Ten używa, kto przegrywa
Ten używa, kto przegrywa. Tak działa copium. Objaśniamy nowe słowa
Gdy czytają państwo ten tekst, ogłoszono już Młodzieżowe Słowo Roku. Wszyscy emocjonalnie zaangażowani w plebiscyt, którym nie udało się przegłosować swojego ulubionego słowa, muszą teraz poradzić sobie z porażką. Na to również jest modne słowo, tyle że angielskie: copium. Rzeczownik powstały z połączenia wyrazów cope (radzić sobie z czymś) i opium (silnie odurzająca substancja) oznacza – jak głosi definicja z miejski.pl – „metaforyczny narkotyk wdychany w obliczu porażki, którego efektem są wymówki, teorie konspiracyjne, kłamstwa itd.”.
Syndromem zażywania copium mają być próby przekuwania porażki w zwycięstwo. Zauważano je u zwolenników Kamali Harris, gdy po jej przegranej w wyborach twierdzili, że przynajmniej uśmiechu Trump jej nie odbierze. A o Gazpromie pisywano złośliwie, że będzie musiał dostarczać copium zamiast gazu, żeby uspokoić opinię publiczną w Rosji.
Memiczne hasło Deal with it (radź sobie z tym) spolszczono niegdyś celnie jako „Handluj z tym”. Jak będzie z copium? Czy doczekamy się rodzimej radzihuany, niezałaminy albo znośfiny? Niekoniecznie, bo mamy swoje doświadczenie w dziedzinie znoszenia porażek i od kilkunastu lat istnieje głęboko polski wynalazek, tzw. maść na ból dupy. Nie tylko pojawia się regularnie w sytuacjach sporów i wyborów, ale nawet wyprodukowano ją naprawdę – jako śmieszny gadżet. Opatrzona stosownym napisem tubka jest pusta w środku, można ją więc wypełnić takimi kłamstwami, które rzeczywiście nas uspokoją. Gdyby słowom towarzyszyły ulotki, przy copium należałoby napisać, że pozwala nazwać radzenie sobie z porażką, ale nie gwarantuje przyspieszenia samego procesu.
***
MÓWIĄ RYMY
Co się stanie, gdy przestanę?