Nauka

Ile osób odzyskuje zdrowie po Covid-19? Jak szybko?

Roztwór z przeciwciałami Covid-19. Laboratorium Centrum Badań Zdrowia Publicznego w Pekinie Roztwór z przeciwciałami Covid-19. Laboratorium Centrum Badań Zdrowia Publicznego w Pekinie Thomas Peter / Forum
Powrót do zdrowia po zakażeniu koronawirusem to z kilku powodów wyczekiwana dziś wiadomość. Czy osoba, która nie ma już objawów infekcji, nadal może przenosić wirusa, który ukrył się w jej organizmie?

Ministerstwo Zdrowia zaczęło wreszcie uwzględniać w swoich statystykach liczbę osób wyleczonych w Polsce z Covid-19, ale dopiero najbliższe dni pokażą, jak będzie przebiegało zbieranie tych danych. Czy będziemy je otrzymywać regularnie, tak jak raporty o liczbie przeprowadzanych testów, nowych zakażeniach i zgonach? W niedzielę rano liczba wyzdrowiałych wyglądała skromnie – 134 (na 132 tys. objętych kwarantanną i 2434 hospitalizowanych). W poniedziałek uaktualniono ją do 162 (hospitalizowanych 2444).

Tego rodzaju informacje są ważne nie tylko z psychologicznego punktu widzenia. Gdy w połowie marca na jednej z konferencji prasowych w Urzędzie Rady Ministrów podano, że mamy już (!) 13 ozdrowieńców, wielu dziennikarzy podchwyciło ten news, jakby chodziło o falę uzdrowień (wtedy jeszcze dzienny przyrost nowych zachorowań wynosił zaledwie 36). Słowa Głównego Inspektora Sanitarnego, bo to on pochwalił się tą liczbą, uznano za jedyny pozytywny przekaz w morzu złych wieści!

Ozdrowieniec to jednak nie to samo co wyleczony. Zresztą w przypadku Covid-19 nawet lżejsze przebycie zakażenia trwa co najmniej trzy tygodnie. Jeśli pacjentowi mijają gorączka i kaszel, to jeszcze nie znaczy, że pozbył się wirusa. Według standardów WHO i amerykańskiej Agencji Centers for Disease Control and Prevention (CDC) fakt wyzdrowienia powinien zostać potwierdzony dwoma kolejnymi ujemnymi testami wykonanymi w odstępie 24 godzin.

Ważna liczba: wyleczeni z Covid-19

Amerykanie mają jasno przedstawione na stronie CDC warunki zwolnienia z domowej izolacji osób zakażonych koronawirusem. To równoznaczne z powrotem do zdrowia, ale muszą być spełnione następujące trzy warunki:

  1. Brak gorączki przez co najmniej trzy doby bez stosowania leków obniżających temperaturę ciała
  2. Wyraźne zmniejszenie innych objawów infekcji – np. kaszlu lub duszności
  3. Przynajmniej siedmiodniowy okres choroby, który minął od pojawienia się dolegliwości.

Jeśli ktoś miał na początku wykonany test potwierdzenia zakażenia, to aby móc wyjść ponownie z domu (już jako wyleczony), powinien spełniać dwa pierwsze punkty oraz mieć w ręku ujemne wyniki dwóch kolejnych testów wykonanych w odstępie 24 godzin.

W polskich zaleceniach postępowania w zakażeniach SARS-CoV-2, opublikowanych na stronie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, można przeczytać: „Pacjenta można zwolnić z izolacji lub hospitalizacji po uzyskaniu dwukrotnego wyniku ujemnego testu, o ile stan kliniczny na to pozwala” (czyli kiedy ustąpią objawy, a wykonany powtórnie test okaże się ujemny).

Wielu epidemiologów pilnie czeka na informacje, ile osób w najbliższym czasie będzie spełniało powyższe kryteria. W odróżnieniu od mediów, które widzą w tym iskierkę nadziei na przekazanie ludziom po prostu pozytywnych wiadomości („Słuchajcie, słuchajcie, na koronawirusa nie tylko się umiera ani nie trzeba z nim trafić pod respirator – można też wyzdrowieć jak po każdym przeziębieniu i nawet najcięższej grypie!”), to dla ekspertów tego rodzaju dane będą miały o wiele większe znaczenie.

W oparciu o raportowaną liczbę osób, które wyzdrowiały i nie zakażają już innych po przechorowaniu, będzie można bowiem wskazać, ile potrzeba czasu w danej populacji, aby ludzie mogli wytwarzać odporność na wirusa. Czy w Polsce ta średnia będzie taka jak w Chinach lub szerzej – w całej Azji? Jak dotąd nie ma dowodów na to, że osoby, które przebyły Covid-19, mogą zostać ponownie zainfekowane tym zarazkiem – ale dane są wciąż niepełne, a obserwacje z pewnością zbyt krótkie. Niemniej tego rodzaju informacja pozwoli podjąć decyzję, kiedy będziemy mogli wracać do pracy, życia bez kwarantanny czy izolacji.

