W kilku europejskich krajach mówi się już o kilkunastu śmiertelnych ofiar zatruć oraz kilkuset zachorowaniach na ciężką biegunkę z licznymi powikłaniami. Główny winowajca, pałeczka okrężnicy Escherichia coli, ma raptem 2 mikrometry długości. Gdyby otaczające nas zewsząd zarazki nie były tak małe, łatwiej byłoby się przed nimi bronić – przede wszystkim widzielibyśmy je na warzywach i owocach przynoszonych do domu. Wtedy każdy pamiętałby o tym, by je przed spożyciem starannie umyć!
Z bakterią Escherichia coli jest ten problem, że nie jest ona w naszym organizmie czymś zupełnie obcym. Jej szczepy żyją swobodnie w przewodzie pokarmowym, spełniając w nim pożyteczną rolę: pomagają rozkładać pokarm, przyczyniają się do produkcji witamin z grupy B i K. Gorzej, gdy wydostaną się z jelit do układu moczowego lub płynu mózgowego, bo wtedy może dojść do zakażeń.
Ale to nie wszystko. W świecie mikrobów, podobnie jak wśród ludzi, istnieje olbrzymia różnorodność gatunków. Choć tradycyjne pałeczki okrężnicy na co dzień zasiedlają nasz przewód pokarmowy, pewna ich odmiana może być w układzie pokarmowym bardzo niebezpieczna – wtedy właśnie dochodzi do zatrucia pokarmowego, z którym boryka się obecnie wielu Europejczyków. To szczep EHEC – w nomenklaturze medycznej nazywany enterokrwotocznym, gdyż wywołuje ostrą krwistą biegunkę i tzw. zespół hemolityczno-mocznicowy. Zwykłe biegunki nie są specjalnie groźne – choć mogą prowadzić do silnego wyczerpania i odwodnienia organizmu - nie uszkadzają innych narządów. W tym wypadku toksyna wytwarzana przez szczep EHEC wywołuje groźną niewydolność nerek i niszczy erytrocyty, czyli podstawowe komórki krwi. Gdy przestają funkcjonować nerki – umiera cały organizm, w którym dochodzi do masowego zatrucia. Taka sekwencja wydarzeń doprowadziła do śmiertelnych przypadków zatrucia słynnymi już hiszpańsko-niemieckimi ogórkami.