Bezchmurne niebo, ciepło, kwitnące kwiaty i zieleniące się drzewa. Prawdziwy raj. Tak było w kwietniu tego roku. Ale te wiosenne dni okazały się wspaniałe nie tylko za sprawą wyjątkowo sprzyjającej aury: nad naszymi głowami nie brzęczały jeszcze chmary kąsających owadów. Te stworzenia rok w rok psują nam każdy wypad na łono natury. Gdy w maju robi się cieplej, atak przypuszczają malutkie gryzące meszki, do których szybko dołączają zastępy komarów. I tak jesteśmy nękani do jesieni.
Przez wiele stuleci teologowie chrześcijańscy zapatrywali się w rzekomo harmonijne piękno natury jako odbicie nieskończenie doskonałego i dobrego umysłu Stwórcy. Można się dziś zastanawiać, czy obecność w tym boskim planie meszek, komarów, gzów i innych dręczących nas owadów była rzeczywiście niezbędna albo czemu nie stała się argumentem przeciw genialnemu boskiemu dziełu. Dla porządku warto w tym miejscu dodać, że owady były jedną z przyczyn utraty wiary przez Karola Darwina. W tym konkretnym przypadku chodziło o pewien gatunek os składających jaja m.in. w ciele gąsienic – wylęgające się z nich larwy zjadają ofiarę żywcem od środka, co dla autora teorii ewolucji było niewytłumaczalnym okrucieństwem, całkowicie sprzecznym z wizją dobrego Stwórcy.
A gdyby tak spróbować ten (nie)boski porządek natury poprawić? Czy dałoby się – np. za pomocą inżynierii genetycznej i bez negatywnych konsekwencji dla środowiska – pozbyć raz na zawsze choćby tylko niektórych owadów, np. natrętnych komarów. Owszem, dokuczają nam, ale są zbyt ważnym elementem ekosystemu. Ryby i inne stworzenia zjadają ich larwy, dorosłymi owadami pożywiają się m.in. ptaki. To bardzo głupi pomysł! – przekonują naukowcy. Choć nie wszyscy.
Świat bez komarów?
Prestiżowy brytyjski tygodnik „Nature” opublikował artykuł pod budzącym nadzieję tytułem „Świat bez komarów”. To ogromnie ciekawa lektura, zawierająca opinie wielu uczonych, którzy wcale nie okazują się tak jednomyślni w kwestii pozbycia się małych krwiopijców.
Wprawdzie polskie komary są niemal całkowicie niegroźne (poza swędzeniem po ukłuciu nie są nam w stanie nic zrobić i nawet krwi wypijają niedużo), ale w innych rejonach świata, głównie tropikalnych, ich afrykańscy kuzyni roznoszą wiele niebezpiecznych chorób – m.in. wirusy żółtej febry, dengi, chikungunya, japońskiego zapalenia mózgu, gorączki Doliny Ryftowej i Zachodniego Nilu. Ta ostatnia przeniosła się zresztą za pomocą komarów na północną półkulę, wywołując w 2000 r. panikę w USA, gdzie m.in. na pewien czas zamknięto słynny Central Park w Nowym Jorku, a miasto spryskano pestycydami po wykryciu owadów przenoszących wirusa.
Najbardziej krwawe żniwo zbiera jednak malaria. Komary są inkubatorem wywołującego ją jednokomórkowego pierwotniaka, który dzięki nim co roku dostaje się do organizmów ćwierci miliarda ludzi, spośród których ponad milion umiera. Na malarię wciąż nie udało się znaleźć skutecznej szczepionki i dlatego niektórzy naukowcy kierują uwagę na transportujące pierwotniaki owady. Podejmowane są próby ich genetycznej modyfikacji, by nie były w stanie przenosić niebezpiecznych pierwotniaków lub wyeliminowania gatunków roznoszących chorobę.
No właśnie – pozbycie się tylko łaknących ludzkiej krwi komarów wydaje się na pierwszy rzut oka łatwiejsze do przeprowadzenia i zaakceptowania. Na świecie sklasyfikowano bowiem ok. 3,5 tys. gatunków tych owadów, spośród których jedynie ok. 200 żywi się krwią człowieka. A ściślej mówiąc, krwiopijcami są wyłącznie samice, i to w okresie przed złożeniem jaj, gdyż krew jest znacznie bardziej wartościowym energetycznie posiłkiem niż nektar kwiatów (w Polsce mamy 47 gatunków, a dwa najbardziej rozpowszechnione to komar brzęczący i widliszek, niestety obydwa kłujące ludzi).
