Liczba kłamliwych wiadomości na temat szczepionek, które mogą zatrzymać lub spowolnić rozprzestrzenianie epidemii covid, osiąga w mediach społecznościowych wymiar wręcz apokaliptyczny i szybko przedostaje się do głównego nurtu informacji, by zawładnąć wyobraźnią milionów. W przestrzeni publicznej pojawiły się na serio zadawane pytania, czy szczepionki przeciwko koronawirusowi mogą być stosowane przez katolików, czy zaszczepienie nie legitymizuje aborcji albo nie spowoduje trwałych zmian genetycznych.
Ordo Iuris, aborcja i szczepionka
Nawet najbardziej nieprawdopodobne teorie i wyssane z palca hipotezy – jak ta z abortowanymi płodami, które rzekomo posłużyły do wyprodukowania szczepionki, lub o czipach wszczepianych w ciało – wspierane są przez pseudoautorytety i ekspertów niemających pojęcia o medycynie ani szeroko pojmowanej biologii. Tytuły profesorskie w obecnych czasach nie są gwarantem kompetencji, ale na osobach nawet z wyższym wykształceniem, tyle że wątpiących i niepewnych własnej wiedzy na tematy medyczne, robią odpowiednie wrażenie, więc są wykorzystywane do uprawdopodobnienia najbzdurniejszych teorii.
To nie pierwszy raz, kiedy opinie szarlatanów i religijnych fundamentalistów stają się bardziej wiarygodne, gdyż operują skrótowością i błyskotliwością irracjonalnej myśli w przeciwieństwie do nudnej argumentacji naukowej. Dzięki temu ostrzeżenia Centrum Nauk Społecznych i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris wyrażone w stanowisku z 12 grudnia 2020 r., w których m.in. zwrócono uwagę na „wątpliwości etyczne” jakie budzą szczepionki „uzyskiwane z ludzkich linii komórkowych” oraz Fundacji Pro-Prawo do życia, że szczepionki na covid były produkowane na liniach komórkowych „pochodzących z ciał dzieci zabitych aborcyjnie”, padają na podatny grunt, bo nikt nie sprawdza zawiłych szczegółów, że przy produkcji biologicznych specyfików ich bezpieczeństwo badane jest na liniach komórkowych będących dalekimi klonami komórek pobranych z zarodków po poronieniach sprzed 50 lat. Ale nie dokonano żadnej aborcji, by wyprodukować szczepionkę, ani nie ma w niej śladu ludzkiego płodu czy innego żywego składnika. Niektórzy boją się wirusa, choć go w nowych szczepionkach też nie ma.
Czytaj też: „Szybkie” szczepionki na koronawirusa. Czy są bezpieczne?
Rząd i pseudomedycyna
Jest za to mRNA – krótki fragment jednoniciowego kwasu rybonukleinowego wytworzonego w laboratorium, który przeciwnikom szczepień błędnie jawi się jako nośnik informacji mogący zmienić ludzki genom, podczas gdy po wejściu do komórki nawet nie ma kontaktu z jej jądrem i DNA, gdzie byłby cień ryzyka takich transformacji. Szczepionki mRNA po to wprowadzają materiał genetyczny wirusa w formie matrycy, aby w rybosomach mogły powstać swoiste białka koronawirusa, przeciwko którym organizm nauczy się wytwarzać przeciwciała. W oparciu o tę technologię będą wkrótce powstawać inne szczepionki i jesteśmy świadkami przełomu porównywanego do odkrycia antybiotyków, a nie zmowy Billa Gatesa z przemysłem farmaceutycznym w celu zagłady ludzkości.
Te i inne fantasmagorie na temat szczepień rząd i prezydent powinni jak najszybciej obalić, sięgając po ekspertów budzących zaufanie. Ale czy łatwo będzie takich znaleźć, skoro wcześniej ostentacyjnie ich lekceważono, a niektórzy ministrowie jawnie zaczęli promować pseudomedycynę bliższą Ordo Iuris niż nauce opartej na faktach?
Czytaj też: Amantadyna i covid. Słuchajmy ekspertów, a nie polityków
Artykuł zmodyfikowany 25 stycznia w celu uściślenia stanowisk Centrum Nauk Społecznych i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris oraz Fundacji Pro-Prawo.