Czytaj też: Koronawirusowy łańcuszek. Jak wirus zaatakował wrocławski szpital

Powrót do zdrowia po Covid-19: co najmniej miesiąc

Tu sprawy się komplikują. Bo choć wielu pacjentów spełnia powyższe kryteria wyzdrowienia, a nawet testy wychodzą u nich ujemne, to i tak przez pewien czas wielu z nich odczuwa jeszcze zmęczenie i kaszle, więc musi minąć kilka tygodni, zanim odzyskają pełnię zdrowia.

„Wyleczenie z tej choroby zajmuje nawet sześć tygodni” – powiedział w połowie marca na jednej z konferencji w Genewie dr Michael Ryan, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia ds. sytuacji nadzwyczajnych. Obserwacje opierał oczywiście na podstawie doświadczeń chińskich i koreańskich. „Ludzie, którzy Covid-19 przechodzą szczególnie ciężko, mogą wrócić do siebie dopiero po kilku miesiącach” – dodał złowrogo.

Czytaj też: Czy szczepionka BCG chroni przed koronawirusem?

Do tego doszły wątpliwości innej natury: czy ujemny wynik pierwszego testu potwierdzającego wyzdrowienie naprawdę to oznacza? A jeśli drugi okazuje się dodatni? Zdarzało się to przecież w Chinach nie raz i nie dwa!

Wiele było bowiem przypadków, kiedy pacjenta wypuszczano ze szpitala do domu, rodzina i sąsiedzi urządzali mu huczne powitanie, a drugiego dnia potwierdzające badanie dawało pozytywny wynik i pacjent musiał wrócić do szpitala, a jego najbliżsi i znajomi – na ponowną kwarantannę. W prowincji Guangdong 25 lutego ogłoszono, że 14 proc. deklarowanych przypadków uważanych za „ozdrowiałe” po ponownym przetestowaniu okazywało się „dodatnich”, wskazujących – przynajmniej w dokumentach diagnostycznych – na obecność zakażenia.

Czytaj też: Choroby współistniejące. Jak działa na nie koronawirus?

Powodów może być kilka. Po pierwsze, przeciążony system opieki zdrowotnej mógł wywierać presję na lekarzy, aby wypisywali do domu osoby nie w pełni zdrowe i zwolnić łóżka dla nowo zakażonych, w cięższym stanie pacjentów. Po drugie, mogło dojść do zwykłych błędów podczas wykonywania kontrolnego testu – począwszy od źle pobranego wymazu, a skończywszy na nieprawidłowej interpretacji wyniku. Fałszywe wyniki negatywne skutkowały zbyt wczesnym wypisaniem do domu jeszcze chorych pacjentów, natomiast wyniki fałszywie pozytywne – niepotrzebnymi powtórnymi hospitalizacjami. Wielu wirusologów i diagnostów przyznaje, że testy molekularne są bardzo wrażliwe – mogą wykrywać nawet minimalne fragmenty RNA wirusa, choć pacjent nie jest w stanie już nikogo zakazić.

Czytaj też: Coraz więcej zastrzeżeń do liczby ofiar koronawirusa

Przeciwciała na wagę zbiorowej odporności

Sporo nieporozumień budzi zatem wątpliwość, czy osoba, która uważana jest za zdrową, bo nie ma objawów infekcji, nadal może przenosić wirusa, który ukrył się w jej organizmie? Tak jak dzieje się to w wypadku chorych bezobjawowych.

Opublikowane w marcu w czasopiśmie „Lancet” badanie wykazało, że koronawirus jest do wykrycia do 37 dni u osób, które wyzdrowiały z Covid-19 (przebadano pod tym kątem 191 chorych). Dokładnie taki można znaleźć wniosek w tej pracy, sformułowany przez chińskich lekarzy, autorów badania: „Najkrótszy zaobserwowany czas rozprzestrzeniania się wirusa przez zakażonych pacjentów wynosił osiem dni, a najdłuższy 37”. Ale ta hipoteza bazuje na samym wyniku testu molekularnego – czy na pewno ten, kto ma wciąż dodatni, po upływie co najmniej kilku tygodni choroby, kiedy dolegliwości już minęły, jest wciąż zakaźny dla innych?

Czytaj też: Złowroga natura zarazków

Powtórzmy zastrzeżenie naukowców: bardzo czułe testy molekularne mogą wykryć materiał genetyczny zarazka, ale to nie znaczy, że ktoś nadal rozsiewa go drogą kropelkową.

Władze chińskie twierdzą, że żaden z pacjentów, u których wynik kontrolnego testu był dodatni, nie zakaził już innych ludzi (choć wielu ponownie, dla ostrożności, izolowano). Jeśli to prawda, jest z czego się cieszyć. Jeszcze bardziej optymistyczne powinny być wiadomości na temat poziomu przeciwciał, które pojawiają się w ustroju po przebytej infekcji – to nieoceniony kapitał, który będzie tych ludzi chronił przed ponownym zachorowaniem. A w konsekwencji pomoże nam stworzyć odporność zbiorową i skorzystamy na tym wszyscy. Ponowne zakażenie u osoby, która będzie mieć w sobie już takie przeciwciała, byłoby dość niezwykłe. Chyba że jej układ odpornościowy nie działa prawidłowo – wcale niewykluczone, że również o takich przypadkach usłyszymy jeszcze w tym roku.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną