Ten układ to tzw. TRAPPIST-1. Nazwa „TRAPPIST” pochodzi od skrótu określającego teleskop, z pomocą którego ten niezwykły układ odkryto. Było to w drugiej połowie 2015 roku, o czym na początku 2016 r. donosiła prasa naukowa. Teleskop ten to The Transiting Planets and Planetesimals Small Telescope (TRAPPIST), zamontowany w Obserwatorium La Silla w Chile. Jest to teleskop przeznaczony do poszukiwania obcych planet krążących wokół bardzo słabych, a wręcz najsłabszych gwiazd.
I rzeczywiście, dwa lata temu astronomowie z belgijskiego Uniwersytetu w Liege przy pomocy Teleskopu TRAPPIST odkryli wokół już wcześniej znanej, bardzo słabej gwiazdy (tzw. ultrazimnego superkarła oznaczonego symbolem 2MASS J23062928-0502285) aż trzy niewielkie planety, które okrążają ją po bardzo ciasnych orbitach, zaledwie kilku lub kilkudziesięciugodzinnych. Gwiazda tego układu to najmniejszy czerwony karzeł, a więc typ najmniejszej pełnoprawnej gwiazdy; obiekt mający zaledwie 8 proc. masy Słońca i posiadający średnicę ok. 11 proc. Słońca. Mniejszych gwiazd już nie ma.
Temperatura jego powierzchni jest niższa od 2700 stopni C (temperatura powierzchni Słońca wynosi prawie 6 tys. stopni). Takich gwiazd, a więc tych najmniejszych, w których możliwe są już jednak procesy przemiany termojądrowej wodoru w hel, jest w kosmosie dużo (ok. 15 proc.). Powstały w nich hel nie przemienia się już w węgiel i następne pierwiastki, ponieważ temperatura czerwonych karłów – zwłaszcza tych najmniejszych – jest zbyt niska. Ale proces spalania wodoru w gwiazdach tego typu jest niezwykle powolny i jednocześnie wydajny. To z kolei oznacza, że gwiazdy małe i bardzo małe (generalnie należące do klasy widmowej czerwonych karłów) mogą żyć miliardy, a nawet biliony lat. Żadna z tych, licznych we wszechświecie, gwiazd nie zakończyła jeszcze życia, ponieważ wszechświat istnieje zbyt krótko. W naszej, ludzkiej, skali czasowej gwiazdy te są nieśmiertelne, nie umrą nigdy.
Cztery nowe planety
Natomiast obecnie – o czym donosi najnowsze wydanie czasopisma „Nature” – szwajcarscy badacze nieba, którymi kierował prof. Brice-Olivier Demory z Uniwersytetu w Bernie, odkryli w układzie TRAPPIST-1 cztery kolejne planety. Układ ten był bardzo dokładnie badany przez niemal cały 2016 r. przy użyciu wielu teleskopów naziemnych (w Chile, w Maroku, na Hawajach i Południowej Afryce), a także przez należący do NASA kosmiczny teleskop Spitzera, który przyglądał się układowi bez przerwy przez 20 dni.
Analiza zebranych danych pozwoliła zespołowi prof. Demory odkryć tam koleje cztery planety. Czyli mamy układ: gwiazda i siedem planet. Jeśli chodzi o liczbę planet, układ ten jest bardzo podobny do naszego Układu Słonecznego, w którym jest gwiazda i osiem planet (plus kilka planet karłowatych). Poza tym jednak różnic jest więcej: macierzyste gwiazdy obu systemów istotnie różnią się i masą, i jasnością, i wiekiem (zimny i mały superkarzeł liczy zaledwie 500 mln lat, a Ziemia 4,5 miliarda lat), poza tym w odkrytym układzie nie ma planet olbrzymów typu jowiszowego. Wszystkie są porównywalne z Ziemią lub mniejsze od niej.
Ale właśnie to, zdaniem prof. Demory, czyni z układu TRAPPIST-1 jeden z najciekawszych obecnie obiektów do poszukiwania śladów życia w kosmosie. Odkryte w układzie planety mają gęstość porównywalną z gęstością Ziemi, więc raczej muszą być skaliste. Są stosunkowo małe. Okrążają swoją chłodną gwiazdę znacznie bliżej, niż robią to planety w naszym Układzie; w związku z tym temperatury powierzchni przynajmniej niektórych są wystarczające do tego, by woda mogła istnieć na nich w stanie płynnym. Niektóre więc - ocenia się, że przynajmniej trzy z siedmiu - są położone w tzw. strefie ekologicznej.
Jest życie poza Ziemią?
Możemy próbować już obserwować atmosfery tych planet i szukać w nich śladów na przykład ozonu, który świadczyłby o ich biologicznej aktywności. Te możliwości ogromnie się zwiększą z chwilą uruchomienia następcy teleskopu Hubble’a, czyli James Webb Telescope (to już niedługo), oraz po ukończeniu budowy - na początku lat 20. naszego wieku - największego naziemnego teleskopu, ponadtrzydziestometrowego (chodzi o średnicę zwierciadła) E-ELT, a więc Europejskiego-Ekstremalnie Dużego Teleskopu budowanego na pustyni Atakama w Chile przez ESO (Europejskie Obserwatorium Południowe, które jest największą astronomiczną organizację świata).
Wprawdzie warunki panujące na planetach krążących wokół czerwonych karłów mogą być trudne – gwiazdy te są znacznie bardziej aktywne i zmienne niż nasze Słońce, a poza tym ich planety krążą zwykle bardzo blisko, przez co zostają pływowo zatrzymane (jak Księżyc przez Ziemię), mają więc zawsze jedną ciemną i zimną stronę – ale to wcale nie zmienia zapatrywania badaczy obcych światów na temat możliwości powstania w takich warunkach życia. Ono, ich zdaniem, może w takich warunkach powstać, zwłaszcza jeśli na planecie istnieje atmosfera lub duże zbiorniki płynne, które magazynują, a przede wszystkim roznoszą ciepło po całej powierzchni.
Czerwonych karłów (chodzi tu o wszystkie gwiazdy tego typu, także większe od badanej) jest w naszej Galaktyce ok. 80 proc. Czyli zdecydowana większość gwiazd w ogóle to są czerwone karły. Uważa się, że wokół większości z nich krążą planety. To daje nam bezmiar planet i bezmiar opcji ewolucji, także – być może – tej biologicznej.
Dlatego odkrycie zasobnego w planety układu TRAPPIST-1 jest tak ważne i ciekawe.