Zakręty delikatnie wiją się jeden za drugim, aż nagle droga staje się prosta, a gości wita znak „Międzygórze”. Nazwa tej niewielkiej wsi w Sudetach Wschodnich jest wyjątkowo trafna, w punkt. Malowniczo położona między niewielkimi wzniesieniami, w sercu Dolnego Śląska, u podnóża Śnieżnika, w dolinie dwóch potoków Wilczki i Bogoryi, jest jedną z najpiękniejszych polskich wsi, która wciąż ma swoje tajemnice.
Jedna z nich wyłania się już przy samym wjeździe do miejscowości. Po lewej stronie znajduje się kamienna zapora wodna z początku XX w. Wysoka na nieco ponad 29 m, długa na ok. 108, może zatrzymać prawie 1 mln m sześc. wzburzonej wody. Podczas powodzi tysiąclecia w 1997 r., ale i tej jesieni, woda przelewała się przez tamę. Za pierwszym razem wieś ucierpiała bardziej; dzisiaj do Międzygórza można już spokojnie wjechać. I podziwiać. Miejscowość jest nazywana Małą Szwajcarią, bo poza pięknym położeniem może się poszczycić unikatową architekturą przypominającą bardziej alpejskie niż polskie pejzaże.
Swój niepowtarzalny urok Międzygórze zawdzięcza pewnej niezwykłej kobiecie żyjącej w XIX w. Bo początki świetności wsi sięgają 1839 r., gdy w Międzygórzu po raz pierwszy pojawiła się księżna Marianna Orańska, która dziewięć lat wcześniej została żoną Albrechta Pruskiego. Często podkreślano, że wyprzedzała swoje czasy. Zauroczona Międzygórzem postanowiła stworzyć tutaj kurort wypoczynkowy na wzór popularnych wówczas turystycznych miejscowości w Szwajcarii.
Odkąd w 1858 r. miejscowość została własnością księżnej Orańskiej, powstawały tu budynki w stylu tyrolskim, z ażurowymi drewnianymi balkonami, pięknymi rzeźbieniami, krużgankami, a we wsi zaczęli pojawiać się turyści. Jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w Międzygórzu jest Dom Wypoczynkowy „Gigant”.