Agnieszka Krzemińska: – Większość dzieci boi się latających bąków, pszczół czy os, ale pan, jak czytamy w książce, od dzieciństwa z zamiłowaniem łapał owady i je hodował.
Dave Goulson: – Dzieci nie boją się insektów. Gdy biorę grupy 5–8-latków na wycieczki przyrodoznawcze, wszyscy, piszcząc z radości i podniecenia, biegają po łące, łapiąc owady. Dopiero jako nastolatki zaczynają się ich bać i brzydzić. Sądzę, że wyrastamy z ciekawości natury, bo mieszkając w miastach, mamy z nią za mało kontaktu, a człowiek boi się tego, czego nie zna. Ale ja zawsze kochałem to latające robactwo i nigdy nie przestałem.
Chyba jednak nie jest pan jedyny. Polski entomolog Piotr Naskręcki wyhodował pod skórą larwę pasożytniczej muchy Dermatobia hominis!
Jeden z odważnych ludzi nauki. Inny – Justin O. Schmidt – jeździł po świecie, by zbadać, które z owadów najboleśniej żądlą i kąsają. Wykorzystując stworzoną przez siebie skalę bólu, wytypował dwóch zwycięzców – olbrzymią osę czarną, składającą jaja w tarantulach, i południowoamerykańską mrówkę Paraponera clavata. Zainspirowany tymi badaniami Michael Smith z Uniwersytetu Cornella sprawdził ostatnio, która z części ludzkiego ciała jest najbardziej wrażliwa na taki ból, i pozwalał się żądlić pszczołom. Jakoś niespecjalnie mnie zaskoczyło, że najbardziej boli użądlenie w penisa, wargę i nos.
Trzmieli nie ma wśród TOP10 u Schmidta, czyli nie ma co się ich bać?
W ogóle, przede wszystkim dlatego, że trzeba się bardzo postarać, by zmusić je do użądlenia. Za każdym razem, gdy mnie żądlił trzmiel lub pszczoła, była to moja wina.