstawie którego nowy gatunek zostałby wyróżniony i opisany.
Rok cudów
2010 r. to był annus mirabilis w krótkich dziejach badań nad kopalnym DNA człowieka i naszych najbliższych krewnych. To wtedy opublikowany został przez Svante Pääbo i jego zespół z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej w Lipsku pełny, choć wstępny, odczyt całego genomu neandertalczyka. Otworzyło to szeroko wrota do zupełnie nowego spojrzenia na ewolucję ludzi współczesnych, gdyż – poprzez porównanie z genomami żyjących przedstawicieli Homo sapiens – ujawniło m.in. skalę naszych przygodnych związków z innymi gatunkami homininów (wymarłych krewnych ludzi), różnice w dziejach rodowych kobiet i mężczyzn, a także obecność w naszych genomach śladów intymnych kontaktów z jeszcze innymi „archaicznymi Homo”.
Odczytanie genomu jądrowego neandertalczyka nie było pierwszą przygodą Pääbo z neandertalskimi genami. Znacznie wcześniej, bo już pod koniec XX w., jego zespół zsekwencjonował cały genom mitochondrialny (mtDNA), znacznie łatwiejszy do identyfikacji, gdyż obecny w setkach kopii w każdej komórce (dokładnie w mitochondriach, czyli komórkowych „siłowniach”) i znacznie mniejszy od genomu znajdującego się w jądrze komórki.