Nauka

Skąd fast foody biorą mięso? KFC publikuje niepokojące dane

Według statystyk fast foodem codziennie zajada się ok. 85 mln Amerykanów, a McDonald’s sprzedaje 75 hamburgerów na sekundę. Według statystyk fast foodem codziennie zajada się ok. 85 mln Amerykanów, a McDonald’s sprzedaje 75 hamburgerów na sekundę. Westend61Premium / PantherMedia
Coraz więcej firm oferujących produkty odzwierzęce stara się zwracać uwagę na aspekty środowiskowe i dobrostan zwierząt. Ile w tym jednak realnych działań, a ile marketingu?

Przemysł fasffoodowy, którego wartość jest szacowana na ok. 650 mld dol., nie ma zbyt dobrej renomy – i nie chodzi tylko o aspekty zdrowotne. Zeszłoroczny raport Farm Animal Investment Risk and Return (FAIRR), globalnej sieci zrzeszającej różnych inwestorów, wymienia główne powody, dlaczego przemysł ten jest daleki od idei zrównoważonego rozwoju. Wszystkie wiążą się głównie z produktami odzwierzęcymi w menu, których produkcja wymaga ogromnych połaci ziemi, zużywa gigantyczne ilości wody i przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych. A do tego branża fastfoodowa nie ma dobrej renomy wśród osób, którym leży na sercu dobrostan zwierząt.

Czytaj też: Rolnictwo i hodowla rujnują planetę. Alarmujący raport IPCC

Greenwashing na poprawę wizerunku

Wszystko to sprawia, że najwięksi gracze na rynku podejmują szereg działań, by ocieplić swój wizerunek. To po części efekt rosnącej świadomości klientów czy działań organizacji pozarządowych, ale i presji ze strony inwestorów. W zeszłym roku ich koalicja, której fundusz szacowany jest na 6,5 mld dol., wystosowała list do najważniejszych sieci w USA: Burger Kinga, McDonald’s, Chipotle Mexican Grills, Domino’s Pizza, Wendy’s Co. oraz Yum! Brands, do którego należy m.in. KFC. Inwestorzy, wsparci przez Międzynarodowe Centrum ds. Odpowiedzialności Korporacyjnej, domagali się od restauracji wskazania konkretnych działań podejmowanych na rzecz zrównoważonego rozwoju i regularnego informowania o ich realizacji.

W odpowiedzi sieci rezygnują z dodawania plastikowych zabawek do dziecięcych zestawów, wprowadzają opcje wegetariańskie, określają plany redukcji emisji gazów cieplarnianych w łańcuchu dostaw, nawiązują nawet współpracę z organizacjami zajmującymi się prawami zwierząt. Jest w tym oczywiście sporo tzw. greenwashingu, czyli marketingowego zabiegu polegającego na wabieniu usługami rzekomo przyjaznymi dla środowiska. Oferowanie bezmięsnego burgera, np. firmy Impossible Foods Burger Kingu, czy wegenuggetsów, takich jak Beyond Fried Chicken w KFC – to sposób na urozmaicenie menu i przyciągnięcie osób, które wcześniej nie miały powodu odwiedzać takich miejsc.

Czytaj też: Mięso szkodzi zdrowiu i środowisku. Polacy jedzą go za dużo

Przyszłość: in vitro i lepsze warunki dla kurczaków

Nie mam jednak złudzeń, że znakomita część klientów nadal będzie chciała jeść mięso, a opcje wegetariańskie w znikomym stopniu przyczynią się do zmniejszenia zapotrzebowania na nie. Ogłoszone niedawno plany KFC, by zainwestować w mięso in vitro, uzyskiwane metodą biodruku 3D, są bardzo ekscytujące, ale dopóki się nie urzeczywistnią, dopóty będą się plasować w tej samej kategorii co reklamy koncernów paliwowych o ich rzekomym zainteresowaniu biopaliwem z alg. Na razie wszystko to ociepla wizerunek firm, ale rzeczywistość się nie zmienia – jedzenie wciąż zostawia duży odcisk ekologiczny i nie obywa się bez wyzysku zwierząt.

Skoro jednak fast foody na stałe ulokowały się w naszej rzeczywistości – według statystyk codziennie zajada się nimi ok. 85 mln Amerykanów, McDonald’s sprzedaje 75 hamburgerów na sekundę, a do 2025 r. wartość rynku ma wzrosnąć o kolejne 280 mld dol. – to może trzeba cieszyć się z deklaracji zmian, nawet jeżeli miałyby zachodzić, zgodnie z japońską filozofią kaizen, małymi krokami? Wiele osób niewątpliwie zaskoczył, ale i ucieszył fakt podpisania rok temu przez KFC porozumienia European Chicken Commitment. Nakłada ono na firmę obowiązek podejmowania działań na rzecz poprawy dobrostanu kurczaków. Firma zobowiązała się zmniejszyć zagęszczenie na fermach, zrezygnować z szybko rosnących ras, zwiększyć ptakom dostęp do naturalnego światła i grzęd oraz zrezygnować z bolesnych metod uboju. Zasady będą wprowadzane systematycznie do 2026 r. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Holandii, Belgii i Szwecji. W krajach tych KFC odpowiada za sprzedaż ok. 72 mln kurczaków rocznie.

Czytaj też: Czy „bezofiarne” jajka są możliwe?

Raport KFC nie pozostawia złudzeń

Brytyjskie KFC opublikowało niedawno raport dotyczący warunków hodowli pośród swoich dostawców. Niemal wszystkie pozyskiwane kurczaki wciąż nalezą do tzw. szybko rosnących ras, które osiągają wagę ubojową w 30 dni. Jak wynika z danych firmy, 35 proc. z nich cierpi na kontaktowe zapalenie skóry podeszwy stóp. Nie świadczy to dobrze o warunkach hodowli – zapalenie występuje najczęściej, gdy ściółka jest zawilgocona, podłoga twarda, a środowisko zanieczyszcza kał. W miejscach urazów dochodzi do zakażenia bakteryjnego, postępującego stanu zapalnego, rogowacenia, powstawania nadżerek i odbarwienia skóry. Proces przyspieszają niedobory, np. witaminy A i biotyny, oraz narażenie na substancje drażniące, np. amoniak, który powstaje w następstwie przemian biochemicznych, zachodzących w ściółce i pomiocie. Chore ptaki cierpią z bólu, mają problem z poruszaniem się.

Według raportu KFC sytuacja na brytyjskich fermach i tak się poprawiła, bo jeszcze cztery lata temu zapalenie dotykało aż połowy kurczaków. Z kolei obecnie najlepsi dostawcy mogą się pochwalić zachorowalnością na poziomie 15 proc. Nie jest jednak jasne, czy wiąże się to z lepszymi warunkami hodowli, czy może z zastosowaniem antybiotyków.

Do najczęściej wykorzystywanych w tym celu należą cefalosporyny, fluorochinolony, linkomycyna i klindamycyna. Jak odnotowuje raport KFC, w zeszłym roku użycie antybiotyków na zakontraktowanych fermach wzrosło. A wiadomo, że powszechne stosowanie tych leków w hodowli zwierząt przyczynia się do szerzenia oporności na nie, również wśród patogenów człowieka. Wyeliminowanie zapalenia skóry podeszwy stóp to nie tylko wyraz troski o zwierzęta, ale też mniejsze ryzyko strat. Chore ptaki jedzą mniej, wolniej rosną, a w efekcie spada ich wartość rzeźna. No cóż, nie miejmy złudzeń, że pieniądz będzie zawsze na pierwszym miejscu.

Czytaj też: Cierpienia kur niosek

Hodowla za wysoką cenę

Organizacje prozwierzęce chwalą brytyjskie KFC za upublicznienie danych. Firma w ramach porozumienia będzie dalej monitorować dobrostan kurczaków i systematycznie rezygnować z szybko rosnących ras. Czy to cokolwiek zmieni? Jak stwierdził wprost rzecznik brytyjskiej rady drobiarskiej, wprowadzenie wysokich standardów hodowli w całym kraju doprowadziłoby do tego, że cała produkcja byłaby dostępna tylko dla bogatszej części społeczeństwa. KFC odpowiada za 4 proc. rynku drobiu na Wyspach. Jako duży kontrahent może wymagać od dostawców zmian, których celem jest poprawa losu kurczaków bez dramatycznego wzrostu cen nuggetsów.

Jednak bez odgórnych wymogów, dotyczących zarówno ograniczania degradującego środowisko wpływu hodowli przemysłowych, jak i poprawiających warunki życia zwierząt, dobrowolne działania, takie jak w przypadku KFC, będą miały znaczenie symboliczne. Poza ociepleniem wizerunku firmy zmieni się niewiele.

Czytaj też: Wracamy do ekodrobiu?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną