To był smutny dzień dla wszystkich badaczy i miłośników przyrody – 19 marca ubiegłego roku w rezerwacie Ol Pejeta u podnóży góry Kenia padł ze starości w wieku 45 lat Sudan – ostatni na Ziemi męski osobnik nosorożca białego północnego. Tak zakończyła się naturalna egzystencja tego niezwykłego (pod)gatunku, bo choć żyją jeszcze dwie starzejące się samice (Fatu i Najin), nikt już nie będzie mógł być ojcem ich potencjalnych dzieci. Owszem, można myśleć o zapłodnieniu in vitro lub hybrydyzacji z samcem południowego białego nosorożca, ale będzie to już sztuczne podtrzymanie gatunku przy życiu, a nie jego naturalne trwanie.
Ukoronowanie ewolucji
Takie wymieranie wielkich, rozpoznawalnych i ikonicznych gatunków jest już rzadkie, choćby dlatego, że większość z nich wymarła (głównie na kontynentach Nowego Świata) pod koniec ostatniej epoki lodowej, przed około 10 tys. lat, gdy po raz pierwszy pojawili się tam ludzie. Dziś jednak takie gatunki znajdują się pod troskliwą opieką ludzi. W Europie ostatni wielki ssak (tur) wymarł w XVII w. (pod ochroną polskich królów), a ostatni podgatunek (koziorożec pirenejski) w 2000 r., a teraz trwają prace nad przywróceniem go do życia przez klonowanie. Takie emblematyczne gatunki mają nieraz lepszą ochronę niż niejedna głowa państwa – Sudan znajdował się pod czujnym okiem swych uzbrojonych strażników przez 24 godziny na dobę – więc większość z nich pewnie przetrwa, a jeśli wymrze, zostanie to odnotowane przez media na całym świecie.
Tyle że z ekologicznego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia. Gatunki pełnią ważne funkcje w ekosystemach, ale tylko wtedy, gdy zajmują odpowiednio duży obszar, liczą wiele osobników i wchodzą w liczne interakcje z innymi gatunkami. Sudan za życia był już tylko symbolem białego nosorożca, tak jak takim symbolem są wciąż jeszcze żyjące Fatu i Najin.