Komisja przedstawiła projekt odpowiedniej regulacji w poniedziałek, w środę został przyjęty większością głosów 51 do 10 (przy 3 wstrzymujących się).
Według projektu zakazana miałaby być produkcja i sprzedaż plastikowych przedmiotów jednorazowego użytku takich jak słomki, mieszadełka do napojów, jednorazowe sztućce, talerze oraz lekkie plastikowe torby. Państwa członkowskie będą musiały takie produkty wyeliminować do 2021 r. Inne plastiki, takie jak opakowania do kanapek, warzyw, gotowych potraw, będą musiały zostać ograniczone do 2025 r., zaś plastikowe butelki po napojach – w 90 proc. zbierane i przetwarzane powtórnie.
Nowe miejsca pracy
Komisja oczekuje także, by państwa członkowskie zapewniły zbieranie co najmniej połowy sprzętu rybackiego zawierającego tworzywa sztuczne – stanowią one ponad jedną czwartą zalegających na plażach śmieci. Państwa członkowskie będą musiały również dopilnować, aby przedsiębiorstwa tytoniowe stały się odpowiedzialne za zbieranie połowy niedopałków papierosów – jeden niedopałek zanieczyścić może od pół do tysiąca litrów wody, a wyrzucony na jezdnię rozkłada się ponad dekadę.
Czytaj także: Ocean Cleanup rozprawi się z Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci
Komisja szacuje, że wprowadzenie alternatyw dla zakazywanych plastików pozwoli stworzyć około 30 tys. nowych miejsc pacy w Unii Europejskiej. Projekt zostanie poddany pod głosowanie podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego 22-25 października.
Według danych Komisji ponad 80 proc. morskich śmieci na świecie to przedmioty plastikowe. „Europa jest odpowiedzialna za niewielką część zanieczyszczenia oceanów plastikami. Powinna jednak i może być kluczowym graczem w poszukiwaniu rozwiązania na skalę globalną, tak jak uczyniła to w przeszłości w przypadku zmian klimatu. Zakazy, redukcje, podatki, ostrzeżenia – kraje członkowskie mają wiele opcji do wyboru. Od nich zależy rozsądny wybór, a od nas naciskanie, aby robiły więcej” – powiedziała sprawozdawczyni Komisji Środowiska Frédérique Ries.
Bardzo trwałe plastiki
Problem z plastikami polega paradoksalnie na tym, że są zbyt trwałe. Wyrzucone rozkładają się przez tysiące lat. Z czasem ulegają rozdrobnieniu na coraz mniejsze cząstki, spożywają je ryby (a my wraz z rybami), trafiają do soli morskiej (i na nasz stół). Z najnowszych badań wynika, że wraz z wodą spożywane są przez owady, mikroplastiki trafiają więc do całego ekosystemu – i żołądków ptaków.
Część dopływa z rzekami do mórz i oceanów, gdzie prądy znoszą je w wielkie skupiska. Największe z nich na północnym Pacyfiku ma powierzchnię trzykrotnie większą niż Francja. Otrzymała nawet swoją nieoficjalną nazwę – Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. Odpadki są w niej rozmieszczone stosunkowo rzadko (na kilometr kwadratowy przypada od dziesięciu do stu kilogramów śmieci), zawiera jednak w sumie niemal sto tysięcy ton plastików. Takich plam śmieci jest pięć – każdy ocean ma swoją.
We wrześniu fundacja Ocean Cleanup zwodowała pierwszą instalację, która ma się z plamą rozprawić (przy okazji na zbieraniu plastików można także trochę zarobić). Jednak aby mogła to zrobić skutecznie, do mórz powinno trafiać coraz mniej plastików – lub wcale. Tymczasem Światowe Forum Ekonomiczne szacuje, że w połowie stulecia masa plastików w oceanach będzie przekraczała już masę ryb.
Potrzeba inicjatyw na wielką skalę
Problem plastików dobrze pokazuje, jak indywidualne ludzkie wybory mają niewielki sens bez odgórnych działań na wielką skalę, takich jak inicjatywa unijna. Nawet jeśli przeciętny konsument postanowi dziś zrezygnować z produkowania plastikowych odpadów, szybko stwierdzi, że jest to praktycznie niemożliwe. Plastiki są wszechobecne w przemyśle spożywczym i sieciach sprzedaży, bowiem sprawiają, że żywność na sklepowych półkach może być przechowywana dłużej.
Działania odgórne, takie jak regulacje unijne, które nałożą na kraje członkowskie obowiązek regulacji prawnych, są niezbędne, jeśli mamy przestać zaśmiecać świat. A jeśli przy okazji ma to stworzyć kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy – tym lepiej.
Czytaj także: Wielka Pacyficzna Plama Śmieci jest większa, niż przypuszczano. I rośnie