Internet się wyludnia
Internet się wyludnia. Dlaczego w social mediach cudownie namnożyły się boty
W social mediach cudownie namnożyły się boty i będzie ich już raczej tylko przybywać. Kiedyś to była plaga Twittera (potem X), dziś plenią się na Instagramie i Facebooku. Z tą różnicą, że Meta Marka Zuckerberga, do której te dwie ostatnie platformy należą, zdaje sobie z tego sprawę, a nawet jest za. To ma być sposób – oryginalny, trzeba przyznać – by pozyskać młodych użytkowników, którzy na ogół wolą TikToka i inne konkurencyjne aplikacje. Mają ich przyciągnąć m.in. influencerzy, powołani do istnienia za pomocą sztucznej inteligencji, fikcyjni, ale atrakcyjni rówieśnicy. Każdy zresztą może ich sobie stworzyć sam, po to powstało przy Meta narzędzie AI Studio. Można się tu wirtualnie sklonować lub obmyślić zupełnie nową personę (a nawet kilka), która zawojuje social media i nijak nie będzie nas przypominać. TikTok na laurach nie spoczął i stworzył narzędzie Symphony, które pozwala markom czy firmom kręcić spoty reklamowe bez udziału żywych aktorów. Tanio i szybko.
Głosiciele The Dead Internet Theory – teorii martwego internetu – dziś mogą chórem zakrzyknąć: a nie mówiliśmy? Coś w tym jest – wszyscy jesteśmy w sieci, ale przestajemy się nawzajem widzieć, bo algorytm nas nie lubi. A nie lubi nas, bo nie generujemy zysku. Nie generujemy zysku, bo rzadziej wchodzimy w interakcje. Meta zmniejsza więc zasięgi żywym ludziom (mediom również), bo awatary w roli pobudzaczy emocji i gorących debat sprawdzają się lepiej. Social media mają po prostu ten sam problem co Polska (i kawał świata) – zaczynają się wyludniać. „Nie będziecie mieli świadomości nawet, że rozmawiacie/dyskutujecie z botem” – przestrzega badacz sieci Wojtek Kardyś.
„Internet dziś jest bardziej sterylny niż ten dawny, dziki i nieprzewidywalny – pisał na łamach magazynu „Forbes” Dani Di Placido.