Na początku karnawału tkwimy w historycznym paradoksie: wydaje nam się, że dla fali uciekinierów ze Wschodu, którzy zmierzają na Zachód, jesteśmy już tym Zachodem. Tymczasem ciągle stoimy pomiędzy jednym a drugim, odtwarzając tę drogę, którą szliśmy jakieś 30 lat temu: że niby się podśmiewamy z tego zachodniego bogactwa i stylu, ale jednak nas fascynuje. Weźmy lamparcie cętki – albo panterkę. Symbolem luksusu w zachodniej modzie stały się przed drugą wojną światową. Później częściej były utożsamiane raczej z kiczem, szczególnie wykorzystywane w nadmiarze. Dziś wylansowały w polszczyźnie na nowo termin „glamour” (albo – dla podkreślenia nowego znaczenia – „glamur”) jako swoistą cętkozę, ostentacyjny nadmiar cętek sygnalizujący luksus w tanim wydaniu. „Glamour to przecież zwykłe słowo” – protestował w serwisie X internauta, odnosząc się do tradycyjnego znaczenia: przepychu i elegancji. Nie zauważył nowego fenomenu. Może dlatego, że łatwo go było przeoczyć, jeśli ktoś pomylił społecznościowe platformy.
Zapalnikiem dla glamuru w tej nowej wersji była popularna seria filmików na TikToku – tym niezachodnim wśród globalnych social mediów. A w nich prawdziwa rewia panterkowych ubrań, cętkowanych kotów, a nawet schodów z panterkowym obiciem. Każdorazowo z tym samym podkładem słowno-muzycznym: „Glamur, blondy/ Glamur, i brunetki” zaczerpniętym z superpopularnego utworu Uniqe, Nkeeei & Artema Shilovetsa. Dobrze znanego także w Polsce, a oryginalnie zapisywanego jako „ГЛАМУР”, bo to twórcy pochodzący z białoruskiego Mińska. I nieco chyba kpiarskiego w zamierzeniu, ale nie ma takiej kpiny, której internet nie potraktuje jako poważne wyzwanie. Dlatego warto zachować zimną krew w konfrontacji z panterką w karnawale.