Ludzie i style

Pod znakiem suszy

Coraz częściej z początkiem roku odstawiamy alkohol. Tylko co wtedy pić?

Sparkling tea Sparkling tea materiały prasowe
Pytać zawsze dobrze, a ogólna koncepcja, by pić mniej, ale lepiej, a czasami w ogóle – jest zdecydowanie godna wsparcia.

Czy przystąpiliście w tym roku do ruchu Dry January? To już nie chwilowa moda, to trend – miliony ludzi spędzają pierwszy miesiąc nowego roku bez procentów. Pomysł narodził się w Wielkiej Brytanii: dać odpocząć organizmom wyczerpanym suto zakrapianymi świętami i sylwestrem. Wpisuje się zresztą w tradycję postanowień noworocznych, na fali których obiecujemy sobie lepiej żyć, kupujemy karnety na siłownię i buty do biegania. Niektórym uda się wytrwać w tym optymizmie cały miesiąc, inni poddają się po paru dniach.

Ale temat jest niewątpliwie na czasie. Uważność na zdrowie, dobrostan, sceptycyzm wobec łatwego zaspokajania potrzeb cukrem albo alkoholem. Czy to na pewno jest dla mnie dobre? Czy chwilowa satysfakcja nie niesie ze sobą zgubnych skutków? Pytać zawsze dobrze, a ogólna koncepcja, by pić mniej, ale lepiej, a czasami w ogóle – jest zdecydowanie godna wsparcia.

Inicjatywa ma wszakże licznych przeciwników. Złośliwi mówią, że zwyczajnie oczyszczamy za jej pomocą sumienia po grudniowych ekscesach. Lekarze są sceptyczni: lepiej w ogóle pić mniej i rzadziej, natomiast jeden trzeźwy miesiąc w roku nie rozwiąże problemów wywołanych przez ósmy kufel piwa w pubie przed północą. Spiskowe teorie sugerują, że chwytliwy pomysł podszepnęło coraz aktywniejsze lobby antyalkoholowe.

Niezależnie od punktu widzenia kwestia alternatywnych napojów bezalkoholowych jest wielce aktualna. A ci z nas, którzy w różnych sytuacjach gastronomicznych albo towarzyskich wolą wypić coś bez procentów, do niedawna byli na straconej pozycji. Potem pojawiły się na rynku dealkoholizowane wina, z których za pomocą różnych inwazyjnych metod usuwano jedną szóstą treści (tyle w składzie wina waży alkohol), a pustkę uzupełniano zwykle cukrem – dlatego wina 0 proc. mają go zwykle 30–70 g w litrze, czyli dwie, trzy, cztery duże łyżki… A smak zwyczajnie rozczarowywał.

Polityka 5.2025 (3500) z dnia 28.01.2025; Ludzie i Style; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Pod znakiem suszy"
Reklama