AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Co rozumie filozof przez intymność?
MACIEJ MUSIAŁ: – Moja dyscyplina jest specyficzna, bo nawet to, czym jest, czym powinna się zajmować, oraz sposób, w jaki ma to robić – jest problemem filozoficznym. Filozofia jest niezwykle heterogeniczna, więc i obecne w niej ujęcia intymności są rozmaite. Moje jest następujące: intymność to sfera bliskich i zażyłych relacji.
Ale intymność ewoluowała. Przecież dopiero niedawno zaczęliśmy sami decydować, z kim i jak długo chcemy tworzyć związek. W dodatku teraz modne jest pojęcie komercjalizacji intymności. Czy postępująca robotyzacja się z tym nie wiąże?
W pewnej mierze tak. Zjawiska racjonalizacji i komercjalizacji miłości – opisywane m.in. przez Evę Illouz – polegają na tym, że znaczna część z nas, świadomie lub nie, podchodzi do relacji intymnych „na chłodno” i analitycznie, jakby związek z drugą osobą albo relacja rodzinna były pracą zawodową, robieniem zakupów lub inwestycją. Czyli w rosnącym stopniu postrzegamy ludzi jako towary, które mają nam dostarczyć pozytywnych wrażeń. W tym sensie to jest swoiste preludium do robotyzacji intymności, bo skoro coraz częściej bliscy ludzie są dla nas przedmiotami, to równie dobrze możemy ich zastąpić robotami.
O mężczyznach żyjących z lalkami już w 2007 r. nakręcono film dokumentalny „Guys and Dolls”, a teraz czytamy, że niektórzy nie tylko się w nich zakochują, ale i chcą żenić. Na razie to bardziej śmieszy, niż przeraża, ale może to nasza przyszłość?
Wydaje mi się, że może tak być. Skoro już dziś są ludzie, którzy zastępują lalką ludzi z krwi i kości (która co prawda może mieć powłokę o fakturze i temperaturze zbliżonej do ludzkiej skóry, ale z reguły nie mówi i niczego nie robi), to co będzie, jeśli pojawią się doskonalsze interaktywne androidy?