Wierzę, żeby rozumieć – to pochodzące od św. Augustyna credo Michała Hellera. Wyraża się w nim przekonanie, że nie istnieje sprzeczność między wiarą religijną a naukową metodą wyjaśniania rzeczywistości. Przeciwnie, wiara może inspirować w poszukiwaniach kluczy do tajemnic Wszechświata, a obie sfery doświadczania rzeczywistości łączy Matematyka (pisana przez M). Michał Heller posługuje się dwiema przesłankami-hipotezami: po pierwsze, rzeczywistość jest matematyczna i „gdyby nie Matematyka, świata by nie było”. Po drugie, Bóg jest Matematyką.
Czy z tego schematu nie można by usunąć Pana Boga i zostawić samą Matematykę jako fundament rzeczywistości? Tak proponuje np. francuski filozof Alain Badiou, który właśnie dzięki odwołaniu do Matematyki uzasadnia, że nie potrzeba idei Pana Boga, by poradzić sobie z wyjaśnianiem nie tylko rzeczywistości materialnej, ale także zagadnień natury etycznej, społecznej lub politycznej. Wiara nie jest potrzebna, żeby rozumieć – przeciwnie, należy wierzyć tylko w to, co można zrozumieć.
Michał Heller nie próbuje nawracać ateistów, ma wśród nich wielu przyjaciół i jak wyjaśnia w wydanym właśnie wywiadzie rzece „Wierzę, żeby rozumieć”: „ateizm to nie jest pytanie, czy jest absolut, czy nie, tylko – jak go rozumieć. Platonik niereligijny też może twierdzić, że istnieje Matematyka. Jakiś punkt wyjścia musi być”. Dla Hellera punktem wyjścia był Bóg i religia jako oczywisty, codzienny kontekst życia w głęboko katolickiej polskiej rodzinie. „Zarówno mama, jak ojciec byli bardzo religijni, tyle że każde trochę inaczej. Rodzina mamy to była typowa rodzina kresowa, w której dominowała religijność patriotyczno-sienkiewiczowska.