Chałka w dużych dawkach
Jak chałka opanowała internet. Papcio Chmiel to przewidział!
Papcio Chmiel to przewidział! W XVI księdze komiksowych przygód szympansa Tytusa bohater zatrudnia się w redakcji „Trele Morele”. Próbuje ją zmodernizować, zamawiając komputer, który ma drukować artykuły wprost z dziennikarskich umysłów. Kiedy testuje go redaktor naczelny, zamiast tekstu wychodzi chałka. Okazuje się, że omyłkowo została wysłana maszyna zaprogramowana na wypieki. Żart stał się ciałem – od jakiegoś czasu AI zamiast kolejnych tekstów produkuje grafiki przedstawiające chałki w kształcie różnych rzeczy.
Zaczęło się od profili publikujących łzawe historie – oto fotografia przedstawia samotnego staruszka, który musiał sobie sam upiec tort i nikt mu nie złożył życzeń. Albo zdolną osobę, której rękodzieła nikt nie pochwalił, „bo jest ze wsi”. Wszystkie te historie zostały oczywiście wyssane z palca, a grafiki wygenerowało AI. Jedni się nabierali, inni ironizowali. Profil „Polska w dużych dawkach” wygenerował „chałkonia” – chałkę w kształcie konia, którym zwrócił uwagę na istotny problem: tak AI będzie łowić naiwnych użytkowników, zapewne w niegodziwych celach.
Chałkoń wywołał efekt kuli śnieżnej – Facebook zalały kolejne chałki AI. A potem tradycyjnie rzecz zwęszyły agencje reklamowe i zaczął się „marketing czasu rzeczywistego”. Na kolejnych profilach organizacji, mediów, miast i firm zaczęły się pojawiać coraz to nowe chałkowe wyroby. Komputery, meble, karty kredytowe, cały świat – w formie globusa, a nawet pulsar stworzony przez Projekt Pulsar. Aż nastąpiło zmęczenie materiału.
Wizyta w chałkowym świecie wirtualnym pokazuje, że bronią ludzkości przeciwko oszustwom AI może być po prostu poczucie humoru (uwaga, AI też zna się na żartach!). Ale także – że na własne życzenie jesteśmy gotowi zalać internet wygenerowanym śmieciem (