Doroczny raport o stanie emisji gazów cieplarnianych opublikowany przez Program Środowiskowy ONZ (Emission Gap Report) nie pozostawia wątpliwości – ludzkość wkroczyła na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Emisje gazów cieplarnianych zamiast maleć w 2018 r. znowu wzrosły. W ciągu ostatniej dekady wzrost ten utrzymywał się na średnim poziomie 1,5 proc. rocznie. Najgorzej, że ciągle nie widać „piku” wzrostu emisji, tzn. momentu, po którym nastąpi odwrócenie trendu.
Redukcje emisji coraz mniej realne
Realizacja zobowiązań podjętych w ramach porozumienia paryskiego z 2015 r. nie wystarczy, żeby zatrzymać wzrost temperatury atmosfery na pożądanym poziomie 1,5 st. C w stosunku do okresu przedprzemysłowego (już osiągnęliśmy 1 st. C), tylko prowadzi do wzrostu rzędu 3,2 st. C. Do tego, by osiągnąć cel, należałby od przyszłego roku redukować emisję o 7,6 proc. rocznie. Nie wydaje się to prawdopodobne, trudno przy obecnej polityce uwierzyć nawet w skromniejsze tempo redukcji 2,7 proc. rocznie potrzebne, by ustabilizować wzrost temperatury na poziomie 2 st. C.
Doraźne cele polityczne wygrywają z walką o klimat
Autorzy raportu podkreślają, że każdy rok opóźnienia oznacza znacznie większe koszty zarówno działań powstrzymujących wzrost temperatury, jak i adaptacji do już zaistniałych zmian. Raport UNEP jest kolejnym dokumentem podkreślającym, że wiemy, co trzeba zrobić, żeby uniknąć katastrofy. Niewiele z tej wiedzy ciągle wynika. Ba, niektórzy, jak Donald Trump, nie wahają się w imię krótkoterminowej politycznej kalkulacji cały proces klimatyczny podważać. To właśnie decyzją prezydenta USA Stany Zjednoczone rozpoczęły proces wycofywania się z porozumienia paryskiego.
Wiele innych państw, jak Rosja, mimo że formalnie trwają przy porozumieniu, ciągle nie zadeklarowały celów redukcyjnych. Jeszcze inne, jak Brazylia, nie respektują po zmianie władzy wcześniejszych zobowiązań i zwiększają emisje. Nic więc dziwnego, że narasta gniew ludzi świadomych konsekwencji zmian klimatycznych, zwłaszcza młodzieży, która zapłaci najwięcej za niefrasobliwość swoich rodziców.
Czytaj także: Jak zatrzymać katastrofę klimatyczną
Szkolny strajk dla klimatu, czyli dzieci i młodzież mówią „stop”
To dzisiejsze dzieci i młodzież ponosić będą skutki zdrowotne i materialne. Raport UNEP został opublikowany w dobrym momencie, bo o kilka dni wyprzedził zapowiedziany na 29 listopada globalny szkolny strajk dla klimatu. Poprzedni zryw 20 września b.r. poderwał ok. 7 mln uczestników w ponad 150 krajach świata. Protesty odbędą się także w Polsce – w naszym kraju aktywnie działa Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, który organizuje protesty w kilkudziesięciu miastach.
Młodzi do dorosłych: Żarty się skończyły! Nadchodzi zielona fala