Przyroda złączyła w nich wszystko piękno, jakie tylko zmysł wzroku naszego rozweselić jest w stanie i w swej niewyczerpanej fantazyi ozdobiła je wszelkiemi możliwie świetnemi barwami, dodając im nadto nieporównaną szybkość lotu, elegancyję form, niestrudzoną ruchliwość, a chcąc w nich złączyć piękno z oryginalnością, zrobiła z nich najmniejsze stworzenia ptasiego rodu” – pisał w 1916 r. o kolibrach Jan Sztolcman, polski badacz ptaków Ameryki Południowej, w książce „Szkice ornitologiczne”.
Ponad sto lat badań, jakie upłynęło od wydania tego dzieła, nie tylko potwierdziło słowa ornitologa, ale wręcz je wzmocniło. „Niemal wszystko, co dotyczy tych zwierząt, jest sprzeczne z intuicją” – pisał ledwie kilka miesięcy temu brytyjski dziennikarz naukowy Ed Yong. A przecież i on jeszcze nie wiedział, że kolejna praca naukowa doda kolibrom następny element „sprzeczności z intuicją”. 9 lutego bowiem w prestiżowym czasopiśmie „Science” ukazały się wyniki badań, jakie nad lotem tych ptaków przeprowadziła Roslyn Dakin z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver w Kanadzie i jej trzech współpracowników. Uczeni ci sfilmowali 207 kolibrów z 25 gatunków. Każde wideo trwało pół godziny i przedstawiało lotnicze manewry jednego zwierzęcia. Ponad 330 tys. nagranych ruchów zostało potem przeanalizowanych za pomocą zaawansowanych programów komputerowych.
Podniebne sztuczki
Nie było to łatwe, bo kolibry należą do najsprawniejszych lotników świata przyrody. Jako jedyne ptaki potrafią nie tylko frunąć do przodu, ale też do tyłu, jak i zawisnąć w locie. Potem mogą zanurkować w powietrzu z prędkością 55 km na godz., by nagle znów się zatrzymać, bijąc skrzydłami w tempie 80 uderzeń na sekundę.
By osiągnąć taką zwrotność, kolibry musiały nauczyć się latać jak owady.