Odpowiedź nauki na Covid-19 była niemal natychmiastowa. Wyścig po szczepionkę nabiera niebywałego tempa, badania z udziałem ludzi prowadzone są w różnych częściach świata. Nie ustają również poszukiwania skutecznego leku. Do walki z ciężkimi postaciami Covid-19 próbowano już, z różnymi skutkami, wykorzystać rozmaite preparaty dostępne na rynku. Szeroko zakrojone testy kliniczne kilku substancji prowadzi m.in. WHO. Część naukowców poszukuje leku od podstaw, ale to długi i żmudny proces – od opracowania związku chemicznego przez testy in vitro, badania na zwierzętach po wieloetapowe testy z udziałem ludzi.
Terapia osoczem – skuteczna, ale problematyczna
Ogromne nadzieje zaczęto wiązać z podawaniem osocza ozdrowieńców. Sama idea jest znana już od ponad stu lat. Jako forma leczenia Covid-19 otrzymała pozytywną rekomendację WHO, została zatwierdzona do stosowania także w Polsce. W USA osocze ozdrowieńców otrzymało ponad 34 tys. chorych. Jak wynika z obserwacji, jego podawanie nie wiązało się z żadnymi istotnymi działaniami niepożądanymi. A opublikowane niedawno na łamach „American Journal of Pathology” rezultaty wskazują, że to terapia skuteczna, zmniejszająca ryzyko zgonu, zwłaszcza jeśli jest wdrażana na wczesnym etapie choroby.
Z podawaniem osocza ozdrowieńców wiążą się jednak pewne problemy. Po pierwsze, istotne jest, by osocze było bogate w przeciwciała skierowane przeciw domenie wiążącej receptor białka S wirusa SARS-CoV-2. Nie wszyscy, którzy przeszli Covid-19, posiadają ich wystarczający poziom. Poza tym trzeba uwzględniać zgodność grupy krwi między dawcą a biorcą. A to istotny czynnik ograniczający uniwersalność terapii.
Przeciwciała monoklonalne – skuteczne, ale drogie
Problemy te można w różny sposób rozwiązać. Po pierwsze, otrzymując humanizowane przeciwciała monoklonalne. Jako pierwsi – i z sukcesem – takiego przedsięwzięcia podjęli się badacze w Holandii. Przeciwciała skutecznie neutralizujące koronawirusa uzyskiwali z tzw. hydrydomów, będących fuzją linii komórkowej szpiczaka z limfocytami B, pobranymi od transgenicznych myszy, którym wcześniej wstrzyknięto białko S koronawirusa. Inni skupili się na otrzymywaniu ludzkich przeciwciał monoklonalnych. Do liderów takiej metody należy firma Eli Lilly z Indianapolis. Jej badacze wpierw zidentyfikowali w osoczu pacjenta z Covid-19 silnie neutralizujące przeciwciało nazwane LY-CoV555, a następnie, po wyizolowaniu limfocytów B, rozpoczęli jego produkcję. Na początku sierpnia firma w kolaboracji z amerykańskim Narodowym Instytutem Alergii i Chorób Zakaźnych uruchomiła badanie kliniczne trzeciej fazy tej immunoglobuliny.
Zainteresowanie wykorzystaniem terapii przeciwciałami w walce z Covid-19 jest bardzo duże – zaangażowało się w nie ponad 220 firm i instytucji z przynajmniej 23 krajów. Stosowanie przeciwciał monoklonalnych jest niezwykle obiecujące, ale produkcja sporo kosztuje.
Czytaj także: Deksametazon, ratunek dla osób z problemami oddechowymi w Covid-19
Lek Biomed Lubin – tańszy i bardziej uniwersalny
Tańszą metodą jest wyizolowanie specyficznych przeciwciał z osocza ozdrowieńców i przygotowanie na ich podstawie preparatu zawierającego znaną i zawsze taką samą ilość immunoglobulin IgG. Takie rozwiązanie wybrała spółka Biomed Lublin, która dziś uruchomiła produkcję pierwszego polskiego leku na Covid-19. Cały proces jego wytworzenia zabierze półtora miesiąca. Preparat przyjmie postać ampułki i będzie podawany w zastrzyku domięśniowym.
By otrzymać lek, pobrano najpierw krew osób mających kontakt z koronawirusem. Zebrano łącznie 150 litrów, z czego – jak przekazano na konferencji prasowej – ponad sto pochodziło od górników. Teraz rozpoczął się proces izolowania i frakcjonowania immunoglobulin przeciwko SARS-CoV-2. Z przekazanych informacji wynika, że na początku września znane będzie miano otrzymanych przeciwciał, a zarazem liczba ampułek leku. Pierwsze 3 tys. dawek trafi na pewno do polskich pacjentów, bo zabezpieczono je już w ramach umowy z Agencją Badań Medycznych, sponsorem opiewającego na kwotę 5 mln zł projektu.
Czytaj także: Dlaczego Polska nie zdobędzie szybko szczepionki na Covid?
Czy immunoglobulina anty-SARS-CoV-2 zadziała? Pokażą badania
Otrzymany w taki sposób lek będzie można stosować bez ograniczeń związanych ze zgodnością dawca–biorca. To ogromna zaleta, będzie bowiem uniwersalny. Ponadto z łatwością da się dobrać jego dawkowanie do potrzeb pacjenta. Jednak zgodnie z wymogami, zanim lek zostanie zarejestrowany i trafi do sprzedaży, musi przejść fazę badań klinicznych z udziałem chorych na Covid-19. Pozwolą one określić, na ile preparat immunoglobulinowy jest bezpieczny, dobrze tolerowany i skuteczny. Dzięki badaniom możliwe będzie także ustalenie dawkowania w zależności od wskazania klinicznego. Rozpoczęcie testów, które zostaną przeprowadzone w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie, zaplanowano na październik. Pierwsze, bardziej wiążące wnioski powinny być znane mniej więcej w lutym 2021 r. Pozostaje trzymać kciuki, by były pomyślne.
Trzeba pamiętać, iż proponowany przez Biomed Lublin lek jest rozwiązaniem pośrednim. Do produkcji potrzebna jest krew ozdrowieńców pobierana stosunkowo szybko po uzyskaniu negatywnego wyniki diagnostycznego. W kolejnych tygodniach poziom przeciwciał może bowiem istotnie się obniżać. Nie zmienia to faktu, że taki lek – jeżeli potwierdzone zostanie jego bezpieczeństwo i skuteczność – powinien poszerzyć arsenał środków walki z Covid-19 i mieć przewagę nad metodą polegającą na przetaczaniu osocza. Czy tak będzie, pokażą badania, ale szanse są spore – w założeniach teoretycznych wszystko się zgadza. Co widać również w notowaniach giełdowych spółki. Jej akcje od początku roku poszybowały w górę o ponad... 2,4 tys. proc.
Czytaj także: SARS-CoV-2, przeciwnik groźny, ale do pokonania