Politycy oficjalnie nie kryją zadowolenia i cieszą się, że w Katowicach udało się ustalić zasady wdrażania porozumienia paryskiego z 2015 r. Niemal do końca nie było to pewne, negocjacje przeciągnęły się o ponad dobę, w końcu powstał dokument zaakceptowany przez wszystkie 196 państw-stron Konwencji Klimatycznej.
Zgniłe kompromisy
W coraz bardziej podzielonym świecie taka zgoda to niemal cud, musiała być więc okupiona kompromisami. Brazylia uparła się przy specjalnym sposobie wprowadzenia rynkowego mechanizmu handlu emisjami gazów cieplarnianych, więc w ogóle wykreślono artykuł dotyczący tego problemu, pozostawiając kwestię późniejszym negocjacjom.
Stany Zjednoczone w towarzystwie Rosji, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu nie zgodziły się, by przyjąć w treści dokumentu ustalenia Raportu Specjalnego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC). Raport ten podsumowuje stan wiedzy naukowej na temat zmian klimatycznych i ich konsekwencji. Został ogłoszony jesienią 2018 r. i wywołał wielkie poruszenie na świecie, bo jasno pokazuje, że cel główny porozumienia paryskiego – zatrzymanie wzrostu temperatury atmosfery na poziomie 1,5 st. C powyżej poziomu z epoki przedprzemysłowej – wymaga szybkich i zdecydowanych działań. W ciągu najbliższych 12 lat należałoby zmniejszyć na świecie emisję gazów cieplarnianych o 45 proc., do połowy stulecia uzyskać neutralność emisyjną.
Autorzy raportu pokazują też jasno, że niewielkie nawet przesunięcie celu – do 2 st. C – przełoży się na poważne konsekwencje: zwiększoną liczbę i intensywność ekstremalnych zjawisk pogodowych, długotrwałe upały, susze i ulewne deszcze, szybszy wzrost poziomu oceanów, koniec rafy koralowej.