Polowanie na renifera
Jednak nawet te stanowiące mniejszość krwiopijcze gatunki odgrywają ważną rolę w ekosystemach. Komary pojawiły się bowiem na Ziemi już 100 mln lat temu i długo ewoluowały razem z innymi organizmami. Dlatego są ważnym elementem w łańcuchu pokarmowym oraz jako organizmy zapylające rośliny. Ich eliminacja byłaby niebezpieczna np. dla ogromnych obszarów tundry – od Kanady po północną Rosję. Okresowo występuje tam tak dużo komarów, że ich gęste i ogromne chmury potrafią przypadkowo zadusić renifera, zatykając jego drogi oddechowe.
Dlatego na Alasce i w Kanadzie stada karibu starają się omijać miejsca, gdzie występuje dużo tych owadów (z jednego renifera komary potrafią wyssać do 300 ml krwi dziennie). Ich eliminacja mogłaby zmienić trasy migracji reniferów, co odcisnęłoby piętno na ekosystemie (szczególnie roślinach, które zwierzęta te zjadają, ale którym również dostarczają substancji odżywczych w postaci naturalnego nawozu). Jednak prawdziwą tragedię eliminacja komarów wywołałaby, zdaniem części uczonych, wśród ptaków. Mogłaby np. wyginąć aż połowa ptaków migrujących do tundry, by się tam rozmnażać – tak przynajmniej szacuje Bruce Harrison, entomolog z North Carolina Department of Environment and Natural Resources. Również badania przeprowadzone w Camargue, na południu Francji, wykazały, że na terenach, które spryskano środkiem komarobójczym, w gniazdach jaskółek oknówek znajdowały się średnio tylko dwa pisklaki, a nie trzy, jak przed stosowaniem chemikaliów.
Niestety, to samo może dotyczyć ryb, i to nie tylko tych występujących na północy globu. „Larwy komarów są łakomym i łatwym do złapania kąskiem. U niektórych gatunków ryb sposoby zdobywania tego pokarmu wyewoluowały dawno temu i są genetycznie uwarunkowane. Przykładem może być wyspecjalizowana w polowaniu na larwy komarów gambuzja pospolita” – twierdzi w rozmowie z „Nature” entomolog Richard Merritt z Michigan State University. Nie wiadomo więc, czy ryby byłyby w stanie przestawić się na inny pokarm. Jeśli nie, także one zniknęłyby wraz z komarami. A przecież również stanowią niezwykle ważny element łańcucha pokarmowego. Nie można też zapominać, że komarami pożywiają się także pająki, jaszczurki czy żaby.
Nie wszyscy podzielają te obawy, że wyeliminowanie komarów przyniosłoby niepowetowane straty. Do tej grupy uczonych należą m.in. biolog Cathy Curby z US Fish and Wildlife Service w Fairbanks na Alasce oraz Janet McAllister, entomolog z Centers for Disease Control and Prevention w Fort Collins. Ich zdaniem szacunki dotyczące zawartości tych owadów w diecie ptaków czy nietoperzy zostały w niektórych badaniach zawyżone. Ponadto w przyrodzie jest wiele pozycji w menu, więc owadożerne zwierzęta, a nawet rośliny, nie wymarłyby z głodu w świecie wolnym od niektórych gatunków komarów. „Jedyne, czego powinniśmy oczekiwać od tych owadów, to żeby zniknęły” – ostro podsumowuje swoje poglądy Janet McAllister. Tym bardziej że na terenach, na których pozbyto się komarów lub znacznie ograniczono ich liczbę, nie doszło do żadnej ekologicznej katastrofy.
Entuzjazm ten studzi Joe Conlon, reprezentujący American Mosquito Control Association. Według niego, jeśli nawet udałoby nam się wyeliminować żywiące się ludzką krwią komary bez stwarzania dużego zagrożenia dla środowiska, to pozostawią one po sobie niezasiedloną niszę. A ona natychmiast zostanie zajęta przez inne zwierzęta. Nie możemy przewidzieć czy stworzenia, które pojawiłyby się na miejsce komarów, byłyby gorsze czy lepsze z ludzkiego punktu widzenia.
Nie należy również zapominać , że nawet gdybyśmy chcieli pozbyć się komarów, nie dysponujemy żadnymi sprawdzonymi metodami, pozwalającymi precyzyjnie eliminować konkretne gatunki (patrz: ramka „Komarze wojny”). Wygląda na to, że likwidacja uprzykrzających nam życie owadów miałaby nie tylko trudne do oszacowania konsekwencje dla środowiska, ale i że marzenie to jest po prostu nierealne.
Dlatego, zamiast fantazjować o lecie bez uciążliwego bzyczenia, lepiej poszukać skutecznych środków odstraszających komary lub przynajmniej zainstalować w oknach moskitiery.
