Moje miasto

Poznań nie jest miastem kościelnym, jak wiele innych w naszym kraju

Tęczowe flagi na ulicach Poznania Tęczowe flagi na ulicach Poznania Robert Woźniak / Agencja Gazeta
Po raz kolejnymi ulicami Poznania przejdzie Marsz Równości. Po raz pierwszy z patronatem prezydenta Jacka Jaśkowiaka.

Wielkopolskie Stowarzyszenie Stone Wall, walczące o prawa osób LGBT, organizuje każdego roku Poznań Pride Week. Tegoroczny „Tydzień Dumy” zakończy Parada Równości – piknik i marsz osób należących do mniejszości tożsamościowych LGBT oraz ich przyjaciół.

Marsz przejdzie ulicami Poznania (od KontenerArt nad Wartą do rynku) w sobotę 11 sierpnia. Impreza zaczyna się o 11 i potrwa do 17. Jak zwykle w takich przypadkach nastąpiła mobilizacja środowisk narodowo-katolickich, które uczynią wszystko, co w ich mocy, aby popsuć święto równości i wolności, demonstrując w tym samym czasie i możliwie najbliżej trasy przemarszu swoją nietolerancję, wstręt i nienawiść do tych wartości oraz do osób mających odwagę żyć inaczej, niż nakazuje swym wiernym Kościół katolicki.

Osoby prywatne oraz organizacje nacjonalistyczne i katolickie zgłosiły aż 36 różnego rodzaju wydarzeń ulicznych. I bardzo dobrze – o to właśnie chodzi, by przesłanie tolerancji, równości i radości życia prowokowało zgorzkniałych frustratów i zakłamanych świętoszków do ujawnienia się. Jak zawsze w takich przypadkach twarze radosne staną na wprost twarzy pełnych gniewu i wrogości. Te drugie będą mogły przejrzeć się w tych pierwszych jak w lustrze.

Poznań wyzwolony

Bo to nie jest tak, że marsze równości wcale nikogo nie prowokują. Oczywiście, że prowokują! Taki jest przecież sens publicznego manifestowania swej tożsamości i podmiotowości. Kto tej tożsamości i podmiotowości uznać i szanować nie chce, ten siłą rzeczy jest prowokowany do ujawnienia się. Wszelkiej maści nienawistnicy na hasło „równość” wychodzą na ulicę, by pokazać, jak bardzo zazdroszczą tym, którzy mogą żyć w wolności i nie podlegają opresyjnym normom społeczności kontrolowanej przez wymogi religii.

Złość odczuwana przez ludzi zamkniętych w opresyjnym systemie w stosunku do takich, którym udało się z tego systemu wyjść, nazywa się resentymentem. Parada Równości jest wyzwaniem rzuconym właśnie resentymentowi. Ale wyzwaniem przyjaznym. Jest bowiem zaproszeniem do wewnętrznego wyzwolenia, skierowanym do wszystkich tych, którzy odczuwają wrogość i lęk przez innością, męcząc się z własnymi uprzedzeniami. Osoby LGBT nie chcą nikomu niczego zabronić ani narzucić – chcą tylko, by pozwolono im być sobą.

Katolików trzeba uczyć o tolerancji

Właśnie „być sobą” – bo o ile wielkim zwycięstwem demokracji nad opresyjnym religianctwem jest zniesienie prawnej dyskryminacji gejów i lesbijek, o tyle pozostał jeszcze jeden bastion do obalenia – spychanie tożsamości LGBT w obszar wstydliwej prywatności. Otóż nie, bynajmniej nie wystarczy, że współcześni katolicy i narodowcy tak radykalnie odeszli od postawy swoich duchowych przodków i ojców założycieli, że odżegnują się od wszelkich prześladowań i uznają równouprawnienie gejów i lesbijek z osobami heteroseksualnymi. Nie wystarczy, bo wciąż uważają tę „inną miłość” za nieobyczajną i wstydliwą, domagając się, by osoby należące do mniejszości seksualnych publicznie nie manifestowały swej orientacji – tak jak gdyby była czymś złym i wstydliwym. Otóż nie jest czymś złym i wstydliwym. I tego właśnie trzeba katolików nauczyć. Jeśli nie jest nieobyczajne, by pary heteroseksualne chodziły za rękę bądź przytulały się w miejscach publicznych, nie jest to również nieobyczajne w przypadku par jednopłciowych. Nieobyczajne jest za to okazywanie niechęci i wszelkie formy agresji w stosunku do osób LGBT. Tego przesłania moralnego i obyczajowego brakuje w szkole i w kościele.

Marsze równości są ważne

Skąd ludzie chowani w atmosferze resentymentu i wrogości wobec „innych” mogą się dowiedzieć, że geje i lesbijki mają takie same prawa nie tylko w konstytucji, lecz również na ulicy? Muszą doświadczyć tego na własnej skórze. Muszą na własne oczy zobaczyć, że w przestrzeni publicznej wolnego kraju i demokratycznego społeczeństwa bez przeszkód mogą swoje procesje urządzać katolicy, a osoby LGBT swoje marsze. Ich status jest dokładnie taki sam. I to właśnie jest lekcja demokracji i tolerancji, jaką osoby LGBT dają katolikom i nacjonalistom. A ponadto – co nie jest bez znaczenia – dodają otuchy tym kilku procentom osób żyjących w tzw. środowiskach konserwatywnych, które muszą ukrywać bądź wypierać swoją tożsamość LGBT. Marsze równości są dla nich zachętą, aby dokonać samowyzwolenia. Ucieczka od katolicyzmu i napiętnowania nie prowadzi w próżnię!

Warto odnotować, że tegoroczna Parada Równości cieszy się patronatem prezydenta Poznania. Jacek Jaśkowiak nie tylko pójdzie z manifestantami, lecz będzie tam całkiem oficjalnie – jako prezydent miasta i patron imprezy. A że z pewnością nie będzie ona pozbawiona elementów walki o wolność sądów i szacunek dla konstytucji, tym bardziej należy docenić obywatelskie zaangażowanie tego polityka. Warte odnotowania jest również to, że MPK miała odwagę wywiesić tęczowe chorągiewki na poznańskich tramwajach – nie uczyniła tego z własnej inicjatywy, lecz za opłatą, niemniej wobec spodziewanej agresji społecznej w stosunku do tego symbolu był to akt odwagi i dowód na to, że Poznań nie jest miastem kościelnym, tak jak wiele innych w naszym kraju. Dziś i ja czuję się poznaniakiem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama