Brytyjscy turyści powinni unikać seksu bez zabezpieczeń co najmniej przez miesiąc po powrocie z krajów objętych epidemią wirusa Zika.
„Najlepiej po prostu używać prezerwatyw – w przypadku gdy partnerka jest już kobietą w ciąży lub może w nią zajść” – z taką rekomendacją wystąpiła w piątek (29 stycznia) Public Health Britain (PHB), oficjalna agencja brytyjskiego ministerstwa zdrowia.
Komary i seks
Groźnym dla płodów wirusem Zika zarażają ludzi przede wszystkim niektóre gatunki komarów (np. Aedes aegypti). Występują one nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale także na południu USA i w Australii. Niekiedy można się na nie też natknąć na statkach transoceanicznych.
Według brytyjskiej agencji PHB wirusem Zika w „ograniczonej liczbie przypadków” można zarazić partnerkę, uprawiając z nią seks bez zabezpieczeń. W ten sposób epidemia może się rozprzestrzenić poza obszar nawiedzany przez groźne komary. Wbrew pozorom problem dotyczy dużej rzeszy ludzi. Według statystyk brytyjskich w rejon Ameryki Środkowej i Południowej wyjechało w ciągu ostatnich sześciu miesięcy pół miliona osób.
Problem w tym, że wirus jest wyjątkowo podstępny. Zakażenie przebiega niemal bezobjawowo. Jednym z nielicznych sygnałów jest niedający się niczym innym wyjaśnić lekki wzrost temperatury (zupełnie jak przy grypie) i wysypka. Jeśli takie objawy nie pojawią się przez 28 dni od powrotu z zagranicy, szansa na to, że ktoś jest zakażony, staje się mniejsza. Ci mężczyźni, u których stwierdzono zarażenie wirusem, powinni – według brytyjskiej PHB – używać prezerwatyw przez pół roku.
Bzycząca Toskania
Część naukowców obawia się, że wirusa oprócz Aedes aegypti mogą roznosić także bezgłośne niemal komary zwane popularnie „tiger mosquito”.