Miasto Youngstown w stanie Ohio słynęło jako centrum amerykańskiego hutnictwa. W okresie rozkwitu w latach 40. XX w. urosło do 170 tys. mieszkańców i stało się symbolem dobrobytu płynącego z przemysłu. Wszystko: polityka, zorganizowana przestępczość, kultura i codzienne życie, kręciło się wokół stali. Pod koniec lat 70. zaczęło się psuć, w ciągu sześciu lat wyparowało 50 tys. miejsc pracy, wraz z nimi roczne przychody pracowników zmniejszyły się o 1,3 mld dol., a bezrobocie w 1983 r. osiągnęło gigantyczny nie tylko w warunkach amerykańskich poziom 24,9 proc. Upadek miasta stał się nawet tematem jednej z piosenek Bruce’a Springsteena.
Szybka degradacja wywołała mizerię społeczną. Jeszcze do niedawna kwitnące Youngstown zostało stolicą zbrodni, ze wskaźnikiem morderstw ośmiokrotnie wyższym od średniej krajowej. Trzykrotnie wzrosła liczba osób cierpiących na dolegliwości psychiczne, rozpleniły się narkomania i alkoholizm. Liczba mieszkańców zmniejszyła się o 100 tys., do 67 tys. w 2010 r. Nie zmienił się jedynie system władzy, zmonopolizowany przez partię demokratyczną.
Mimo korupcji, związków ze zorganizowaną przestępczością przez lata demokraci potrafili utrzymać status quo, czyniąc z hrabstwa Mahoning demokratyczną twierdzę również w wyborach krajowych. Barack Obama w 2012 r. zdobył tu 63,5 proc. głosów, Mitt Romney 35 proc. W głosowaniu na miejsce w Senacie Sherrod Brown uzyskał 66 proc., republikanin Josh Mandel 29 proc. W 2016 r. sprawy miały się już inaczej – Hillary Clinton, owszem uzyskała przewagę na Donaldem Trumpem, ale zaledwie 3 punktów proc. W wyborach do Senatu szala przechyliła się już jednak na korzyść kandydata republikańskiego. Mahoning, Youngstown i całe Ohio to spektakularny przykład bezprecedensowego odwrotu białych mężczyzn z klasy robotniczej od partii demokratycznej.