Przywykliśmy do widoku niemowląt z wystawionymi językami, do zachowujących się podobnie nieco starszych dzieci – w zasadzie też. Z wiekiem nawyk ten nam zresztą przechodzi. Czy słusznie nie przywiązujemy do niego większej wagi? I czy da się go naukowo uzasadnić?
Rozwiązanie tej zagadki podsuwają badania opublikowane właśnie w czasopiśmie „Poznanie” (ang. Cognition). Badaczki – Gillian S. Forrester oraz Alina Rodriquez – zatytułowały rzecz poważnie: „Przejęzyczenie: Konsekwencje dla ewolucji i rozwoju języka”.
Zespół pod ich kierownictwem obserwował i filmował zachowanie czternaściorga dzieci. Wszystkie miały po cztery lata, były praworęczne i zostały poproszone o wykonanie szeregu zadań wymagających koncentracji. Jedno z poleceń wymagało precyzyjnego posługiwania się kluczem i zamkiem. Inne zaś umiejętności komunikacyjnych – jak choćby gra „zapukaj, dotknij” (gdy badacz zastukał w stół, dziecko musiało dotknąć wierzchu mebla otwartą dłonią – a potem role się odwracały).
Dzieci poddano też testowi rozumienia opowiedzianej historii – po wysłuchaniu bajek były odpytywane ze szczegółów.
Naukowcy przyglądali się bacznie dziecięcym reakcjom – czy i jak często wystawiały języki podczas wykonywania zleconych zadań, czy zatrzymywały je raczej po lewej stronie ust, czy po prawej.
Z wcześniejszych badań już wiadomo, że dzieci mają tendencję do wystawiania języka do szóstego roku życia. Badaczki odkryły jednak pewną zależność – dzieci wystawiały język znacznie częściej w trakcie zabawy „zapukaj, dotknij”, a nie, jak przypuszczały, podczas wykonywania czynności wymagających szczególnej precyzji. Uważa się bowiem, że wystawianie języka towarzyszy wyłącznie procesom myślowym – okazuje się, że nie tylko.
Prawidłowość tę tłumaczy Christian Jarrett w piśmie „BPS Research Digest”. „Gra w zapukaj – dotknij wymusza na dzieciach szybką reakcję, nakazuje porozumiewać się za pomocą gestów, jest konstruktywna. A to fundamentalne elementy komunikacji, zaczątki języka” – wyjaśnia. Wystawianie języka ma być zatem rodzajem gestu, kodu porozumiewawczego dostosowanego do wieku małych ludzi.
Przebadane przez Forrester i Rodriquez dzieci zatrzymywały język po prawej stronie ust, co miałoby świadczyć o tym, że za czynność tę odpowiada lewa półkula mózgu. Czyli ta odpowiedzialna za rozwój języka u osób praworęcznych. Język – jak ruchy rąk czy mimika – pomaga najmłodszym kontaktować się z innymi i manifestować potrzeby. Wystawianie języka zaś poprzedza w zasadzie właściwy dialog.
Zdaniem naukowców dorośli (może z wyjątkiem Miley Cyrus) nie wystawiają już języka nazbyt często – ze względu na konotacje kulturowe.
Hipotezę o „odgestowym” pochodzeniu języka postawił już w 1930 r. Richard Paget. Dowodził on, że mowa ludzka rozwinęła się z odruchowych gestów i języka ciała. Nie tylko kończyny, ale także język i usta służyły bowiem porozumiewaniu się na pewnym podstawowym poziomie. Ponieważ ręce były stale zajęte pracą, język i wargi stały się głównymi organami odpowiedzialnymi za komunikację.
Warto zatem ugryźć się w język, nim wypowie się do dziecka słynne: „Nie wystawiaj języka, bo...”.