Krew, pot i ser
• Samica komara potrafi wypić od 0,001 do 0,01 ml krwi (w zależności od gatunku); po ok. 2–3 dniach od ukąszenia składa jaja.
• Samce żyją kilka dni, samice nawet do kilku miesięcy (to również zależy od gatunku).
• Samice wysysają krew za pomocą specjalnej kłujki, ale zanim to zrobią, wpuszczają ofierze odrobinę śliny zawierającej substancje zapobiegające krzepnięciu krwi i znieczulające; to właśnie one powodują zaczerwienienie, obrzęk i swędzenie.
• Komary latają z prędkością do 2,5 km/godz.; większość owadów nie przemieszcza się dalej niż ok. 1,5 km od miejsca, gdzie się wylęgły; skrzydła samic potrafią uderzać nawet kilkaset razy na sekundę (stąd charakterystyczne brzęczenie).
• Długa ewolucja spowodowała, że komary wytworzyły kilka sposobów lokalizacji ofiar; namierzają je za pomocą termowizji – wyczuwają obiekty cieplejsze od otoczenia; potrafią również wykryć z kilkudziesięciu metrów wyższe stężenie dwutlenku węgla, pochodzącego z wydychanego przez ofiary powietrza; reagują również na zapach składników potu rozkładanego przez bakterie (wykazano, że przyciąga je parmezan – ser ten wytwarzają bowiem mikroorganizmy z tej samej rodziny, która występuje na nogach wielu ludzi).
• Uważa się, że niektóre osoby bardziej niż inne przyciągają komary; nie zostało to jednak naukowo udowodnione, aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów sugerują, że komary mogą preferować ludzi z wyższym poziomem cholesterolu, kwasu foliowego; lubią także zapach perfum i szamponów.
• Komary nie przenoszą wirusa HIV.
• Substancją, która najlepiej odstrasza komary, jest związek chemiczny o skróconej nazwie DEET.
Komarze wojny
Kilka potyczek z komarami udało się wygrać, choć zwycięstwa te zostały okupione stratami. Jak dotąd najbardziej skutecznym środkiem w walce z przenoszącymi malarię owadami okazał się DDT, organiczny związek chemiczny po raz pierwszy uzyskany w laboratorium w drugiej połowie XIX w. Za odkrycie jego wyjątkowych owadobójczych właściwości Nagrodę Nobla w 1948 r. otrzymał Paul Müller. Użycie DDT znacznie zredukowało liczbę przypadków malarii, głównie w Azji, oraz pomogło ją ostatecznie zlikwidować w USA i Europie. Jednak środek ten, początkowo uważany za nieszkodliwy dla ssaków i ptaków, okazał się nieobojętny dla ich organizmów i dziś jest zakazany w wielu krajach.
Z kolei w Brazylii malarię ograniczono za pomocą toksycznego preparatu o nazwie Paris Green (służącego przede wszystkim jako trutka na szczury). Dziś na mniej niebezpieczne niż DDT chemikalia oraz siatki chroniące przed komarami wydaje się na świecie prawie 4 mld dol. rocznie (dane za 2010 r.). Cały czas trwają też prace nad poszukiwaniem środków bezpiecznych dla środowiska i działających wybiórczo na komary, a nawet ich określone gatunki. Oto niektóre z nich:
• w laboratoriach USA opracowano substancję działającą na materiał genetyczny komarów (RNA), który wywołuje samobójczą śmierć komórek w organizmach samic gatunku Aedes aegypti, przenoszącego wirusa żółtej febry i występującego w Ameryce Płd., na Florydzie oraz w środkowej i południowej Afryce. Środek nie został jeszcze przetestowany w większej skali;
• wprowadzenie do populacji sterylnych samców; w ten sposób wyeliminowano na obszarze USA muchę śrubową, składającą jaja w ranach ludzi i zwierząt. Sterylizację larw przeprowadzano za pomocą promieniowania jonizującego. Jednak badania naukowców z Florida Medical Entomology Laboratory dowiodły, że samice komarów Aedes aegypti mogą być zapładnianie przez samce innego gatunku, Aedes albopictus, roznoszącego więcej chorób. Wyeliminowanie jednego gatunku może więc spowodować zastąpienie go przez inny, groźniejszy dla człowieka. Ponadto, metody sterylizacji samców komarów nie przetestowano jeszcze na szerszą skalę;
• w 2003 r. na wyspach w pobliżu Florydy udało się niemal całkowicie wyeliminować komary dzięki pułapkom przyciągającym dwutlenkiem węgla. To jednak metoda dobra do stosowania tylko na lokalną skalę – w ogródkach czy na małych wyspach.