Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Zaglądanie do Otchłani

O naszych wyobrażeniach piekła

Fresk Giotta (z kościoła w Padwie) przedstawiający piekło, 1303-06 r. Fresk Giotta (z kościoła w Padwie) przedstawiający piekło, 1303-06 r. EAST NEWS
Podróż do krainy umarłych to motyw wielu mitologii i religii. Do piekieł zstąpił Jezus, zstąpił i Dante. Gdzie były owe piekła i jak je sobie wyobrażano?
Waza z okresu klasycznego z postaciami władców i sędziów Hadesu.Hulton Archive/Getty Images Waza z okresu klasycznego z postaciami władców i sędziów Hadesu.
Sąd Ozyrysa nad zmarłymi z egipskiej „Księgi Umarłych”, ok. 1200 r. p.n.e.Erich Lessing/EK Pictures Sąd Ozyrysa nad zmarłymi z egipskiej „Księgi Umarłych”, ok. 1200 r. p.n.e.
Jedna z cyklu ilustracji XIX- wiecznego grafika G. Doré do „Boskiej Komedii” Dantego.Ken Welsh/EAST NEWS Jedna z cyklu ilustracji XIX- wiecznego grafika G. Doré do „Boskiej Komedii” Dantego.

Rok temu w tureckim mieście Pamukkale odkryto Wrota do Hadesu. Zespół badaczy, kierowany przez archeologa Francesco D’Andaria z L’Università del Salento, miał znaleźć miejsce, skąd wypływa woda termalna, bogata w związki wapnia i dwutlenku węgla, tymczasem natrafił na ruiny rzymskiego sanktuarium boga podziemi Plutona (gr. Hades). Oprócz basenu, resztek świątyni i schodów znaleziono grotę, z której wydobywały się trujące opary.

Wrota do Hadesu w starożytnym Hierapolis (dziś Pamukkale) opisał w I w. grecki geograf i podróżnik Strabon. Widział, jak wpuszczane do nich przez kapłanów zwierzęta i ptaki padały martwe, nic więc dziwnego, że starożytni uznali pieczarę za wejście do świata zmarłych. Zarówno działanie wód, jak i chęć zobaczenia bram do zaświatów przyciągały do Hierapolis tłumy pielgrzymów. Ponieważ grota była niebezpieczna i jedynie kapłani wiedzieli, jak się zachowywać w jej pobliżu, antycznych turystów ostrzegano, ustawiając znaki. W listopadzie 2013 r. zespół D’Andaria natrafił na dwie rzeźby mitologicznych strażników zaświatów – żyjącego w podziemiach węża oraz psa, kuzyna trzygłowego Cerbera.

Bramy Hadesu

W religiach szamańskich, w których granica między światem ludzi i duchów jest płynna, szaman często wyprawia się, by spotkać duchy przodków. W niektórych miejscach, gdzie świat ziemski styka się ze światem umarłych, te spotkania są łatwiejsze. W starożytnych cywilizacjach basenu Morza Śródziemnego też wierzono, że podróż do krainy umarłych jest możliwa. Wśród mitycznych śmiałków, którym udało się tam wejść i wyjść, byli Gilgamesz, Herakles, Orfeusz i Odyseusz. Mitologie bramy do zaświatów lokowały zazwyczaj bardzo ogólnikowo, gdzieś na „końcu świata” lub głęboko pod ziemią. Ale Grecy byli bardziej precyzyjni, dzięki czemu wiemy, że Orfeusz, by się dostać do Hadesu, pożeglował na północ do mitycznego Gaju Persefony, Herakles wybrał wejście na Przylądku Tajnaron (na Peloponezie), a Hades porwaną Persefonę wprowadził do swego królestwa przez bramę niedaleko Enna na Sycylii. Starożytni sądzili, że wejście do zaświatów musi się też znajdować gdzieś u źródeł rzeki Acheron w Epirze, ponieważ była to jedna z rzek Hadesu. W sposób naturalny bram zaświatowych doszukiwano się też w miejscach niebezpiecznych, jak w uważanym za martwe wulkanicznym jeziorze Averno koło Neapolu czy właśnie pieczarze w Hierapolis, z której wydobywają się do dziś trujące opary.

Wiarę w to, że w pewnych miejscach znajdują się bramy do piekieł, przejęli od starożytnych chrześcijanie. Najbardziej jednoznaczne były dymiące wulkany (Hiszpanie, po przybyciu do Mezoameryki, Wrotami Piekieł nazwali wulkan Masaya), ale w każdym kraju aż roiło się od „diabelskich” wzniesień, pieczar i skał. Większość z nich nie była uznana oficjalnie przez Kościół, ale były wyjątki. Na przykład w Irlandii wielką popularnością cieszyła się legenda o jaskini koło klasztoru Reglis na wysepce na jeziorze Lough Dergh. Ponoć sam Jezus pokazał w niej św. Patrykowi okrągłą dziurę, z której wydobywały się śpiewy dusz, które trafiły do raju, i jęki potępionych. Grzesznikowi wystarczyło spędzić dobę w jej pobliżu, by jego grzechy były odpuszczone. Bliskość świata umarłych wystarczała.

Zaświaty na miarę

Śmierć wywołuje lęk, ale jednocześnie nadaje naszemu życiu sens i podnosi jego wartość. – Według teorii opanowywania trwogi wszelkie działania kulturotwórcze motywowane są myślą o niej, szczególnie dotyczy to różnych wizji tego, co się dzieje z człowiekiem po śmierci – mówi dr Małgorzata Zawiła z Instytutu Religioznawstwa UJ. – Na to, jak wyglądają zaświaty u różnych kultur, ma natomiast wpływ charakter i struktura danych społeczeństw oraz warunki geograficzno-atmosferyczne, w jakich żyją.

Dlatego skandynawski Hel (stąd niemieckie Hölle i angielskie Hell) był krainą mrozu, lodu i ciemności, natomiast otoczony rzekami i murami sumeryjski Kur pełen pyłu, kurzu i błota. Nie istnieje też jedno wyobrażenie o tym, co zmarli robią w zaświatach – według jednych żyją jak my, według innych cierpią; są tacy, którzy twierdzą, że egzystencja dusz przypomina stan wiecznego letargu. Tak było w hebrajskim miejscu pobytu zmarłych – Szeolu. Zresztą porównanie śmierci do snu nie jest całkiem przypadkowe. – Zarówno śmierć, jak i sen wprowadzają człowieka w rzeczywistość poza naszą świadomością i kontrolą. Dlatego wizje zaświatów często przypominają senne marzenia – raj to wyraz pragnień, piekło – koszmarów – tłumaczy dr Zawiła.

W starożytności kondycja duszy w krainie cieni częściej zależała od tego, kim zmarły był za życia i czy został odpowiednio pochowany. W basenie Morza Śródziemnego największą wagę do pochówku i zachowania ciała przykładali Egipcjanie, wierzyli bowiem, że tylko to gwarantuje człowiekowi odrodzenie, to oni też stworzyli pierwowzór sądu nad zmarłymi i mąk piekielnych. Z egipskich ksiąg zaświatowych dowiadujemy się, że po śmierci każdego czekała pełna przeszkód droga do krainy zachodniej. Tam zmarły stawał przed obliczem sędziego – boga Ozyrysa, który wysłuchiwał jego spowiedzi i ważył jego serce. Jeśli ważyło tyle, ile pióro bogini sprawiedliwości Maat, trafiał do raju, czyli na Pole Trzcin; jeśli jednak było cięższe, zjadała je Pożeraczka, a ciało trafiało w ręce demonów.

W greckim Hadesie sędziowie (Minos, Radamantys, Ajakos) pojawiają się dopiero w epoce klasycznej. Pierwsze opisy, które wyszły spod pióra Hezjoda i Homera ok. VIII w. p.n.e., przedstawiają krainę cieni jako miejsce posępne, mroczne i mgliste. Do tej otoczonej rzekami ognia i wody krainy można się było dostać tylko łodzią Charona i minąwszy pilnującego wejścia groźnego Cerbera. Najgorzej mieli przestępcy, którzy trafili na dno Hadesu, do Tartaru, gdzie skazani byli – jak Tantal czy Syzyf – na wieczne męki. Podział na piekło wyższe (łagodniejsze) i niższe (surowsze) zaadaptowało potem chrześcijaństwo.

Jezus w piekłach

Piekło jako miejsce potępienia grzeszników pojawia się w Nowym Testamencie, ale obrazowe opisy mąk i infernalnej struktury znamy głównie z apokryficznej Apokalipsy Piotra i Ewangelii Nikodema. Co prawda niektórzy teologowie sugerowali, że zbawienia dostąpią wszyscy, ale idea pustego piekła nie przekonała większości, która twierdziła, że potępieni zostaną w piekle na zawsze. Inna dyskusja rozgorzała, gdy św. Augustyn ogłosił, że do piekła trafią wszyscy nieochrzczeni, bo zaczęto się głowić nad tym, gdzie przebywają dusze noworodków oraz sprawiedliwych, którzy żyli przed narodzinami Chrystusa. W rezultacie ukuto teorię Otchłani (limbus). Najpóźniej, bo dopiero w XII w., pojawiło się na Zachodzie pojęcie czyśćca (prawosławie nigdy nie uznało go za realny byt).

Na pytanie, dlaczego Jezus, osoba bez grzechu, zstąpił do piekieł, znajdowano różne tłumaczenia. Podkreślano, że Syn Boga zszedł nie tyle do miejsca, gdzie przebywają potępieni, ile do krainy, gdzie trafiali wszyscy zmarli, bo stając się człowiekiem, musiał przebyć całą drogę od narodzin po śmierć, by zmartwychwstać. Inni, że celem wizyty w piekle było głoszenie ewangelii nawet w zaświatach. Religijne myślenie zdominował jednak pogląd, że zstąpienie do piekieł to triumf Syna Boga nad śmiercią i szatanem.

W sztuce wschodniej przeważał motyw triumfu przedstawiający Jezusa depczącego rozbite bramy piekieł i króla ciemności – zaznacza historyk sztuki dr Aleksandra Sulikowska z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ponieważ na Wschodzie silny był nurt wiary w powszechne zbawienie będące wynikiem zmartwychwstania, od XVII w. upowszechnił się też inny typ ikonograficzny – Chrystus wstępujący do Otchłani i wyprowadzający z niej wszystkich sprawiedliwych. Adam i Ewa oraz Dobry Łotr podążają za nim rzędem ku bramom raju. Oczywiście ikony nadal pokazywały grozę piekieł, bo na poziomie ludowym panowało przekonanie, że grzeszników czekają męki piekielne.

To nie scena zejścia Chrystusa do piekieł miała unaocznić ludziom koszmar tego miejsca, ale niezwykle popularne w średniowieczu w sztuce wschodniej i zachodniej sceny Sądu Ostatecznego. Szczególnie upodobało je sobie malarstwo zachodnie, które, służąc jako biblia pauperum (biblia ubogich), miało budować moralność ludu i utrzymywać go w bojaźni bożej. W sztuce pojawiły się bramy piekieł, płonący zamek szatana czy paszcza Lewiatana, ale największe wrażenie robiły dosadne sceny przedstawiające diabły i potwory zadające potępionym najwymyślniejsze tortury. Jednak najbardziej złożony obraz infernalny przeznaczony dla intelektualistów stworzył nie malarz, nie teolog, lecz poeta.

Wędrówka po kręgach

Dante Alighieri opisał w „Boskiej komedii” wyobrażenie kosmosu, tak jak przystało na XIV-wiecznego erudytę, czyli odwołując się do wiedzy starożytnych oraz ustaleń współczesnych mu naukowców. Poeta wymieszał wyobrażenia antyczne ze średniowieczną wyobraźnią ludową, bo jego piekło z jednej strony zapełniają stwory i postaci mityczne – jak Minos, Charon czy Parys – oraz historyczne – jak Wergiliusz czy Homer; z drugiej zaś strony pełno w nim diabłów i potworów przypominających koszmarne straszydła znane z późniejszych obrazów Boscha czy Memlinga. Jednak sama istota piekła jako miejsca przebywania grzeszników jest głęboko chrześcijańska, podobnie jak hierarchiczny model Wszechświata ze znajdującą się pośrodku Ziemią, unoszącym się nad nią rajem, podzielonym na tarasy czyśćcem i zagłębionymi w Ziemi kręgami piekieł.

W dantejskim kosmosie położenie w przestrzeni niesie także informację moralną. – Wynika ona z arystotelesowskiego przeświadczenia, że najcięższe grzechy to te popełnione z wykorzystaniem odróżniającego nas od zwierząt rozumu, dlatego w dziewiątym kręgu piekła znaleźli się Brutus i Judasz – zdrajcy najświętszych autorytetów, czyli cesarza i Chrystusa – tłumaczy prof. Piotr Salwa, italianista i dyrektor Stacji Naukowej PAN w Rzymie. – Dante jest kwintesencją średniowiecza głównie dlatego, że uważa świat za mechanizm, który da się logicznie wytłumaczyć, zamykając go w jednej wizji, podobnie jak robili to autorzy rozmaitych summ, obejmujących całość wiedzy teologicznej czy filozoficznej. Nic dziwnego, że napisany po włosku poemat Dantego odniósł sukces i stał się pierwszym nowożytnym dziełem wykładanym i komentowanym na średniowiecznych uniwersytetach.

