Nauka

Czy powinniśmy spotykać się ze znajomymi? Omijać place zabaw?

Covid-19. Nie ma głupich pytań, szczególnie o zdrowie

Jeśli nie jesteśmy objęci kwarantanną, to czy powinniśmy spotykać się ze znajomymi? Jeśli nie jesteśmy objęci kwarantanną, to czy powinniśmy spotykać się ze znajomymi? Kelsey Chance / Unsplash
Kto pyta, nie błądzi. Odpowiadamy więc na 10 mniej lub bardziej poważnych pytań o SARS-CoV-2, które nurtują naszych Czytelników.

Podobno nie ma głupich pytań. Ale wiele osób, choć przychodzą im do głowy najdziwniejsze wątpliwości, wstydzi się ośmieszenia i problematycznych kwestii woli nie poruszać na forum publicznym. To błąd, bo każde zagadnienie – nawet jeśli wydaje się błahe lub irracjonalne – zasługuje na rzetelną odpowiedź. A gdy jej nie ma (wszak nie na wszystko, co wiąże się z koronawirusem, naukowcy mają już gotową receptę), można znaleźć pośrednie rozwiązanie. Wyszliśmy naprzeciw tym oczekiwaniom i oto odpowiedzi na 10 mniej lub bardziej poważnych pytań zgłoszonych przez naszych Czytelników.

1. Jeśli nie jesteśmy objęci kwarantanną, to czy powinniśmy spotykać się ze znajomymi, nawet w małych grupach?

Jeśli ktoś ze stuprocentową pewnością może stwierdzić, że nie jest zakażony, a znajomi, których zaprosi do domu, też nie będą dla innych źródłem zakażenia – to nic nie stoi na przeszkodzie, by umówić się na spotkanie. Ale nikt dziś takiej gwarancji nie da! Minął okres, kiedy stwierdzane w Polsce przypadki zakażeń pochodziły wyłącznie od osób powracających z zagranicy (Chin, Korei, potem Włoch) – teraz wchodzimy w etap, gdy nowi pacjenci ulegli zakażeniu z kontaktów już w kraju, od osób mieszkających na miejscu.

Takiej pewności nie mógłby też dać ten, kto poddałby się badaniom przesiewowym, tak wyczekiwanym przez niektórych – bo nie są jeszcze wystarczająco miarodajne. Wykrywają przeciwciała świadczące o kontakcie z wirusem, ale istnieje tzw. okienko serologiczne, czyli sytuacja, w której pacjent jest zakażony, a organizm przeciwciał jeszcze nie zdążył wytworzyć.

Więc lepiej teraz, jeśli nie musimy nikogo odwiedzać osobiście, unikać spotkań ze znajomymi. Oczywiście ryzyko rośnie wraz z ich liczbą i ważnym parametrem jest też ogólny stan zdrowia. Odosobnienie to najlepszy patent na ograniczenie rozprzestrzeniania zarazków przenoszących się drogą kropelkową, ale osoby chorujące przewlekle i starsze powinny szczególnie wziąć to sobie do serca. Pozostali, jeśli już muszą przebywać wśród innych, niech pamiętają: nie podawać ręki na powitanie, nie obściskiwać się, zachować dystans ok. 1,5–2 m od drugiej osoby.

Czytaj też: Jak się nie zarazić? Co zrobić, gdy mam objawy infekcji?

2. Jak korzystać z publicznej toalety (np. na stacjach paliw)? Czy obłożenie papierem wystarczy?

Stan zagrożenia epidemicznego wprowadzony w związku z epidemią nie zmienia zasad higienicznego trybu życia, jakie powinny każdego obowiązywać bezwzględnie zawsze. Standardy korzystania z publicznych toalet nie zmieniły się pod wpływem akurat tego jednego zarazka, który – tak jak wiele dobrze znanych wirusów i bakterii – chce przełamać barierę naturalnego układu odporności, by wedrzeć się do naszych komórek. Ostrożność powinna więc być tu identyczna jak dawnej.

Czytaj też: Koronawirus już w Polsce. Jeszcze więcej pytań i odpowiedzi!

3. Czy place zabaw omijać z daleka?

Po to zamknięto szkoły, przedszkola i żłobki, aby dzieci nie spędzały czasu w dużych skupiskach i były od siebie odizolowane. Na świeżym powietrzu wirus dlatego ma mniejsze szanse na atak, że ludzie są w większym oddaleniu od siebie – w klasach, tak jak w biurach, kinach, teatrach, odległość ta jest zazwyczaj niewielka i stąd większe ryzyko. Nie ma przeciwwskazań, by przy sprzyjającej pogodzie wyjść na spacer i zaczerpnąć poza mieszkaniem świeżego powietrza, ale nie w licznych grupach.

Jeśli usiądziemy na ławce obok kogoś, kto może być źródłem zakażenia i w kropelkach aerozolu zostanie przeniesiony wirus na nasze ręce, a następnie trafi na błony śluzowe (np. usta, nos, oczy), to jest to tak samo niebezpieczne jak wejście do pokoju, gdzie leży osoba chora. Z zastrzeżeniem, że ważne jest także stężenie zawartości wirusów w takiej wydzielinie i wydychanym aerozolu.

Czytaj też: W szkołach wszyscy są wściekli i skołowani

4. Czy – w związku z doniesieniami naukowców – jako środek przeciwbólowy obecnie lepiej brać paracetamol niż ibuprofen?

Takie informacje nadeszły w ostatnią sobotę z Francji. Minister zdrowia Olivier Veran powiedział, że leki przeciwzapalne mogą być „czynnikiem nasilającym infekcję”, i zalecił stosowanie środków z paracetamolem. Możliwe, że ma to związek z dobrze znanymi działaniami niepożądanymi leków przeciwzapalnych (np. aspiryny, ibuprofenu), czyli krwawieniami z przewodu pokarmowego. Do francuskich szpitali zgłaszali się chorzy z takimi objawami, którzy w strachu przed koronawirusem zaczęli zbijać gorączkę i leczyć objawy przeziębienia w nadmiernych dawkach.

Informacje opierały się wyłącznie na obserwacjach u pacjentów przyjętych na intensywną terapię we Francji, po zastosowaniu bardzo dużej ilości leków przeciwzapalnych (które w takiej skali wywołałyby złe skutki niezależnie od koronawirusa). Swoją drogą wielu lekarzy uważa, że gorączka to objaw, z którym nie należy walczyć za wszelką cenę, bo świadczy o mobilizacji naturalnych sił obronnych w przypadku każdej infekcji.

Ale jest też o wiele poważniejsze uzasadnienie potrzeby ostrożności przy ibuprofenie w zakażeniach wirusem Cov-2. Oto w czasopiśmie „Lancet” pojawiła się praca kojarząca dwa istotne fakty: koronawirus przylega do komórek nabłonkowych płuc poprzez białko enzymu konwertującego angiotensynę II (ACE-2), a ibuprofen zwiększa liczbę receptorów ACE-2. To by znaczyło, że podawanie tego leku sprzyja wirusowi – zwiększona ekspresja ACE2 ułatwia infekcję Covid-19 i zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu (ekspresja ACE2 jest też zwiększona u pacjentów z cukrzycą i dlatego ta grupa pacjentów jest od początku w grupie podwyższonego ryzyka).

Światowa Organizacja Zdrowia w ślad za powyższym doniesieniem zaczęła odradzać stosowanie ibuprofenu u osób chorych na Covid-19, mając jednak świadomość, że przedstawione dowody nie muszą być ostateczne. Głębsze analizy pozostawiono ekspertom, a w wydanym oświadczeniu stwierdzono, że można przeciwgorączkowo i przeciwbólowo stosować tymczasowo inne preparaty (wspomniany paracetamol).

Ale uwaga! W środę 18 marca w południe Europejska Agencja ds. Leków (EMA) poinformowała, że brak naukowych dowodów potwierdzających związek między ibuprofenem a pogorszeniem przebiegu Covid-19. Stanowisko to poparł polski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych.

5. Czy bezpiecznie jest zamawiać jedzenie na wynos?

Tak, jest to bezpieczne, dopóki będziemy pamiętać o zachowaniu standardowych zasad bezpieczeństwa i higieny. No i mamy pewność, że kucharze i kurierzy też tych zasad nie lekceważą. Restauracje i inne lokale są dziś zamknięte, by ograniczyć do minimum ryzyko skupiania się ludzi na niewielkim obszarze w zamkniętych pomieszczeniach. Są to bowiem warunki, w których koronawirus może świetnie się rozprzestrzeniać. Indywidualne zamawianie jedzenia do domu lub pracy takiego ryzyka nie stwarza (chyba że osoba dowożąca zamówienie będzie zakażona i rzuci się na nas czule lub siarczyście kichnie w progu, a my po kontakcie z nią nie wytrzemy twarzy ani nie umyjemy rąk).

Czytaj też: Pozamykane urzędy, banki, sądy. Jak załatwiać swoje sprawy

6. Czy wolno nam głaskać domowe zwierzęta?

Światowa Organizacja Zdrowia uspokaja, że nie znaleziono dotąd żadnych dowodów świadczących o tym, aby psy lub koty mogły zakażać się od ludzi koronawirusem albo że wirus ten wędruje między nimi, by następnie przechodzić na właścicieli zwierząt. Ale w kontaktach z domowymi czworonogami zawsze trzeba pamiętać o ogólnych zasadach higieny. Gdy bawimy się z nimi lub głaszczemy ich sierść, powinniśmy zawsze pamiętać, by potem dokładnie umyć ręce.

7. Czy należy unikać transportu publicznego?

Nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza że w środkach transportu publicznego można od kilku dni spotkać niewiele osób i łatwiej się odseparować od tłoku. Podczas korzystania z miejskiego transportu obowiązują oczywiście określone zasady, dzięki którym można zmniejszyć ryzyko zakażenia. Zachowanie 1,5-metrowej odległości od współpasażerów może być trudne, ale pamiętanie o higienie już nie.

8. Jak często należy wietrzyć mieszkanie?

Nie ma żadnych konkretnych zaleceń, bo to sprawa zdrowego rozsądku. Znany pediatra i były konsultant w dziedzinie pediatrii na Mazowszu prof. Andrzej Radzikowski zwykł wkładać do głowy rodzicom swoich małych pacjentów: – Nie można zaszczepić się przeciwko większości zarazków, więc najlepszym sposobem uniknięcia zakażeń jest dbanie o higienę i wietrzenie pomieszczeń.

W pierwszej chwili brzmi to mało przekonująco, ale badania potwierdzają starą mądrość ludową: świeże powietrze, nawet jesienią i zimą, hartuje organizm i bardziej służy zdrowiu niż domowy zaduch. Większość przeziębień i grypę ludzie przekazują sobie stłoczeni w zamkniętych domach. Całkowicie błędnie uważając, że to chłód – a nie zbyt bliski kontakt z innym domownikiem – jest źródłem infekcji. A jest na odwrót: najwięcej przeziębień pojawia się jesienią i zimą nie ze względu na niską temperaturę, lecz wskutek zamiłowania do niewietrzonych mieszkań!

Czy ta mądrość po części ludowa, a po części naukowo udowodniona ma zastosowanie względem nowego koronawirusa? Tak, choć jeszcze raz wypada odwołać się do rozsądku – wietrzmy mieszkania, by zadbać o cyrkulację powietrza, a nie zrobić z nich lodówkę.

