Nauka

Falcon Heavy leci na Marsa

6 lutego 2018 o godz. 21.45 z przylądka Canaveral wystartowała zbudowana przez firmę SpaceX Elona Muska rakieta Falcon Heavy. Czeka ją sześciomiesięczny lot w kierunku Marsa. 6 lutego 2018 o godz. 21.45 z przylądka Canaveral wystartowała zbudowana przez firmę SpaceX Elona Muska rakieta Falcon Heavy. Czeka ją sześciomiesięczny lot w kierunku Marsa. Spacex/Planet Pix / Forum
To wielki sukces Elona Muska i założonej przez niego firmy kosmicznej SpaceX. Rakieta Falcon Heavy prawidłowo wystartowała i mknie teraz w stronę Czerwonej Planety.

Trzeba przyznać, że miliarder Elon Musk, twórca PayPala, założyciel i właściciel takich firm jak Tesla i SpaceX, potrafi zrobić wrażenie. Można też powiedzieć, że czego ten człowiek się nie tknie, to raczej się udaje i po pewnym czasie zamienia w żyłę złota. Samochody i baterie Tesli cieszą się coraz większym wzięciem, rakiety Falcon i kapsuły towarowe Dragon produkowane przez SpaceX też sprawdziły się znakomicie i są wykorzystywane dla potrzeb NASA.

Musk jako pierwszy przygotował technologię odzysku pierwszych członów rakiet nośnych, które po wysłaniu w kosmos kapsuły lub satelity mogą bezpiecznie powrócić i osiąść na Ziemi, a przez to być powtórnie użyte, i to kilka razy. To bardzo zmniejsza koszty wypraw na orbitę i w ogóle podróżowania w kosmosie.

Elon Musk, spec od efektu WOW!

Sukces SpaceX: Falcon Heavy wystartował i mknie na Marsa

Teraz Musk zaszokował świat swoją potężną – choć nie najpotężniejszą w historii – rakietą Falcon Heavy (70 m wysokości, prawie 1500 ton wagi, napęd główny i dwa boczne wspomagające bustery, w sumie aż 27 silników Merlin 1, wykorzystujących jako paliwo ciekłą frakcję ropy, czyli kerazynę oraz tlen). 6 lutego tego roku o godz. 21.45 Falcon Heavy prawidłowo wystartował, po czym na odpowiedniej wysokości odrzucił boczne bustery – z powodzeniem odzyskane – i pierwszy człon rakiety, który jednak nie wylądował tam, gdzie trzeba, i rozbił się w morzu.

Drugi człon rakiety pomknął dalej, a w nim ładunek – roadster firmy Tesla z manekinem jako kierowcą odzianym w kombinezon kosmiczny! Super. Rzeczywiście, fantazji – i, trzeba przyznać, umiejętności oraz kreatywności – Elonowi Muskowi nie brakuje. Teraz Falcon Heavy z roadsterem będzie leciał przez pół roku w stronę Marsa, ale raczej nie wejdzie na jego orbitę, tylko zbliży się. Potem pomknie w głąb Układu Słonecznego. Na tym polega test.

Eksperci NASA i ESA: Musk zbyt optymistyczny w swoich planach

Misja ma szansę powodzenia i w zamyśle Muska ma pokazać całemu światu, a zwłaszcza agencjom kosmicznym i firmom specjalizującym się w technologiach kosmicznych, że wyprawa na Marsa jest możliwa, i to szybciej, niż komukolwiek się dzisiaj wydaje.

Kilka miesięcy temu Musk zapowiedział, że wyśle załogową wyprawę na Marsa w połowie lat 20. tego wieku. Jednak ludzie, którzy zajmują się zawodowo inżynierią kosmiczną oraz organizacją wypraw kosmicznych, raczej w to powątpiewają. Specjaliści z NASA, dla której firma SpaceX pracuje, i z Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) dość zgodnie twierdzą, że załogowa wyprawa na Marsa nie będzie możliwa przed 2040 rokiem. Nawet patrzą na to, co robi Musk, z dużym uznaniem, jednak często słychać głosy, że miliarder swoimi szumnymi zapowiedziami i planami – a teraz realnym testem – ma zamiar przede wszystkim sprowokować agencje i firmy do szybszej i bardziej zintensyfikowanej pracy, by ludzi na Marsa w końcu wysłać.

Za drogo, za daleko, za długo. Człowiek może nie wytrzymać wyprawy na Marsa

Jednak to nie jest takie proste. Szacuje się, że załogowa wyprawa na Marsa będzie dość droga, potrzeba więc będzie wielu – pewnie dziesiątków miliardów – dolarów, by ją przygotować. Na to nie stać nawet samego Muska.

