W swoim oświadczeniu June Raine, szefowa brytyjskiej Agencji Leków i Produktów Medycznych (MHRA), stwierdziła precyzyjnie, że należy poszerzyć listę przeciwwskazań o osoby, u których w przeszłości wystąpiła natychmiastowa reakcja anafilaktyczna spowodowana szczepionką, jakimś lekiem lub żywnością. To, że drugiej dawki po 21 dniach od pierwszej nie powinno się podawać pacjentom, u których odnotowano taką reakcję uczuleniową za pierwszym razem – było już wiadomo od początku.
Czytaj także: Szczepionki na covid powstały ekspresowo. Czy są bezpieczne?
Ukłuć, żeby przeżyć
Anafilaksja nie jest terminem medycznym, który wpada w ucho. To silna reakcja uczuleniowa, której mogą doświadczyć osoby podatne na rozmaite alergie. Zdarza się po przyjęciu jakiegoś składnika pokarmu lub leku (np. zastrzyku z penicyliną), ale nie tylko. To wstrząs będący uogólnioną natychmiastową reakcją nadwrażliwości np. na jad osy lub pszczoły. Jeśli ktoś wie o swoim uczuleniu, potrafi mu przeciwdziałać; ale dla wielu osób to nieraz przykra niespodzianka, która może się przytrafić każdemu bez względu na wiek.
Można taki wstrząs anafilaktyczny określić mianem ciężkiej postaci choroby alergicznej, która jednak – to warto podkreślić, by nie wpadać w panikę – występuje relatywnie rzadko. Specyfika anafilaksji polega na tym, że w dość szybkim czasie – od kilku do kilkudziesięciu minut po kontakcie z alergenem (w tym wypadku ze szczepionką) – może doprowadzić do śmierci na skutek narastającej duszności i spadku ciśnienia (w czym spory udział ma nadmierna reakcja układu odpornościowego). Są sposoby, aby do tego nie doprowadzić i organizm przed zapaścią uratować.
Zazwyczaj pulmonolodzy, alergolodzy oraz immunolodzy mają do czynienia z pacjentami dotkniętymi wstrząsem anafilaktycznym i wiedzą najlepiej, jak reagować w tak skrajnych sytuacjach. Wiedzą też o tym sami pacjenci, którym w przeszłości zdarzył się taki incydent – zawsze powinni mieć przy sobie automatyczną ampułkostrzykawkę z adrenaliną, którą szybko należy wkłuć w udo. Nie trzeba nawet zdejmować spodni, igła się przebije – działanie preparatu jest natychmiastowe, więc nie można z tym zwlekać. Adrenalina przeciwdziała spadkowi ciśnienia i rozszerza oskrzela, zapobiegając duszności, należy ją podać domięśniowo w przednioboczną część uda i miejsce to przez 10 s delikatnie masować.
Chuchać na zimne
Anafilaksja jest niezwykle rzadkim efektem ubocznym przy otrzymywaniu szczepionek. Ale może się zdarzyć i doszło do tego u dwóch pracowników medycznych NHS (National Health Service). Dlatego właśnie, po pierwsze, kwalifikacja do szczepień musi odbywać się wnikliwie, by wyłapać ewentualną skłonność pacjenta do tego rodzaju nadwrażliwości. A po drugie, po otrzymaniu szczepionki dobrze jeszcze spędzić ok. 15–30 min w placówce medycznej, w razie niespodziewanego pogorszenia stanu zdrowia.
Te zalecenia nie są niczym nowym – powinny obowiązywać zawsze przy podawaniu szczepionek dzieciom z obowiązkowego kalendarza oraz dorosłym, np. szczepiącym się przeciwko grypie (choć w tym wypadku takie reakcje to już czysta kazuistyka – jedyne działania niepożądane to przejściowe zaczerwienienie w miejscu wkłucia, dreszcze, gorączka).
Czytaj także: Europa zaczyna szczepić na koronawirusa
Do tej pory największą czujność wakcynolodzy zachowywali przy podawaniu szczepionek przeciwko krztuścowi, tężcowi i błonicy, bo te alergeny mogły najczęściej wywoływać tego typu reakcje u dzieci i młodzieży, ale moim zdaniem czujność potrzebna jest zawsze. Każda nieprzewidziana reakcja w domu pogarsza sprawę, a obecność wykwalifikowanego personelu w punkcie szczepienia i dostępne w nim leki są gwarantem udzielenia błyskawicznej, skutecznej pomocy. Proszę zwrócić uwagę, że po podaniu szczepionki na covid tej dwójce nieszczęśników z Wielkiej Brytanii udzielono natychmiast pierwszej pomocy i właściwie nic złego się nie stało.
Reakcja urzędów odpowiedzialnych za prowadzenie masowej akcji szczepień nie jest nadmierna – trzeba dmuchać na zimne i listę ewentualnych przeciwwskazań poszerzać o sytuacje, które teraz mogą się przytrafiać częściej niż podczas badań klinicznych (w ostatniej fazie badań preparatu firmy Pfizer i BioNTech uczestniczyło 45 tys. ochotników; gdy teraz szczepią się setki tysięcy, przekrój społeczny jest dużo szerszy). Brytyjska agencja już powołała grupę ekspertów, którzy będą dokładniej analizowali raporty o ewentualnych działaniach niepożądanych właśnie pod kątem reakcji anafilaktycznych. Nie wątpię, że weźmie je pod lupę również producent szczepionki.
Odwrotu od szczepień nie będzie
Firma Pfizer przyznała, co skrupulatnie odnotowała agencja Reutera, że osoby z ciężkimi reakcjami alergicznymi na szczepionki lub składniki tej, która jest podawana (a zawiera ona np. glikol polietylenowy w roli stabilizatora), nie uczestniczyły w III fazie badań klinicznych.
Czy właśnie ta substancja spowodowała anafilaksję? Eksperci uspokajają, że nie można tego ryzyka rozciągać na wszystkich alergików. Zwłaszcza tych, którzy najlepiej znają swój organizm i wiedzą, na jakie pojedyncze składniki pokarmu lub leki są uczuleni.
Stany Zjednoczone, w których masowe szczepienia personelu rozpoczną się w tych dniach po decyzji FDA (zapadnie prawdopodobnie właśnie dzisiaj), będą rozważać, czy osób z potwierdzoną skłonnością do wstrząsów nie wykluczyć centralnie z grupy kandydatów do otrzymania szczepionki Pfizera, dopóki nie pojawi się więcej informacji na ten temat. Z kolei Kanadyjczycy, którzy również są na ostatniej prostej przed zaszczepieniem pierwszych obywateli, zapowiedzieli, że przyjrzą się zgłoszonym nowym działaniom niepożądanym w Wielkiej Brytanii. Ale w ich oświadczeniu pobrzmiewa ton, który powinniśmy wziąć pod uwagę wszyscy: „Należało się ich [rozmaitych reakcji na szczepionkę] spodziewać, więc nie powinny one zmieniać stosunku ryzyka do korzyści wynikających ze szczepienia po zatwierdzeniu preparatu przez właściwe urzędy państwowe”.
Czytaj także: Szczepionki to nie aspiryna. Są bezpieczniejsze od niej!