Wczesnym rankiem 26 grudnia 1985 r. Dian Fossey znaleziono martwą w sypialni jej domku w górach Wirunga w Rwandzie. Miała ślady po dwóch ciosach maczetą, w tym jednym przecinającym twarz. Obok ciała leżało zakrwawione narzędzie zbrodni. Morderca porozrzucał notatki i książki Fossey, powyciągał rzeczy z szuflad i szafek. Wnętrze domku wyglądało jak po przejściu małego tajfunu. Ponadto w cienkiej zewnętrznej ścianie wycięty został otwór, przez który prawdopodobnie morderca dostał się do środka. Tak tragicznie i tajemniczo zakończyło się burzliwe życie Dian Fossey, wybitnej badaczki i niezmordowanej obrończyni goryli. Małp, którym poświęciła siebie i które kochała bardziej niż ludzi.
Powitanie z Afryką
Urodziła się w 1932 r. w San Francisco w Kalifornii, a jej rodzice rozwiedli się, gdy miała sześć lat. Matka, modelka, ponownie wyszła za mąż. Jej wybrankiem został biznesmen, który nigdy nie uznał Dian za swoją córkę, a posiłki pozwalał jej jadać w rodzinnym gronie tylko w weekendy. Dziewczynką głównie zajmowała się wynajęta pomoc domowa. W wieku sześciu lat zaczęła jeździć konno, co przerodziło się w pasję trwającą do końca studiów. A brak bliskości i czułości w jej rodzinie miał rekompensować kontakt ze zwierzętami.
Po skończeniu liceum, zgodnie z życzeniem ojczyma, zapisała się na studia biznesowe. Jednak szybko z nich zrezygnowała, przenosząc się na weterynarię. Podjęła tę decyzję po wakacjach spędzonych na farmie w Montanie, gdzie uświadomiła sobie, że uwielbia zwierzęta i chce z nimi pracować. Ojczym nigdy tego nie zaakceptował i zabronił żonie udzielania Dian większego wsparcia finansowego. Żeby się utrzymać na studiach, musiała się chwytać różnych zawodów, włącznie z pracą operatorki maszyn w fabryce. Z weterynarią też nie szło jej najlepiej, bo choć zawsze była wzorową uczennicą, to nie radziła sobie z chemią i fizyką na poziomie uniwersyteckim.