Musk zapowiada także – a obecnie realizuje w wersji testowej z manekinem za kierownicą roadstera Tesli – że wyśle ludzi na Czerwoną Planetę, korzystając z potężnych i ciężkich rakiet typu Falcon Heavy. Są to tradycyjne rakiety na paliwo chemiczne, bardzo silne – Falcon Heavy daje ciąg ok. 20 tys. kilonewtonów – ale też bardzo mało wydajne, dlatego muszą być wielkie. Tego typu rakiety mogą dostarczyć załogową wyprawę na Marsa w pół roku. To jednak bardzo długo i wciąż nie wiemy, czy ludzie mogą odbyć tak długą kosmiczną podróż, zwłaszcza że na miejscu – na Marsie – też będą przebywać w ekstremalnych warunkach, potem zaś czeka ich równie długa droga z powrotem. Nikt dzisiaj nie wie, czy ludzie są zdolni wytrzymać coś takiego. Brak dostatecznych naukowych danych na ten temat. Poza tym sam wybór nośnika rakietowego na paliwo chemiczne jest dość wątpliwy. Dzisiaj już dysponujemy napędami alternatywnymi, które są miliony razy bardziej wydajne, chociaż mogą działać tylko z orbity. Mowa o napędach plazmowych, które mają iście niezwykłe właściwości.

Czytaj także: Rosjanie chcą wysyłać turystów w kosmos

Czy ludzie na Marsie są w ogóle potrzebni?

Wreszcie uczeni z NASA, ESA i innych agencji kosmicznych, badający Marsa od wielu lat, zadają wcale nie rzadko jeszcze inne dość fundamentalne pytanie, a mianowicie: czy my, ludzie, w ogóle musimy na Marsa lecieć? To wcale nie jest takie pewne i wielu uważa, że nie. Nie ma takiej potrzeby i załogowa wyprawa na Marsa nie jest wcale konieczna.

W udzielonym kilka miesięcy temu POLITYCE wywiadzie o wyprawach kosmicznych prof. Piotr Wolański – wybitny znawca napędów lotniczych i kosmicznych, wieloletni przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych przy Prezydium PAN – na pytanie, czy my w ogóle musimy tam lecieć, odpowiedział:

„Myślę, że nie musimy. Oczywiście mówią, że nie musieliśmy też wchodzić na Mont Everest czy iść na Biegun Południowy. W celach badawczych oczywiście powinniśmy być na Marsie, ale już przecież na nim jesteśmy, i to od lat. Zresztą w niedalekiej przyszłości metody prowadzenia pomiarów i dokonywania nawet zaawansowanych badań w Kosmosie zostaną na tyle udoskonalone, że prace, które wykonywaliby ludzie na Marsie, będą z powodzeniem wykonywały roboty – równie dobrze, ale wielokroć taniej”.

Czerwona Planeta to jałowa, zamarznięta pustynia

Nie za bardzo wiadomo, czemu Elon Musk, człowiek na pewno niezwykły i niezwykle utalentowany, tak bardzo chce wysłać ludzi na Marsa. Na Marsie nie ma nic; to jałowa, sucha i zamarznięta pustynia, na której absolutnie nic się nie dzieje poza częstymi i obejmującymi ogromne obszary planety burzami pyłowymi.

Czytaj także: Trump chce na Marsa, Chińczycy chcą na Marsa, Rosjanie chcą na Marsa. Po co?

Ponad 3 mld lat temu Mars był podobny do Ziemi – płynęły na nim rzeki, fale toczyły się po jego biegunowych oceanach, być może też była tam jakaś roślinność, a nawet proste formy życia. To niewykluczone. Niestety, ze względu na małe rozmiary Mars utracił magnetosferę, więc jego atmosfera stała się bezbronna w starciu z pędzącymi cząstkami wiatru słonecznego i wysokoenergetycznymi, zabójczymi dla życia cząstkami promieniowania kosmicznego. Po pewnym czasie atmosfera ta po prostu uleciała w kosmos, a za nią wszelka powierzchniowa woda.

Niechroniony atmosferą Mars wysechł i zamarzł na kość. Nocą temperatura jego powierzchni spada do ponad minus 100 stopni. Jedyna woda, jaka pozostała, to w zamarzniętych biegunowych czapach lodowych, w zamarzniętych pokładach podpowierzchniowych i nieco w śladowej, niezwykle rozrzedzonej pozostałości po atmosferze.

Poza tym na Marsie nie można sobie spacerować jak po Ziemi. Poruszać się po tamtejszej powierzchni można tylko w specjalnie chronionych przed groźnymi cząstkami z kosmosu skafandrach, i to też nie za długo. Musk wysyła teraz w stronę Marsa manekina, ale manekin to nie człowiek.

Falcon Heavy sukcesem, ale czy jesteśmy gotowi na nowy rozdział w eksploracji kosmosu?

Niestety, do takiej wyprawy nie jesteśmy jeszcze absolutnie przygotowani. Oczywiście można spytać, po co człowiek leciał na Księżyc? Też dobre pytanie. Po to, by przesuwać granice poznania i eksploracji kosmosu. Oczywiście. Na Księżycu też raczej nic nie ma, może poza helem-3, który kiedyś najpewniej okaże się dla nas bardzo ważny, ale w przypadku Księżyca w grę wchodziły bardzo ważne, przesądzające o całym przedsięwzięciu czynniki polityczne. Dzisiaj takich czynników nie ma, a każda wyprawa kosmiczna wiąże się z gigantycznymi kosztami.

Czy poza Elonem Muskiem znajdzie się wielu chętnych wyłożyć na załogową misję na Marsa miliardy? Może być z tym pewien problem.

Czytaj także: Rosjanie chcą wysyłać turystów w kosmos

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama