Ministerstwo Zdrowia odkryło karty: 1 września wchodzi w życie pierwsza od początku epidemii lista leków refundowanych, a na niej bezpłatne szczepionki przeciwko grypie dla wszystkich osób po 75. roku życia. Na refundację 50-procentową będą mogli liczyć nieco młodsi, którzy ukończyli 65 lat, oraz pozostali dorośli z chorobami współistniejącymi (np. po transplantacji narządów lub z astmą). W uprzywilejowanej grupie znalazł się też personel medyczny, który otrzyma szczepienia za darmo, oraz dzieci od 3. do 5. roku życia, którym NFZ pokryje połowę ceny szczepionki bezboleśnie podawanej do nosa. Za wygodę się jednak płaci – rodzice za taką szczepionkę zapłacą w aptece po odliczeniu refundacji ok. 48 zł (pozostałe szczepionki dostępne na rynku kosztują ok. 46 zł, więc jeśli dla niektórych osób odpłatność wynosi 50 proc., to jest to wydatek rzędu 23 zł).
– Wpisanie tych szczepień na listę ma oczywiście związek z epidemią, bo chcemy obniżyć niebezpieczeństwo wystąpienia dwóch infekcji naraz – poinformował wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Nie wspomniał o szczepieniu przeciwko pneumokokowemu zapaleniu płuc, które od trzech lat jest finansowane dla maluchów w pierwszych miesiącach życia. Pneumokoki to agresywne bakterie, które potrafią właściwie wszystko: oszukać układ odporności, bez przeszkód przedostać się do ucha lub płuc, zaatakować krew i płyn mózgowo-rdzeniowy, a w dodatku szybko uodparniają się na antybiotyki. Są szczególnie groźne dla dzieci i dlatego decyzja, by od 2017 r. finansować im te szczepienia w ramach obowiązkowego kalendarza, była od lat wyczekiwana.
Na zapalenie płuc
Ale na pneumokoki wrażliwe są także osoby starsze, ponieważ mają obniżoną odporność, więc również im zalecane są szczepienia przeciwko tym bakteriom.