Pszczelego armagedonu nie będzie
Neonikotynoidy to nie „wyrok na pszczoły”. 6 faktów kontra fake news
Minister rolnictwa właśnie zezwolił rolnikom uprawiającym rzepak na użycie dwóch środków owadobójczych opartych na klotianidynie i tiometoksamie. To związki z grupy neonikotynoidów, substancji podobnych do nikotyny, które stosowane są w rolnictwie do oprysków i tzw. zaprawy nasion. W tym drugim przypadku nasiona otacza się substancją chemiczną, dzięki czemu rośliny są odporne na szkodniki żerujące w ziemi, a później, ponieważ neonikotynoid przedostaje się do łodyg, liści czy kwiatów – na owady naziemne.
Czytaj także: Pszczelarstwo wiejskie i miejskie. Przepszczeleni czy niedopszczeleni?
Neonikotynoidy budzą od pewnego czasu ogromne kontrowersje ze względu na podejrzenia o ich negatywny wpływ przede wszystkim na pszczoły – zarówno te hodowane przez ludzi, jak i dzikie – oraz trzmiele. W 2013 r. Unia Europejska wprowadziła moratorium na stosowanie trzech neonikotynoidów (imidaklopridu, klotianidyny i tiametoksamu), a w tym roku jeszcze bardziej zaostrzyła przepisy zabraniające stosowania tych trzech substancji. Powód: stwarzane zagrożenie dla owadów zapylających.
Czy minister rolnictwa „wydał wyrok na pszczoły”?
Ponieważ minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zezwolił (prawo pozwala na to w uzasadnionych przypadkach) na użycie dwóch zabronionych przez Unię Europejską substancji (przypomnijmy: opartych na klotianidynie i tiometoksamie), to w mediach rozpętała się burza. Na przykład portal Gazeta.pl napisał w tytule, że szef resortu rolnictwa „wydał wyrok na pszczoły”. „Gazeta Wyborcza” cytuje zaś obszernie i bezkrytycznie Katarzynę Jagiełło, aktywistkę Greenpeace, która grzmi, że nie rozumie decyzji ministra, a neonikotynoidy „są toksyczne nie tylko dla pszczół, ale także dla ptaków, małych organizmów, różnych ssaków. One są toksyczne także dla ludzi”.
W tekstach tych próżno szukać wypowiedzi specjalistów (Jagiełło nią nie jest), którzy fachowo odnieśliby się do zapowiedzi „neonikotynowego armagedonu” w Polsce. I trudno się specjalnie dziwić coraz bardziej tabloidyzującym się mediom, bo gdyby zechciały podejść rzetelnie do kwestii neonikotynoidów, to okazałoby się, że jest ona skomplikowana, a przede wszystkim nie daje się streścić za pomocą krzykliwych tytułów o masowym wymieraniu pszczół czy wydaniu na nie wyroku przez ministra.
Spróbujmy zatem, z konieczności skrótowo i w punktach, bo to materiał na długi tekst, przedstawić, w czym leży problem. Oto sześć rzeczy, które warto wiedzieć, zanim ulegniemy medialnej histerii w związku ze stosowaniem środków ochrony roślin – szczególnie neonikotynoidów.
Czytaj także: Wszystko, czego nie wiesz o pszczołach. 13 fascynujących faktów
1. Katarzyna Jagiełło z Greenpeace niemerytorycznie o szkodliwości neonikotynoidów i innych ŚOR
Zacznijmy od chętnie i często cytowanej przez media Katarzyny Jagiełło. Jak już wspomniałem, nie jest ona specjalistką w żadnej z dziedzin związanych ze stosowaniem pestycydów, tylko aktywistką, która już wcześniej wypowiadała się często na temat biotechnologii rolniczej (genetycznych modyfikacji roślin), kompletnie zaprzeczając danym naukowym i konsensowi ekspertów. W przypadku neonikotynoidów Jagiełło również stroni od racjonalnej analizy faktów. Dobrym przykładem jest jej wypowiedź, że neonikotynoidy „są toksyczne nie tylko dla pszczół, ale także dla ptaków, małych organizmów, różnych ssaków. One są toksyczne także dla ludzi”.
Czytaj także: Z czego się bierze niezwykła pożyteczność trzmieli
To prawda, ale takie stwierdzenie niewiele wnosi i ma chyba wyłącznie wywoływać lęk u szerokiej publiczności. Bo toksyczna jest również sól kuchenna, a także woda (w bardzo dużych dawkach śmiertelna) czy piwo. Gdyby neonikotynoidy nie były toksyczne dla owadów, nie stosowano by ich jako pestycydów. Dlatego znacznie ważniejsze jest to, jak bardzo toksyczne są to środki, dla jakich grup organizmów, jaki jest ich los w środowisku naturalnym, w jakich warunkach i w jaki sposób stosowane okazują się niebezpieczne dla pszczół. I tu odpowiedź byłaby dla Katarzyny Jagiełło rozczarowująca, bo inne środki ochrony roślin (w skrócie ŚOR), niezabronione w Unii Europejskiej, są niebezpieczniejsze niż neonikotynoidy (np. pyretroidy).
Ciekawi mnie też bardzo, dlaczego aktywistki Greenpeace nie niepokoją np. ŚOR stosowane również w tzw. rolnictwie ekologicznym, którą to metodę upraw Greenpeace ogromnie wspiera i propaguje. Na liście substancji dopuszczonych do używania przez rolników ekologicznych znajduje się bowiem m.in. miedzian (substancja czynna: tlenochlorek miedzi). Zajrzyjmy do jego etykiety: od razu rzucają się w oczy ostrzeżenia – to środek „szkodliwy” i „niebezpieczny dla środowiska”. A dalej: „Działa szkodliwie przez drogi oddechowe. Działa drażniąco na oczy. Może powodować uczulenie w kontakcie ze skórą. Działa bardzo toksycznie na organizmy wodne, może powodować długo utrzymujące się niekorzystne zmiany w środowisku wodnym. Środek toksyczny dla pszczół (w dawkach powyżej 1,8 l/ha)”. Przy czym część zalecanych dawek znacznie przekracza te uznane za toksyczne dla pszczół...
2. Czy pszczoły miodne giną i grozi nam z tego powodu apokalipsa?
Nie. Liczba rodzin pszczelich rośnie w Polsce i globalnie. Co nie znaczy, że owady te nie mają problemów. Jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest tzw. zespół masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, w skrócie CCD). Jego dokładne przyczyny nie są do końca rozpoznane, ale główny podejrzany to pasożytujące na pszczołach roztocza oraz przenoszone przez nie wirusy. Entomolog prof. Michael Burgett z Oregon State University, autor najnowszego (marzec 2018) raportu USDA na temat kondycji pszczół w USA, mówi z kolei, że „jeżeli stworzyłoby się listę 10 głównych czynników powodujących ginięcie kolonii pszczelich, to pestycydy umieściłbym na miejscu 11.”.
3. Czy neonikotynoidy są rzeczywiście tak bardzo niebezpieczne dla pszczół i innych owadów zapylających?
Odpowiedź na to pytanie brzmi: nie. Część wyników eksperymentów wskazywało na negatywny wpływ, ale były one wykonywane w warunkach laboratoryjnych, gdzie pszczoły poddawano działaniu bardzo wysokich dawek pestycydów nieodzwierciedlających rzeczywistych warunków. Dlatego w tej sprawie najbardziej miarodajne są badania wykonywane na polach w naturalnych warunkach. W 2017 r. jeden z najbardziej cenionych periodyków naukowych – tygodnik „Science” – opublikował wyniki dużego badania przeprowadzonego na 33 różnych polach w trzech krajach: Niemczech, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii, a dotyczące dwóch zabronionych w Unii Europejskiej neonikotynoidów. U naszych zachodnich sąsiadów nie odnotowano żadnego negatywnego wpływu na pszczoły, na Węgrzech kolonie pszczół w pobliżu pól rzepaku traktowanych klotianidyną miały średnio 24 proc. mniej robotnic podczas następnej wiosny (tiametoksam nie wykazywał negatywnego wpływu), a w Wielkiej Brytanii tendencja była podobna, ale różnice nieznaczące statystycznie. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej danym, to okaże się, że w przypadku niektórych parametrów oceniających kondycję pszczelich kolonii neonikotynoidy miały wręcz pozytywny wpływ (Niemcy i Wielka Brytania), a tylko w nielicznych – negatywny (Węgry).
4. Dlaczego Unia Europejska zabroniła stosowania neoniktynoidów?
Można mieć poważne wątpliwości, czy decyzja w tej sprawie nie była w dużym stopniu polityczna, a nie merytoryczna. Ten kontrowersyjny proces opisał dokładnie prof. David Zaruk (więcej tutaj). Przypadek neonikotynoidów nie byłby zresztą pierwszym, w którym władze Unii Europejskiej poddają się naciskom aktywistów, zamiast oprzeć się na opinii specjalistów. Najbardziej spektakularnym tego przykładem jest kwestia biotechnologii rolniczej czy niedawno glifosatu – skutecznej i mało toksycznej substancji służącej do zwalczania chwastów.
Czytaj także: Wyznania ekoaktywisty nawróconego na naukę
5. Jakie skutki przyniósł zakaz dotyczący neonikotynoidów z 2013 r.?
Nieopublikowany jeszcze raport Wspólnotowego Centrum Badawczego Komisji Europejskiej (Joint Research Center), który jednak wyciekł w ubiegłym roku, tak podsumowuje to, co się stało: rolnicy w Europie powrócili do używania starszych i bardziej szkodliwych pestycydów, jak również innych neoniktynoidów, oraz częściej stosują opryski ze szkodą dla owadów zapylających. Są one bardziej kosztowne i mniej efektywne.
6. Czy neonikotynoidy to cudowne i bezpieczne substancje?
Z pewnością nie, bo takowych pestycydów nie ma. Z ich używaniem, a przede wszystkim z nadużywaniem mogą się wiązać dość poważne problemy. Dlatego w ocenie neonikotynoidów tak potrzebna jest kompleksowa analiza oparta na rzetelnych danych naukowych i wykonana przez specjalistów z różnych dziedzin.
Co z tego wszystkiego na pewno wynika? To, że decyzja ministra Ardanowskiego (który nie jest bohaterem mojej bajki) na warunkowe i czasowe (do 120 dni) użycie dwóch substancji z grupy neonikotynoidów nie zwiększa zagrożenia dla owadów zapylających. Pszczeli armagedon z tego powodu można po prostu między bajki włożyć.