Czytaj też: SARS-CoV-2 może szerzyć się przez układ pokarmowy

9. Czy mogę wpuścić wirusa do mieszkania podczas wietrzenia?

W pytaniu tym pobrzmiewa mocno historyczny przesąd o morowym powietrzu – z czasów, kiedy nie odkryto jeszcze drobnoustrojów, a dżuma, cholera, tyfus i czarna ospa siały śmiertelne spustoszenie. Naszym przodkom wydawało się, że zanieczyszczone w niewidoczny sposób powietrze jest przyczyną tego pomoru, czyli masowego umierania. Dziś wiemy znacznie więcej. A zwłaszcza to, że koronawirus rozprzestrzenia się jako zakażenie kropelkowe, czyli gdy zakażona nim osoba kicha, kaszle lub mówi i w powietrzu unosi się aerozol z wydzieliną z jej górnych dróg oddechowych i obecnymi w nich wirusami. Od ich stężenia zależy siła ataku.

Są doniesienia mówiące o tym, że wirus może utrzymywać się w powietrzu przez trzy godziny (badania przeprowadzono w zamkniętej komorze w temperaturze 21–23 st. C i wilgotności 65 proc.; próbki aerozolu pobrano kilka chwil po ich wypuszczeniu, następnie po 30, 60, 120 i 180 min i po tych trzech godzinach nadal utrzymywał się w powietrzu). Były to jednak warunki stricte laboratoryjne, a nie otwarta przestrzeń. Wiadomo natomiast, że wirus na plastiku i stali nierdzewnej może przetrwać dwa–trzy dni, a na powierzchni miedzianej koło czterech godzin, choć część ekspertów jeszcze bardziej zawęża te granice. Zabiegi higieniczne i dezynfekcja powierzchni skutecznie niwelują problem.

Czytaj więcej: Jak długo koronawirus potrafi przetrwać poza ustrojem?

Jeśli więc ktoś mieszka na niskim parterze, otworzy okno i przechodzący ulicą zakażony człowiek przez to okno mocno zakaszle do wnętrza mieszkania – może istnieć pewne ryzyko, że w promieniu 1,5 m osiądą kropelki zakaźnej wydzieliny. Ale czy często ktoś kicha i kaszle Wam przez okna?

10. Kiedy znów będziemy mogli żyć normalnie?

Co to znaczy normalnie? Oby już na zawsze Polacy pozostali wyczuleni na znaczenie higieny w codziennym życiu, mycie rąk, zostawanie w domu podczas jakiejkolwiek infekcji. Na razie trudno przewidzieć, jak długo koronawirus pozostanie w takim natarciu, jak obserwujemy to dzisiaj. Eksperci różnią się w opiniach. Zdaniem niektórych gwałtowny przyrost zakażeń może spaść już w ciągu trzech tygodni, zdaniem innych będzie się utrzymywał do końca maja, po czym zacznie spadać. Szczyt zachorowań na SARS w 2013 r. nastąpił w kwietniu, w maju gwałtownie osłabł, by podczas lata zupełnie wygasnąć. Sezonowe infekcje zachowują się w podobny sposób.

Czytaj też: Nie daj się koronawirusowi, dezynfekuj swój smartfon

Być może jesienią znowu nastąpi wzrost zakażeń i im więcej ludzi przechoruje infekcję teraz lub będzie miało styczność z tym zarazkiem, tym więcej będzie uodpornionych. Z takiego założenia wychodzą brytyjscy epidemiolodzy, którzy nie wprowadzają na razie powszechnej kwarantanny. Ma być przewidziana tylko dla osób starszych i chorych przewlekle, a więc predysponowanych do cięższego przebiegu infekcji. Reszta, czyli znakomita większość społeczeństwa, ma zdaniem zwolenników tej koncepcji odczuć umiarkowane i łagodne typowe objawy przeziębienia. Być może ta filozofia się sprawdzi, ale ma na razie dużo więcej przeciwników. To niejedyny znak zapytania i wątpliwość, którą rzeczywistość dopiero zweryfikuje.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną