Po raz pierwszy w historii zbudowane przez człowieka urządzenie wylądowało po ciemnej stronie Księżyca. To czwarta księżycowa misja chińskiej agencji Kosmicznej CNSA. Wcześniej (w latach 2007 i 2010) w stronę Srebrnego Globu poleciały dwie pierwsze sondy chińskiego programu Chang′e – Chang′e 1 i 2. Miały jednak tylko orbitować wokół naszego satelity i badać go z oddalenia. W 2013 r. Chińczycy z powodzeniem osadzili na powierzchni Księżyca Sondę Chang′e 3 i „Jadeitowego Królika”, czyli łazik Yutu. W maju tego roku wysłali w odpowiedni punkt między Ziemią a Księżycem satelitę telekomunikacyjnego Queqiao, który ma zapewnić łączność z ciemną stroną Księżyca z Ziemi.
Czytaj także: Chińska strona Księżyca
Sonda po raz pierwszy po ciemnej stronie Księżyca
Teraz, dokładnie w nocy 3 stycznia o godzinie 3:26 czasu polskiego, misję z powodzeniem wykonała kolejna sonda programu księżycowego – Chang′e 4. Osiadła niemal pionowo i miękko w kraterze im. Theodore′a von Karmana, który jest największym kraterem uderzeniowym Księżyca. Znajduje się po ciemnej stronie Srebrnego Globu, na której nikt jeszcze nic nigdy nie osadził. To duży sukces i Chińczycy mogą być z niego dumni. Już mają pierwsze zdjęcia otoczenia, w którym sonda lądowała. Ponadto planowane są kolejne chińskie misje księżycowe.
Łazik sondy wyposażono w wiele instrumentów badawczych: radary, analizator obojętnych atomów i jonów występujących w otoczeniu pojazdu, spektrometry światła widzialnego, kamery. Ma zbadać morfologiczną strukturę Księżyca, jego geologię, ale i to, czy coś ważnego dla naszej cywilizacji na Księżycu, po jego ciemnej stronie, może występować i w jakich ilościach. Na przykład izotop helu, hel-3, który na Księżycu jest, a wiadomo, że może być bardzo przydatny w inicjowaniu termojądrowych reakcji syntezy pierwiastków; nad opanowaniem tej reakcji od lat pracuje się w kilku bardzo dużych eksperymentach naukowych w wielu miejscach na świecie. Hel-3 to coś, po co w przyszłości być może warto będzie się na Księżyc zapuszczać.
Czytaj także: Pierwszy zaobserwowany księżyc poza Układem Słonecznym
Badania sondy Chang′e 4 zapewne nie przyniosą rewelacji
Nie wydaje się, by łazik z Chang′e 4 odkrył po ciemnej stronie Księżyca jakieś rewelacje. Jest tam mniej więcej tak samo jak po jasnej stronie, bo ta ciemna strona istnieje tylko dla nas, obserwatorów z Ziemi. Księżyc podlega takim samym oddziaływaniom słonecznym i kosmicznym na całej swojej powierzchni, więc wszędzie na nim jest w miarę podobnie. Ciemna strona – a tak naprawdę tylko zawsze od nas odwrócona – istnieje dlatego, że nasz naturalny satelita rotuje synchronicznie. A to oznacza, że czas jego obrotu wokół własnej osi jest równy jego okresowi orbitalnemu względem Ziemi; dokładnie tyle samo czasu potrzeba Księżycowi, by się obrócił oraz okrążył Ziemię. Dlatego zwrócony jest w stosunku do niej zawsze jedną i tą samą stroną. Tę drugą, odwróconą, powszechnie nazywa się „ciemną”.
To zjawisko, zwane rotacją synchroniczną, jest bardzo powszechne w Kosmosie. Bardzo wiele księżyców planet Układu Słonecznego rotuje synchronicznie. W dalszym Kosmosie często obserwuje się rotację synchroniczną planet w stosunku do gwiazd lub nawet mniejszych gwiazd pozostających w układach podwójnych z większymi. Przyczyną zjawiska są siły pływowe wywoływane grawitacją.
Chiny w czołówce krajów podbijających Kosmos
Ale gratulacje chińskim specom kosmicznym jak najbardziej się należą, bo realizują oni z niezwykłą precyzją i bardzo punktualnie swój program podboju Kosmosu, który powstał całkiem niedawno – np. plan wielu misji na Księżyc sformułowano ostatecznie dopiero w 2003 r. Przez dziesięciolecia Chiny były w Kosmosie nieobecne lub obecne słabo, dzisiaj jednak znajdują się już w czołówce państw realizujących plany badania i eksploracji kosmicznej przestrzeni. Wciąż jeszcze są nieco za takimi potęgami jak NASA czy europejska ESA, nie mogą też równać się z wynikami Rosjan, którzy od lat są liderami w liczbie wysyłanych w przestrzeń kosmiczną satelitów, sond i próbników, a jednak rozwój Chin w tej dziedzinie jest naprawdę imponujący. Poza programem księżycowym Chang′e Chińczycy realizują z powodzeniem projekt budowy stacji kosmicznej Tiangong, cały czas doskonalą swój załogowy pojazd kosmiczny Shenshou, mają też poważne plany, by w najbliższych latach i dziesięcioleciach właśnie załogowo lądować na Księżycu, a potem na Marsie.
Obecnie więc Chińczycy bardzo szybko doganiają kosmiczną czołówkę świata, ale być może już wkrótce staną na jej czele. To dość prawdopodobne. Zdumiewa szybkość, z jaką to robią. Tak czy inaczej Elon Musk, który od lat zagrzewa międzynarodową społeczność naukową i polityczną do intensyfikacji badań i przedsięwzięć kosmicznych, powinien być z nich dumny.
Czytaj także: Co by było, gdyby Chiny rządziły światem