Nauka

Zimna wojna o klimat

Prawda o kłamstwie klimatycznym

Powoływanie się na pochodzące sprzed ponad dekady argumenty podważające elementy wiedzy o zmianach klimatycznych jest co najmniej ryzykowne. Powoływanie się na pochodzące sprzed ponad dekady argumenty podważające elementy wiedzy o zmianach klimatycznych jest co najmniej ryzykowne. Science Photo Library / East News
Czy można mówić o globalnym ociepleniu, gdy w lipcu trzeba nakładać swetry, choć jeszcze w czerwcu panowały rekordowo wysokie temperatury? Świat staje się prostszy, gdy przyjmie się, że straszenie ociepleniem klimatu to ekolewacki spisek, „intelektualny szwindel” wspierany przez grupy zielonego interesu.
Zamiast naukowych opracowań można tworzyć wiedzę alternatywną i rozwijać spiskowe teorie. Tylko po co?Science Photo Library/East News Zamiast naukowych opracowań można tworzyć wiedzę alternatywną i rozwijać spiskowe teorie. Tylko po co?

Klimatyści chcieliby uchodzić za obrońców nauki, ale zachowują się jak sekta, która z nauką ma niewiele wspólnego” – tak zaczyna się „Klimatyczny szwindel”, tekst autorstwa Łukasza Warzechy, którym tygodnik „Do rzeczy” postanawia wznowić krucjatę przeciwko „jednemu z najbardziej bezczelnych szwindli intelektualnych wszech czasów”. Niedługo potem periodyk poświęca tematowi okładkę. Pod hasłem „Kłamstwo klimatyczne” oznajmia, że lewica z walki z globalnym ociepleniem uczyniła ideologiczną pałkę. Redakcyjne śledztwo w tej sprawie poprowadzili Rafał Ziemkiewicz i Tomasz Cukiernik.

Swoje dołożył tygodnik „Solidarność”, publikując wywiad z Jamesem Taylorem, dyrektorem zarządzającym amerykańskim Heartland Institute, który przekonuje, że nie ma zagrożenia katastrofą klimatyczną, a redakcja dodaje „nie ma racjonalnych powodów, aby likwidować kopalnie węgla i elektrownie węglowe według ideologicznych dyktatów tzw. obrońców klimatu”. Przy tym wszystkim tekst w „Gazecie Polskiej” o „Klimakterium lewactwa” jest już tylko lekkostrawną wisienką na tłustym torcie.

Nagłówki i tytuły wyglądają niezwykle zachęcająco – któż by nie chciał, żeby prawicowi publicyści mieli rację i groźba klimatycznej katastrofy została odwołana. Nic nie sprawiłoby większej radości niż dobre argumenty, że rzeczywiście cała ta dyskusja o globalnym ociepleniu wywołanym przez człowieka nie ma podstaw i nawet jeśli nie jest szwindlem, to oparta jest na wątpliwej jakości badaniach naukowych. Niestety, mimo obietnic zamiast nowych argumentów czytelnik dostaje jesiotra drugiej świeżości, czyli tezy, jakie w debacie klimatycznej były podnoszone przez negacjonistów wiele lat temu i dawno zostały już zdezawuowane.

Polityka 31.2019 (3221) z dnia 30.07.2019; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Zimna wojna o klimat"
Reklama