Marketowe dylematy
Jakie wina kupować w marketach? Czy kierować się ceną? Mam dobrą i złą wiadomość
Zacznę od złej wiadomości – w polskich sieciach handlowych coraz trudniej kupić dobre wino w wymienionym przedziale cenowym. Złożyło się na to kilka przyczyn. Dwie to inflacja i rosnąca akcyza. Poza tym ceny win na całym świecie poszły w górę; covid, przerwane łańcuchy dostaw, podwyżki kosztów transportu i butelek, niskie plony z powodu złej pogody – to wszystko sprawiło, że wielu producentów nie jest w stanie już oferować wina na eksport po 1,30–1,60 euro, co przekłada się w Polsce na cenę półkową 14,99 zł. A to ona właśnie przez lata była marketowym i dyskontowym sweet spot, nie brakowało zresztą win pozycjonowanych jeszcze niżej, nawet po 9,99 zł. To już przeszłość.
Ale na jakość oferty win w sieciach w większym stopniu wpływa… ich lenistwo. Minęły czasy, gdy zmieniające się co miesiąc tematyczne oferty w Biedronce i Lidlu rozpalały wyobraźnię nawet ambitniejszych winomaniaków. Gdy w 2013 r. Lidl postawił na półkach Château Talbot, jedno z najbardziej prestiżowych win Francji – grand cru classé – za 199 zł, była to ogólnonarodowa sensacja. Lidl i Biedronka walczyły wówczas zażarcie o udziały w rynku – ostatecznie kontrolują dziś blisko połowę sprzedaży wina w Polsce – i inwestowały entuzjastycznie w tę kategorię. Stąd dynamiczna rotacja oferty, ciekawe etykiety, kolorowe gazetki.
Inne sieci na swój sposób próbowały dotrzymać kroku dwóm liderom – Leclerc wprowadził do Polski znane z Francji jesienne „targi wina”, gdy na kilka tygodni na półki trafia kilkaset łakomych kąsków w niższych cenach. Wyzwanie podjął – na jeszcze ambitniejszą skalę – Auchan.
Miesiąc miodowy się jednak skończył. Biedronka i Lidl stwierdziły, że już dosyć tych wysiłków, tort jest podzielony.