wideo
Obejrzyj rozmowę
Skąd się wziął się Seth Lloyd? Na początku były bity, jednostki informacji, wygenerowane przez jakiś kwantowy Przypadek, fluktuację zwaną umownie Wielkim Wybuchem. Ich nośnikiem była (i jest do dziś) każda cząstka elementarna, która powstała od tamtej pory; każdy jej stan (kwantowy) reprezentuje bowiem jeden (kwantowy) bit. Następnie owe bity zaczęły być przetwarzane wedle instrukcji, które zwykliśmy nazywać prawami fizyki. Co w ten sposób obliczał Wszechświat? Siebie. Swoje własne zachowanie. W wyniku nieustających obliczeń Wszechświat stawał się coraz bardziej złożony. Powstawały gwiazdy, planety, a na nich istoty żywe, w końcu ludzie, a wśród nich Lloyd. Aby do tego doszło, potrzeba było - jak on sam szacuje - mniej więcej 10122 operacji na 1092 (kwantowych) bitach.
"Życie, język, istoty ludzkie, ludzkość, kultura - wszystko zawdzięcza swe istnienie wrodzonej zdolności materii i energii do przetwarzania informacji" - pisze Lloyd w wydanej w 2006 r. książce "Programming the Universe. A Quantum Computer Scientist Takes On the Cosmos" ("Programując Wszechświat. Informatyk kwantowy bierze się za Kosmos"), zuchwałej próbie zasypania odwiecznej przepaści między Materią a Umysłem. Gdzieś u podstaw wszystkich tych zjawisk leży bit, wierzy Lloyd.
Rozmowa z fizykiem - w Niezbędniku Inteligenta Plus, dodatku tygodnika POLITYKA (polityka.pl)