Po okresie oświecenia, kiedy „Boska komedia” popadła w niełaskę, zachwycił się nią na nowo romantyzm. W XIX w. poemat zilustrował Gustave Doré, w XX w. sam Salvador Dalí, a w 1989 r. Peter Greenaway nakręcił na jego podstawie serial. Ostatnio sięgnęła po niego popkultura i Dan Brown. – Dantologia kwitnie w USA i Włoszech, gdzie wykłady o „Boskiej komedii” przyciągają tłumy, ukazują się studia i monografie, czasami wracające do powstałych jeszcze w XIX w. pomysłów, jakoby poemat był manifestem nieortodoksyjnej sekty, głoszącej pogląd, że Kościół zdradził myśl Chrystusa. To pokazuje, że monumentalne dzieło Dantego można interpretować na różne sposoby, ale do dziś nikt nie odważył się go naśladować – mówi prof. Salwa. Inną przyczyną, dla której coraz mniej osób zainteresowanych było wyprawą do piekieł, stał się fakt, że nagle przestały one istnieć.

Piekła zawalenie

Wizja piekieł pełnych diabłów i mąk, stworzona w średniowieczu, zdominowała fantazję religijną, ale nie utrzymała się jako wzorzec teologiczny. Katastrofą dla tego obrazu świata były odkrycia Kopernika i Galileusza. – Nauka udowodniła, że nie ma czegoś takiego, jak sfery kosmiczne ani podziemne, to spowodowało, że zawaliła się bardzo logiczna, wypracowana przez średniowiecznych teologów, kosmiczna hierarchia będąca źródłem religijnych metafor – mówi prof. Tadeusz Bartoś z Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. – Nagle zstąpienie do piekieł czy wstąpienie do nieba zostały wyprane z treści, pozostała doktryna, którą trzeba było jakoś zagospodarować, co do dziś się teologii nie do końca udało.

Przełom polegał na zwróceniu się ku człowiekowi, co w filozofii zostało wyrażone kartezjańskim „myślę, więc jestem”. Podobnie w religii. W 1540 r. powstał zakon jezuitów z ćwiczeniami duchowymi, które miały pomóc w przejściu drogi wewnętrznej prowadzącej człowieka do Boga. – Ponieważ nie można było już w kosmosie zlokalizować piekła i nieba, doszukano się ich w stanach wewnętrznych człowieka – tłumaczy prof. Bartoś. – Choć nadal używamy starej terminologii, diametralnie zmieniła ona swoje znaczenie. Od XVI w. mamy do czynienia z psychologizacją religii, a ostatnio dochodzi do tego sekularyzacja. Wraz z zawaleniem się obrazu świata zniknęła możliwość logicznej argumentacji, co powoduje sprowadzenie jej do ludowej religijności, łączącej magiczność z intensywnym doświadczeniem i uzależnieniem od grupy.

Kościół nie straszy już piekłem, w którym diabły gotują potępionych w smole, ale jest ono nadal obecne w symbolice i ikonografii chrześcijańskiej. W krajach prawosławnych ma wręcz miejsce renesans mocno osadzonego w tradycji malarstwa ikonowego, w scenach piekielnych pojawiają się nawet współczesne motywy. – Na ikonie w jednym z kościołów w czarnogórskiej Podgoricy widziałam w piekle postaci Stalina i Lenina – wspomina dr Sulikowska. I chociaż kwestia lokalizacji krainy potępionych nie spędza już teologom snu z powiek, to respekt i strach przed tym miejscem nadal jest obecny. Religia to złożona rzeczywistość, na którą składa się oficjalna wykładnia teoretyków z elit kościelnych oraz spontaniczna wiary ludu. – Do dziś wierzenia eschatologiczne przesiąknięte są wyobrażeniami o cudowności tego świata i przenikaniu się sfery sacrum i profanum. To nie wszystko, z badań socjologicznych wynika, że ok. 20 proc. Polaków wierzy w reinkarnację, przy czym, w przeciwieństwie do buddystów, u nas ta inkarnacja jest stanem pożądanym – mówi dr Zawiła.

Być może jedna z przyczyn, dla których myśl o odrodzeniu w innym ciele jest miła, wynika ze strachu przed tym, gdzie możemy trafić po śmierci. Jeszcze zdarza się, że na wsiach wkładane są do trumny zmarłego rzeczy, które mogą mu się przydać w zaświatach – różaniec, by pochwalić się pobożnością przed św. Piotrem; karty, by mieć w zaświatach jakąś rozrywkę; i butelka wódki, jakby tam trzeba było kogoś przekupić.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Nauka; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Zaglądanie do Otchłani"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną