Moje miasto

Różne stany różnych muz

Kraków kulturalny

Naszpikowana elektroniką wystawa Podziemia Rynku stała się turystycznym hitem. Naszpikowana elektroniką wystawa Podziemia Rynku stała się turystycznym hitem. Adam Brzoza / Fotonova
KRK Anno Domini 2014 to miasto pełne imprez realizowanych na bogato. Choć podobno wszyscy już stąd wyjechali.
Poeta z USA Roger Reeves (z lewej) i Jamajczyk Ishion Hutchinson podczas Krakowskiego Spotkania Poetów w 2013 r.Stanisław Rozpędzik/PAP Poeta z USA Roger Reeves (z lewej) i Jamajczyk Ishion Hutchinson podczas Krakowskiego Spotkania Poetów w 2013 r.

Kraków się skończył – narzekają jedni. – Nigdy nie było lepiej – odpowiadają drudzy. Faktom nikt nie przeczy: po 1989 r. w krakowskiej kulturze bywało nieźle siłą rozpędu: tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2000, wielkie nazwiska kojarzone z miastem: Kantor, Miłosz, Szymborska, Penderecki, Wajda, Lem, Mrożek, Skrzynecki z Piwnicą pod Baranami.

Po przełomie wieków nadeszła jednak wielka smuta – aż do momentu, gdy 6 lat temu Kraków postanowił wydać miliony na kulturę.

Pustynia kulturalna…

Zima 2004 r.: – Jedyna kultura, jaka obrodziła w Krakowie, to kultura kefirowych bakterii – podsumowuje wtedy fotografik Andrzej Pilichowski vel Ragno. Regionalna TVP za najbardziej doniosłe wydarzenia roku uznaje paradę smoków na nadwiślańskich bulwarach oraz saloniki poetyckie Anny Dymnej w Teatrze im. Słowackiego (ich gospodyni cieszy się, że „przychodzące tu starsze panie odnalazły sens życia, bo mają po co ubierać suknie”). Głośne niegdyś teatry spadają do regionalnych lig, program słynnych Reminiscencji Teatralnych (przegląd scen alternatywnych i eksperymentalnych) powstaje na beczkach z piwem na zapleczu studenckiego baru. Obrażona na miasto Elżbieta Penderecka wywozi Festiwal Beethovenowski do Warszawy. We Wrocławiu znika dyrektor Krystyna Meissner skonfliktowana z zespołem Starego Teatru (tam odniesie sukces z festiwalem Dialog). Cicho o noblistach: Wisławie Szymborskiej (pisze sporadycznie), umiera Czesław Miłosz.

Sugestywny symbol upadku: spalone zgliszcza dekoracji i zarośnięta chwastami ścieżka z fikcyjnych żydowskich nagrobków, jakie pozostawili po sobie w 1993 r. filmowcy z USA, kręcący w kamieniołomie Liban „Listę Schindlera”.

Z dna można się już tylko gwałtownie odbić. Po wejściu Polski do Unii Kraków staje się modny wśród turystów z zagranicy. To właśnie m.in. oblężenie „pijanych Angoli” sprawia, że władze biorą się wreszcie poważnie za kulturę.

...i wielkie boom

Twarzą zmian jest niespełna 30-letni muzykolog Filip Berkowicz, od 2007 r. pełnomocnik prezydenta Jacka Majchrowskiego ds. kultury i promocji miasta. Przekonuje rządzącego drugą kadencję polityka do radykalnej rewolucji. 6 zmysłów – tak nazywa się sztandarowy projekt sześciu krakowskich festiwali (Misteria Paschalia, Sacrum Profanum, Selector Festival, Art Boom, Off Camera i Boska Komedia), który startuje z wielką pompą w 2008 r. Złośliwi powiedzą później, że pochłania 90 proc. rocznego budżetu miasta. W rzeczywistości pieniądze na kulturę to ok. 4 proc. tego budżetu (corocznie 120–140 mln zł na wydatki bieżące plus kilkanaście milionów na doraźne inwestycje; w kryzysowych latach 2012–13 na inwestycje poszło już tylko około miliona).

Co prawda prezydent – jak mówią – za kulturą nie przepada, ale stopniowo otacza się grupą autentycznych zapaleńców. Obok Berkowicza to m.in. Magdalena Sroka, obecna wiceprezydent Krakowa. Dzięki pokaźnym funduszom mogą kreować markowe wydarzenia.

Do Krakowa zjeżdżają więc artyści z najwyższej półki. Jeśli chodzi o samych tylko muzyków: Aphex Twin, Jónsi, członkowie Radiohead i Portis­head, grupy Kraftwerk i Sigur Rós, kompozytor Steve Reich na koncertach w industrialnych przestrzeniach dawnej ocynowni kombinatu w Nowej Hucie. Miasto szczodrze ich wynagradza, publiczność wykupuje bilety na pniu, sponsorzy zacierają ręce. Festiwalami entuzjazmują się zagraniczne media: dziennik „Guardian”, prestiżowy magazyn „Gramophone”, BBC Music Magazine, telewizja Mezzo.

Festiwalopląs

Rozwijają się: festiwal teatralny Boska Komedia Bartosza Szydłowskiego (the best of wszystkich znaczących scen Polski, organizowany często z większym rozmachem niż Warszawskie Spotkania Teatralne), poświęcony sztukom wizualnym ArtBoom oraz muzyczny Unsound. Ten ostatni z małego przeglądu muzyki elektronicznej stworzonego przez Mata Schulza, mieszkającego w Krakowie zapaleńca z Australii, stanie się jedną z najlepiej postrzeganych platform promocyjnych nowej muzyki w świecie. Z zagranicznymi edycjami m.in. w Nowym Jorku, Londynie, Adelajdzie. Schulza i jego partnerkę Gosię Płysę „The New York Times” ochrzci mianem „światowych ambasadorów polskiej muzyki”.

Na bardzo wysokim poziomie stoją coroczne edycje Miesiąca Fotografii. Dzięki finansowym zastrzykom nabierają życia wegetujące dotąd inicjatywy: najstarszy w kraju – Krakowski Festiwal Filmowy, któremu miasto „sprezentowało” mocną konkurencję w postaci naszpikowanej gwiazdami Off Plus Camery; popularność ugruntowuje Festiwal Kultury Żydowskiej, młodnieją Reminiscencje Teatralne. Do listy sukcesów można też dopisać: 30-tysięczną frekwencję na plenerowym Coke Life Music Festival, świetny zestaw wykonawców na festiwalu muzyki elektronicznej Selector oraz cykl Opera Rara, który jest kolejnym konikiem Berkowicza.

Berkowicz ze Sroką tryumfują. Wrocław patrzy z zazdrością, Warszawa uważnie. Wrocławski prezydent Rafał Dutkiewicz lubił podgryzać Kraków, teraz nie komentuje. Krakowska Off Camera ma na starcie większy budżet niż jego oczko w głowie – festiwal Era Nowe Horyzonty.

Kosztowny wydatek

Jacek Majchrowski postanawia iść dalej i wyposażyć Kraków w szereg okołokulturalnych inwestycji. Naszpikowana elektroniką wystawa Podziemia Rynku oraz multimedialna ekspozycja Muzeum Historycznego w dawnej fabryce Oskara Schindlera na Zabłociu szybko stają się turystycznymi hitami. I to dzięki nim m.in. w 2010 r. Majchrowski wygrywa prezydenckie wybory trzeci raz z rzędu. Romans z kulturą wyraźnie się opłaca: nowoczesne muzea chwali w sondażach aż 72 proc. ankietowanych krakowian, a festiwale, takie jak Misteria Paschalia czy Sacrum Profanum, 62 proc.

A to nadal nie koniec: mimo kryzysu w 2011 r. na Zabłociu rusza ­MOCAK – długo oczekiwane Muzeum Sztuki Współczesnej, a w 2012 r. – Muzeum Armii Krajowej. Dawna Łaźnia działa misyjnie w Nowej Hucie jako Teatr Łaźnia Nowa. Obecnie Majchrowski kończy budowę „owadziego jaja” – widowiskowo-sportowej Areny Kraków na 20 tys. widzów. Jesienią, przed wyborami, przetnie wstęgę w Centrum Konferencyjnym przy rondzie Grunwaldzkim (gala otwarcia ma kosztować 1,5 mln zł).

Małopolski marszałek dorzucił do tego jeszcze nowe siedziby Opery Krakowskiej oraz Cricoteki w Podgórzu (pokaże dzieje legendarnego teatru Cricot 2 Tadeusza Kantora, otwarcie we wrześniu). Podwoje otworzył też wciąż nie dość wykorzystany Małopolski Ogród Sztuki (multimedialne centrum kultury wykorzystujące zasoby Biblioteki Publicznej i Teatru im. Słowackiego).

Oczywiście pewne rzeczy można było zrobić lepiej, pewnie też taniej. Wieczni narzekacze chcieli nawet dymisjonować Majchrowskiego za to, że nie załatwił Krakowowi filii Muzeum Guggenheima (w miejscowej prasie rok temu wylewano żale, że na ten projekt zabrakło… 400 mln zł) albo nie wyposażył błyskawicznie MOCAK w dzieła rozchwytywanych w świecie artystów.

Inni słusznie zauważali, że uczestnictwo w krakowskiej kulturze to już kosztowny wydatek, nawet dla kulturalnych snobów (koszt koncertu + katalogu + taksówki dla dwóch osób – 500 zł). Pewnie dlatego aż tak duży odsetek festiwalowej publiczności to goście z zamożnej zagranicy. Takie marki jak Unsound czy Sacrum Profanum potrafią sprzedać im nawet 80 proc. karnetów.

Hańba? Sukces!

Po dekadzie od upadku krakowska kultura stoi więc na stabilnych podstawach.

Dobrze radzi sobie Narodowy Stary Teatr. Zimowa batalia o jego kształt, przerywanie spektakli gwizdkami i okrzykami „hańba” przez smoleńską prawicę paradoksalnie ściągnęły doń jeszcze większą publiczność. Pozostałości po nudnawej dyrekcji Mikołaja Grabowskiego nowy dyrektor Jan Klata zamiótł do kąta, stawiając na repertuar pełen odważnych inscenizacji narodowych klasyków i gwałtownych polemik z rzeczywistością (np. duet Strzępka-Demirski).

Gwiazdą jest Piotr Sieklucki, niestrudzony animator kameralnego Teatru Nowego z ulicy Gazowej na Kazimierzu. Spektakle gra prowokacyjnie o godz. 19.15 (równo ze Starym), co sezon ma parę głośnych medialnie premier (m.in. o matkach dzieciobójczyniach, molestowaniu dzieci, akceptacji mniejszości seksualnych). Słabiej prezentują się konwencjonalne repertuary teatrów STU, im. Słowackiego, Ludowego.

Choć jest nieźle, miasto usiłuje jeszcze „pomóc”, czasem z mizernym skutkiem. Ostatnio radni przegłosowali wielomilionowe wsparcie z budżetu dla nieistniejącego jeszcze teatru Variete. Ma grać rewie i wodewile.

Odłożono natomiast plany budowy kosztownego Centrum Muzyki. Sędziwa filharmonia to zabytek na tle futurystycznego Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego z podtarnowskich Lusławic czy tworzącego dźwiękowe efekty dla tuzów światowego kina Alvernia Studios, zbudowanego przy autostradzie A4. Dobrą passę podtrzymuje orkiestra Sinfonietta Cracovia. Kosmopolityczny charakter miasta słychać na rockowych koncertach amerykańsko-polsko-brytyjskich grup Eluktrick i Don’t Ask Smingus.

A sztuki wizualne? Coraz lepiej radzi sobie ukryty w betonowym schronie MOCAK, nieco gorzej Bunkier Sztuki, po latach marazmu odżywa Akademia Sztuk Pięknych. Zmurszałe jeszcze niedawno Muzeum Narodowe kusi raz na jakiś czas prawdziwym hitem (Turner, Rodczenko, Matta, Fangor, Antonisz). 4 maja otwarto tam monumentalną wystawę o Stanleyu Kubricku.

Jest jeszcze Zbiornik Kultury, Zderzak, wciąż niedotowana Otwarta Pracownia. Przyszłość czeka z pewnością kilka niezależnych galerii (Cellar, Goldex Poldex, Skład Solny) prowadzonych przez młodszych kuratorów.

