Nauka

Wielki mały Dyson

Freeman Dyson: idealny materiał na wyrocznię

Freeman Dyson Freeman Dyson Karol Jałochowski / Polityka
Autobiografia legendarnego uczonego, futurysty i działacza pokojowego potwierdza: świat bez Freemana Dysona nie ma szans.
okładka/materiały prasowe

Nazywam się Freeman Dyson. Jestem emerytowanym profesorem fizyki w Institute for Advanced Study w Princeton. Spędziłem swoje życie szczęśliwie, uprawiając naukę, pisząc książki i dbając o dużą rodzinę. Dobrze się bawiłem. Nie dokonałem nigdy żadnego wielkiego odkrycia, ale z wielką radością pracowałem nad różnymi problemami. Wciąż mnie tutaj tolerują, dają gabinet i miejsce przy stole w kantynie. W ten sposób – prezentując jeden ze swoich siedmiu rodzajów uśmiechów, z których każdy nadaje wypowiedzi nieco inny wydźwięk – przedstawia się jeden z najbardziej intrygujących współczesnych uczonych (POLITYKA 12/11). Urodził się mniej więcej wtedy, kiedy (realnie) rodził się wiek XX z jego nauką oraz zdolnością do zadawania taniej śmierci na skalę masową. Mimo nieśmiałości, jaką odznacza się jego fizyczność, i pomimo skromności powyższej deklaracji, miał Dyson na kształt minionego wieku wpływ ogromny.

94-latek wydał wreszcie autobiografię. Powiedzmy, że pierwszą, ponieważ fragmenty wspomnień publikował już w swoich książkach, zwłaszcza w „Disturbing the Universe” i w esejach. Bo Dyson pisuje, i to pięknie – lirycznie i analitycznie zarazem. Tym razem poszedł w ślady Jamesa Watsona, współodkrywcy struktury DNA, który spisał historię epokowego osiągnięcia w „The Double Helix”. Zadziwiony szczegółowością wspomnień Dyson zapytał autora o tajemnicę warsztatu. „Och, to bardzo proste – usłyszał w odpowiedzi. – Co tydzień pisałem list do matki w Ameryce opisujący moje życie w Anglii, a ona zachowała te listy”. Tego samego dnia fizyk napisał z Ameryki do swojej matki w Anglii, prosząc o to samo.

Polityka 23.2018 (3163) z dnia 05.06.2018; Nauka; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielki mały Dyson"
Reklama