W sklepie chętnie wybieramy produkty, za którymi stoi zbudowana przez markę opowieść. Kupując, sami decydujemy, czy będziemy ją kontynuować, a tym samym wzmacniać relacje z produktem. Ponieważ w epoce szybkiej konsumpcji podtrzymanie zajmującego dialogu na linii marka-użytkownik to nie lada wyzwanie, stale aktualne są pytania: czym można jeszcze zaskoczyć i co skłoni do refleksji?
Zadania podjęła się marka Velvet – lider na rynku produktów higienicznych, producent popularnych chusteczek. „Chusteczki w pudełkach Velvet są tak chętnie kupowane nie tylko ze względu na jakość, ale również z powodu atrakcyjnego wizualnie pudełka. Ciągle więc poszukujemy nowych możliwości pogłębienia dialogu z odbiorcą, doskonale zdając sobie sprawę, że nasze opakowania są świetnym nośnikiem treści, a co za tym idzie – nakłaniają do skojarzeń i przemyśleń” – komentuje Monika Sypek, dyrektor marketingu w Velvet CARE. Dlatego zespół odpowiedzialny za rozwój marki zadał kolejne pytanie – jaki obszar wywołuje w nas emocje i nakłania do refleksji? Odpowiedź była jednoznaczna – oczywiście sztuka! I to ona stała się podstawą niezwykłego projektu.
Opakowania chusteczek Velvet wykorzystano do prezentacji polskiej sztuki współczesnej, tworząc linię Velvet Art. Praw do swoich obrazów zgodził się użyczyć Paweł Kowalewski – ceniony twórca, jeden z założycieli legendarnego artystycznego kolektywu Gruppa. Prace artysty znajdują się w wielu prestiżowych kolekcjach w Polsce i na świecie. Wybór sześciu dzieł, które zostały przeniesione na opakowania, w założeniu miał nasuwać skojarzenia ze stanami i momentami, w których sięgamy po chusteczki. Rodzaj dialogu, który w ten sposób marka podjęła z użytkownikami, polega więc na pozostawieniu odbiorcy szerokiego pola do własnych pytań i interpretacji. Zacznijmy od najbardziej oczywistego obrazu – „Painkiller”. Czy biała tabletka na ciemnym tle to tylko wizualizacja terapii na przeziębienie? A może to remedium na szare dni? Symbol zmiany na lepsze? „Rzeczywisty nie jest świat” to wyłącznie eksplozja radości barwnych kwiatów? Pomyślcie. A czy „Radosne perlenie się słońca” oddaje wyłącznie nastrój pełnej gwiazd księżycowej nocy? Łzy szczęścia? Wystarczy spojrzeć na obraz „Szczęście” – stanu wyrażonego spacerem w chmurach, miękkością i lekkością, które to cechy stanowią również atrybuty produktu. Któż nie zna symbolu serca przebitego strzałą jak w dziele „Fides against Intellectus”? Czy to pierwsza miłość? Czy celne uderzenie strzały amora? A może zawiedzione uczucia? I wreszcie „Biesy” – dzieło pełne pytań, ale diabli wiedzą jakich. Strach ma tylko wielkie oczy. Jak widać, obrazy Kowalewskiego stwarzają tyle możliwości interpretacyjnych, ile emocji w każdym z nas. Co więcej – teraz sztukę można zabrać również do domu i kontemplować tak długo jak się chce, bez kuratorskich prezentacji czy katalogowych opisów. Na tym polega jej siła. A kolejnym dziełem do domowej kolekcji może stać się ulubione opakowanie Velvet Art.