Choć media obiegła ostatnio wieść, że grupa krwi w układzie AB0 może mieć znaczenie w covid-19, to pierwsze, pochodzące z Chin, badania doszukujące się takich związków w literaturze naukowej pojawiały się już w marcu. I jak to na ogół bywa w przypadku wstępnych doniesień – traktowano je z ostrożnością, bo były przeprowadzane na ograniczonej liczbowo grupie przypadków. Nigdy bowiem nie można wykluczyć, a wręcz często się to zdarza, że zależności, choćby nawet nie wiadomo jak istotne statystycznie, są po prostu dziełem matematycznego przypadku.
W żadnym wypadku nie oznacza to, że nauka działa na ślepo. Wręcz przeciwnie: charakteryzuje ją ostrożność i formułowanie definitywnych wniosków dopiero wtedy, gdy dowody w przekonywujący i konsekwentny sposób kumulują się w określonym kierunku.
Czytaj też: Jak śmiertelny jest koronawirus? Zbliżamy się do odpowiedzi
Układ grupowy AB0 a choroby zakaźne
W przeciwieństwie do formułowania zaleceń dietetycznych na podstawie grupy krwi poszukiwanie zależności między nimi a covid-19 ma swoje uzasadnienie. Już wcześniej stwierdzono, iż grupa krwi AB0 pozostaje w związku z ryzykiem różnych chorób zakaźnych, np. zapalenia wątroby typu B, dengi czy malarii. Co więcej, również w przypadku SARS, choroby wywoływanej przez betakoronawirusa spokrewnionego z SARS-CoV-2 (ale nie aż tak, by ten drugi się z niego wywodził), obserwowano, iż osoby z grupą 0 rzadziej były zakażone. Z uwagi na to, że SARS dotknął tylko trochę ponad 8 tys. ludzi, badania te były bardzo ograniczone, skupiały się na małych grupach personelu medycznego, który miał kontakt z pacjentami.