Film? – Z roku na rok mamy coraz więcej gości z zagranicy, twórców, reżyserów, ale też widzów. Krakowski Festiwal Filmowy, podobnie jak sam Kraków, to od dawna pojęcie międzynarodowe – mówi Anna E. Dziedzic, rzeczniczka startującego 25 maja 54 KFF.

Do tego wydarzenia literackie: odwiedzane przez międzynarodowe sławy festiwale Miłosza i Conrada (największy w kraju) oraz Krakowskie Spotkanie Poetów, Światowy Kongres Tłumaczy (250 tłumaczy, 41 języków globu), konferencja Writing Freedom, wręczane tu prestiżowe nagrody: Transatlantyk i Nagroda Poetycka im. Wisławy Szymborskiej.

Przede wszystkim jednak literacki Kraków to jedno z zaledwie siedmiu miast świata z przyznanym w 2013 r. tytułem Miasta Literatury UNESCO i gospodarz rekordowych w Polsce Targów Książki (ponad 40 tys. gości). Gorzej z aktywnymi w literaturze nazwiskami: tych naprawdę głośnych, kojarzonych obecnie z miastem nie ma zbyt wielu. Wśród starszych – Ewa Lipska, Marcin Świetlicki, Jerzy Pilch, Adam Zagajewski, Ryszard Krynicki, Marcin Baran. Z młodszych – Zośka Papużanka, Sławomir Shuty, Jerzy Franczak, Wit Szostak (nurt fantasy), Gaja Grzegorzewska (kryminały).

Mnóstwo się dzieje w nieoficjalnym obiegu kultury. W Krakowie działa kilka tysięcy barów, knajp, klubów, wiele z nich cyklicznie stara się prezentować czyjąś twórczość (fotograficzną, muzyczną itd.).

Dla kogo to wszystko?

Mimo niezłej koniunktury na sztukę, wielu ludzi stąd wyjechało bądź właśnie wyjeżdża. Nie ma dla kogo tworzyć, choć co roku pojawia się mnóstwo fantastycznych osób. Szybko znikają – ocenia Monika Niwelińska, jedna z najciekawszych obecnie artystek Krakowa, zajmująca się malarstwem i instalacją. Zdaniem krytyka Andrzeja Szczerskiego wraz z inną krakowianką Moniką Misztal niebawem będą nadawać ton krajowej sztuce.

Ważne, aby spróbować utrzymać to, co mamy. Znów promować wspólną markę festiwali – radzi Filip Berkowicz. Z funkcji pełnomocnika ds. promocji i kultury odszedł w 2011 r., prowadzi swoją agencję, kierując też festiwalami Goodfest w Dębicy oraz Actus Humanus w Gdańsku.

Pytania o adresatów kultury wysokiej czy kondycję niezależnych instytucji pozostają. Częste są głosy, że Kraków próbuje grać na zbyt wielu instrumentach naraz. Teraz miejscy decydenci w kółko opowiadają o olimpiadzie.

Na razie KRK (oficjalna nazwa miasta używana w promocji) stracił dwie duże imprezy muzyczne: Coke Live Music oraz Selectora. Zbliża się referendum w sprawie igrzysk oraz wybory samorządowe. Ilu mieszkańców popiera nadal wielkie festiwale, a ilu np. bobsleje czy siatkówkę? Nie wiadomo.

Wiadomo zaś, że kulturę wysoką w swych murach Kraków wypromował już dostatecznie. Tylko nadal młodzi obiecujący twórcy, w których miasto powinno inwestować, zamiast prosić o dotacje i pomstować na układy wolą spakować walizkę i wyjechać. Znamienny jest tu tytuł wystawy Fundacji Sztuk Wizualnych z kwietnia 2013 r. Znani również za granicą artyści: Rafał Bujnowski, Tomasz Kowalski, Wilhelm Sasnal, Agnieszka Polska, Janek Simon i Jakub Julian Ziółkowski zaprezentowali swe prace pod hasłem „Powrót do domu”.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej”, jest współautorem „KRK. Książka o Krakowie” i „Zrób to w Krakowie”.

Polityka 19.2014 (2957) z dnia 06.05.2014; Portrety miast: KRAKÓW; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Różne stany różnych muz"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama